- Zagraliśmy bardzo słabe zawody. Nie da się wygrać meczu, jeśli gra się tak miękko - narzekał na konferencji prasowej Przemysław Frasunkiewicz, trener Arki (czytaj relację z meczu --> TUTAJ).
Gdynianie w Hali Mistrzów prowadzili do połowy drugiej kwarty. Po efektownej kontrze Deividasa Dulkysa było 32:29, ale od tego momentu na boisku zaczęli dominować podopieczni Igora Milicicia.
Anwil Włocławek zaliczył serią 12:0. Dobre minuty Zyskowskiego i Broussarda (obaj po 16 punktów w meczu) sprawiły, że po pierwszej połowie mistrzowie Polski mieli dziewięć "oczek" przewagi, której nie oddali już do końca meczu. - Zawiodła nasza skuteczność. Nie sprostaliśmy fizyczności Anwilu. Musimy wprowadzić poprawki i zagrać lepiej w czwartek - tłumaczył Marcel Ponitka.
[color=black]ZOBACZ WIDEO Michał Probierz zaskoczył. "Nie sprzedajemy nikogo i za rok chcemy walczyć o mistrzostwo!"
[/color]
Arka próbowała kąsać mistrzów Polski rzutami z dystansu (Florence, Bostic, Ginyard), ale gospodarze zachowali zimną krew i umieli odpowiedzieć tym samym. W końcówce kluczowe rzuty trafiał Chase Simon.
- To był kolejny mecz walki w play-off. Szacunek dla naszych kibiców, którzy zgotowali doskonałą atmosferę. Walczyliśmy przez całe 40 minut i dzięki temu udało się wygrać. Cieszy fakt, że pod koniec czwartej kwarty nie popełniliśmy tych samych błędów, co w poprzednich meczach. Chase Simon trafił te rzuty, które wcześniej nie wpadały - skomentował trener Milicić.
Włocławianie zagrali bardzo zespołowo i na większej skuteczności (47-procent z gry). Mieli aż 25 asyst (Arka tylko 13), a sześciu zawodników zakończyło mecz z podwójną zdobyczą punktową.
- To był mały krok w kierunku pokonania Arki w trzech meczach, ale wieki krok w naszym podejściu mentalnym do tej rywalizacji. To nam daje większy zastrzyk wiary i nadziei na odwrócenie tej serii. Twardo stąpamy jednak po ziemi - zaznaczył podkoszowy Michał Ignerski.
Trener Milicić cieszy się z faktu, że jego drużynie w końcu udało się pokonać Arkę. Do tej pory gdynianie triumfowali w pięciu spotkaniach. - Wiemy, że przegrywamy z nimi 1:5 w tym sezonie. Ale ta wygrana pokazuje, że możemy ich ograć - stwierdził.
Czwarty mecz w tej serii odbędzie się w czwartek 23 maja. Gospodarzem ponownie będzie Anwil, a początek spotkania zaplanowano na godzinę 17:45.
Zobacz także: EBL. Polski Cukier nie panikuje. Niezrozumiałe decyzje w Stelmecie