EBL. Mistrz broni się jak może. Anwil ograł Arkę i zostaje w walce o finał

PAP / Tytus Żmijewski / Na zdjęciu: Josh Bostic i Michał Michalak
PAP / Tytus Żmijewski / Na zdjęciu: Josh Bostic i Michał Michalak

Mistrz Polski nie skład broni. Anwil Włocławek pokonał w trzecim meczu półfinałów Energa Basket Ligi Arkę Gdynia 87:79 i przedłużył swoje nadzieje na awans do wielkiego finału.

Grający z nożem na gardle "Rottweilery" wykorzystał swój teren. Fani zrobili prawdziwy kocioł, na parkiecie było dużo nerwów, a spotkanie rozstrzygało się pojedynczymi akcjami - Anwil wygrał i przedłużył półfinałową serię z Arką.

Ekipa Igora Milicicia zagrała z wielkim sercem. W końcu odpalił Szymon Szewczyk i Jarosław Zyskowski, swoje dodał Aaron Broussard, a w końcówce magiczny dotyk piłki zaliczył "wywracający" się Ivan Almeida - mistrzowie Polski tanio skóry nie sprzedają.

Zobacz także. Nie ma mocnych na Warriors! Curry wprowadził mistrzów NBA do wielkiego finału!

W Hali Mistrzów ogień był od początku - tak na trybunach, jak i na parkiecie. W pierwszej kwarcie obie drużyny trafiły łącznie aż jedenaście razy zza łuku - Arka prowadziła 24:21, ale straciła Roberta Upshawa, który po skutecznej dobitce fatalnie skręcił lewą kostkę.

Goście prowadzili do 15 minuty - wtedy efektownie kontrę wykończył Deividas Dulkys i było 32:29. Anwil w tym momencie zaliczył jednak serią 12:0 - dobre minuty Zyskowskiego i Broussarda sprawiły, że po pierwszej połowie mistrzowie Polski mieli dziewięć "oczek" zaliczki.

Podopieczni Przemysława Frasunkiewicza kąsali, ale długo nie potrafili się zbliżyć. Udało się na dwie minuty przed końcem, gdy po serii Josha Bostica gdynianie przegrywali tylko 53:54. Gospodarze zachowali jednak zimą krew odskakując na starcie kluczowej części na 10 punktów.

Arka ratunku szukała w tym, czego słynie, czyli skuteczności na dystansie - zza łuku trafili Dulkys oraz Marcus Ginyard i Anwil prowadził już tylko 71:69. Wtedy rozpoczęła się walka na noże, a z cienia wyszedł as Anwilu, którym okazał się Chase Simon. Ten w krótkim czasie zdobył osiem "oczek" trafiając m.in. dwa niesamowite rzuty zza linii 6,75.

Arka była blisko, bowiem "trójkami" odpowiedzieli James Florence i Bostic. Decydująca wydarzenia miały miejsce pół minuty przed końcem. Swoją akcję przy stanie 82:79 przestrzelił Almeida, ale to on w wielkim zamieszaniu i walce w parterze machnięciem ręki zbił piłkę z autu do Zyskowskiego. Ten trafił spod kosza, a Anwil triumfu z rąk już nie wypuścił.

Zobacz także. EBL. Bartłomiej Wołoszyn: Arka to nie tylko Florence i Bostic. To zespół na wielkie cele

21 punktów dla Arki zaliczył Florence, 19 dodał Bostic - obaj mieli jednak problemy ze skutecznością (łącznie 9/26 - ogólnie Arka 37 procent z gry, Anwil 47 procent). Dużo dobrego robił Bartłomiej Wołoszyn, który często miał też styczność z próbującym notorycznie wymuszać faule Almeidą - jako tako sztuka ta mu się udała, bowiem "Wołek" spotkanie zakończył z 10 punktami i... pięcioma przewinieniami.

Czwarty mecz w tej serii odbędzie się w czwartek 23 maja. Gospodarzem ponownie będzie Anwil, a początek spotkania zaplanowano na godzinę 17:45.

ZOBACZ WIDEO: Michał Probierz zaskoczył. "Nie sprzedajemy nikogo i za rok chcemy walczyć o mistrzostwo!"

Anwil Włocławek - Arka Gdynia 87:79 (21:24, 24:12, 20:21, 22:22)

Anwil: Aaron Broussard 16, Jarosław Zyskowski 16, Walerij Lichodiej 14, Ivan Almeida 13, Chase Simon 11, Szymon Szewczyk 11, Michał Ignerski 4, Kamil Łączyński 2, Michał Michalak 0.

Arka: James Florence 21, Josh Bostic 19, Bartłomiej Wołoszyn 10, Marcus Ginyard 10, Deividas Dulkys 8, Krzysztof Szubarga 3, Dariusz Wyka 3, Adam Łapeta 2, Robert Upshaw 2, Marcel Ponitka 1, Grzegorz Kamiński 0, Jakub Garbacz 0.

stan rywalizacji: 2:1 dla Arki Gdynia

Źródło artykułu: