W trzecim, a zarazem ostatnim meczu półfinałowej serii między Polskim Cukrem Toruń a Stelmetem Eneą BC Zielona Góra drużyna Dejana Mihevca wygrała w hali Centrum Rekreacyjno-Sportowego 86:81, awansując do finału Energa Basket Ligi. Torunianie tym samym zamknęli serię w trzech spotkaniach.
- Myślę, że kluczowy był początek spotkania. Nastawialiśmy się na to, że nie możemy dać się nakręcić drużynie z Zielonej Góry, bo u siebie jest bardzo mocna. Wiedzieliśmy, że jeśli Stelmet złapie rytm, to im dalej w mecz, tym będzie trudniej - mówi Tomasz Śnieg.
Czytaj także: EBL. Michał Sokołowski: Trudno przegonić rywala, który rzuca trzy razy więcej wolnych
- Odpowiedzieliśmy Stelmetowi dobrą walką, dobrą agresją. Wynik był na styku, a właśnie tego chcieliśmy. Później to my łapaliśmy wiatr w żagle, graliśmy swoje koszykówkę, konsekwentnie szukaliśmy swoich przewag - tłumaczy rozgrywający Polskiego Cukru.
Torunianie byli w o tyle komfortowej sytuacji, że po dwóch zwycięstwach na własnym terenie w najgorszym wypadku jeszcze raz wróciliby do własnej hali. Tego jednak koszykarze Polskiego Cukru woleli uniknąć.
- Całe nasze ciała i głowy były nastawione tylko na ten mecz. Chcieliśmy zakończyć serię w Zielonej Górze, bo wiedzieliśmy, że jeśli pozwolimy poczuć Stelmetowi moc, może być nam trudno - zaznacza Śnieg.
Czytaj także: EBL. Polski Cukier Toruń już w finale! Stelmet Enea BC ponownie bez szans
W finale Energa Basket Ligi rywalem torunian będzie zwycięzca pary Arka Gdynia - Anwil Włocławek. Po czterech meczach w tej serii jest remis 2:2. - Bardzo się cieszymy z awansu do finału. Zrobiliśmy kolejny krok, ale na tym nie poprzestajemy. Odpoczywamy, czekamy na rywala i chcemy więcej! - przyznaje Śnieg.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Dariusz Mioduski zaskoczył wypowiedzią. "To zaklinanie rzeczywistości"