Łukasz Kolenda: Ten sezon to wielka lekcja pokory. Mam jeszcze sporo do poprawy

Newspix / Grzegorz Jędrzejewski / Na zdjęciu: Łukasz Kolenda (z piłką)
Newspix / Grzegorz Jędrzejewski / Na zdjęciu: Łukasz Kolenda (z piłką)

- Wielka lekcja pokory. Wiem, że musi być źle, żeby potem było dobrze. To mój pierwszy "poważny" sezon w PLK, więc to normalne, że popełniam jeszcze błędy i notuję słabsze mecze - szczerze przyznaje Łukasz Kolenda, wielki talent polskiej koszykówki.

[b]

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Jak pan ocenia szanse Trefla Sopot na utrzymanie w Energa Basket Lidze?[/b]

Łukasz Kolenda, koszykarz Trefla Sopot i reprezentacji Polski: Osobiście do końca wierzę w to, że zostaniemy w lidze, aczkolwiek zdaje sobie sprawę z tego, że jesteśmy w trudnej sytuacji. Szczerze mówiąc - trudno określić, jak to wszystko się zakończy. Walczymy dalej, czas zweryfikuje.

Eksperci mówią, że macie najtrudniejszą sytuację ze wszystkich drużyn walczących o ligowy byt. Kalendarz, ale i mecze z bezpośrednimi rywalami nie są dla was sprzyjające.

To fakt. Nie mamy wygodnej sytuacji. Musimy bić się jak najmocniej, żeby się utrzymać. Wszyscy mają z tyłu głowy, że każdy mecz jest na wagę złota. Walka w meczach ze Stelmetem czy Stalą pokazują, że się nie poddajemy i walczymy do końca.

Ostatnio rozegraliście bardzo dobre spotkanie z wicemistrzem Polski, ale na samym finiszu Casper Ware niemal w pojedynkę rozstrzygnął losy meczu. Był niedosyt?

Ogromny. Nawet trudno to opisać słowami. Rozegraliśmy bardzo dobre spotkanie, ale niestety z parkietu zeszliśmy jako pokonani. To jest najgorsze uczucie dla sportowca.

W sobotnim meczu graliście mniejszą rotacją i to chyba mimo wszystko... ułatwia zadanie, bo każdy na boisku czuje się pewniej?

Zgadza się. Przy mniejszej rotacji masz pewność, że będziesz grał więcej i wiesz także, że masz większy margines błędu.

Zobacz także: Dyskwalifikacja Jamesa Florence'a. Jakub Schenk: Iskrzy między nami od dwóch lat

Pomówmy o panu. Popisał się pan efektownym zagraniem no-look-pass, po którym Milan Milovanović zapakował piłkę do kosza. To nie pierwszy raz widzimy u pana takie podanie. To już takie "firmowe" zagranie?

Nie sprawia mi problemu podanie w miejsce, w które nie patrzę. Bardzo to lubię, ale myślę, że jest nieco za wcześnie, by stwierdzić, że to "firmowe" zagranie.

Zobacz zagranie Łukasza Kolendy:

Zanotował pan z kolei 0/7 z gry. To nie wygląda dobrze.

Niecelne rzuty nie są błędem. Miałem po prostu gorszy dzień. Podczas meczu czułem jakbym miał gorączkę. W domu to sprawdziłem i faktycznie tak było. Teraz czuję się już znacznie lepiej.

Skuteczność w ostatnich meczach przyprawia o ból głowy?

Spokojnie do tego podchodzę. Jest to mój pierwszy "poważny" sezon w PLK, więc to normalne, że popełniam jeszcze błędy i notuję słabsze mecze. Mam dużo do poprawy. Nie tylko skuteczność jest problemem.

Jak heroiczna walka o utrzymanie w lidze może wpłynąć na pana karierę? Co takie doświadczenie może panu dać?

Na pewno takie doświadczenie nauczy dużo pokory. Trudno jest być w takiej sytuacji pod względem psychicznym. Lekko nie jest, ale wiem, że musi być źle, żeby potem było dobrze. Tego się trzymam i mam nadzieję, że się na tym nie przejadę...

Jak pan podchodzi do meczu z Arką? W pierwszym spotkaniu sporo krzywdy zrobił wam James Florence. Czeka pan na pojedynek z tym koszykarzem?

Nie czekam, ale na pewno fajnie będzie się zmierzyć z takim koszykarzem. Czy mam w głowie jeszcze tamten mecz? Nie. Zupełnie nie. Skupiam się na tym, co przede mną.

Mecz Arki z Kingiem jest dla was wskazówką, drogowskazem, jak ograć lidera Energa Basket Ligi?

Pewnie. Pokazali, że można. Czemu więc my mamy nie sprawić niespodzianki?

Zobacz także: Energa Basket Liga. Szokujące wieści: konflikt Mihevca z Umehem!

ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Kapitalny powrót Boruca do bramki! "Powinien na dłużej zagościć w podstawowym składzie"

Źródło artykułu: