ACB: Exodus w Vitorii, Real chce Bourousisa

Igor Rakocević do Efesu Pilsen Stambuł, Pete Mickeal do Regalu FC Barcelona, a jeszcze gdzie indziej Pablo Prigioni? Po nieobronieniu mistrzostwa Hiszpanii w zespole TAU Ceramiki Vitoria dojdzie najprawdopodobniej do rewolucji kadrowej. Tymczasem na celowniku Realu Madryt, obok Rasho Nesterovicia, znalazł się Giannis Bourousis. Na Półwysep Iberyjski wybierają się ponadto Armands Skele i Marcelinho Huertas.

W tym artykule dowiesz się o:

Rewolucja w Kraju Basków

W żaden sposób działacze TAU Ceramiki Vitoria nie mogą przejść do porządku dziennego wobec sezonu 2008/2009, który, choć zapowiadał się rewelacyjnie, zakończył się w najgorszy z możliwych sposobów. Najpierw, półtora miesiąca temu "Baskonia" nie zakwalifikowała się do Final Four Euroligi, a w czwartek przegrała po raz trzeci z Regalem FC Barceloną i to Katalończycy zostali mistrzami Hiszpanii.

I choć na osłodę sternikom i fanom klubu pozostał Puchar Króla, wszystko wskazuje na to, że w przyszłych rozgrywkach ekipa z Vitorii będzie grać w zupełnie innym składzie. Jako pierwszy głos w tej kwestii zabrał Pablo Prigioni. - Chcę pokazać sobie, że potrafię grać w innym zespole, niż TAU - powiedział jednej z hiszpańskich gazet argentyński rozgrywający. 32-letni koszykarz to symbol baskijskiego zespołu. Trafił do niego z Lucentum Alicante w roku 2003 i przez sześć kolejnych sezonów był podstawowym playmakerem i podporą drużyny. Podczas tego okresu raz wygrał ligę (2008), trzykrotnie wywalczył srebrny medal (2005, 2006, 2009) i tyle samo razy triumfował w Pucharze Króla (2004, 2005, 2009). Podczas finału pucharu w roku 2005 ustanowił nieprawdopodobny rekord 15 asyst.

Dziś koszykarz jednak nie ma sentymentów i po tak niefortunnym sezonie zamierza zmienić otoczenie. - Mój kontrakt z TAU wygasa z końcem czerwca, aczkolwiek oczywiście już teraz nie mam żadnych zobowiązań, bo sezon się skończył. Klub ma możliwość przedłużyć umowę, ale to ja mam decydujący głos. A jest on taki, by spróbować czegoś nowego - mówi bezkompromisowo koszykarz. Nieoficjalnie mówi się, że prawdziwym powodem rozstania z TAU są złe relacje z trenerem Dusko Ivanoviciem, choć sam zainteresowany na pytanie o szkoleniowca nabiera wody w usta. W zeszłym roku gracz, pod względem statystycznym, rozegrał swój najlepszy sezon w Vitorii - średnio 9 punktów i 4,7 asysty (5. miejsce w lidze) oraz 1,8 przechwytu (3. miejsce).

Bardzo blisko odejścia z Kraju Basków są również dwa inne filary dotychczasowej ekipy - Igor Rakocević oraz Pete Mickeal. Najskuteczniejszy gracz TAU i zarazem lider ofensywy zespołu, Serb Rakocević otrzymał dwie bardzo intratne oferty z zagranicy, konkretnie z Montepaschi Siena oraz Efesu Pilsen Stambuł. I choć agent koszykarza jeszcze kilka dni temu przyznawał, że jego zawodnikowi bliżej do ligi włoskiej, dziś wygląda na to, że sprawa zmieniła się o sto osiemdziesiąt stopni. Efes w środę wywalczył mistrzostwo Turcji, detronizując Fenerbahce Ulker, i zamierza budować potęgę, która z powodzeniem poradzi sobie w Eurolidze. Według hiszpańskich mediów obie strony dogadują ostatnie szczegóły kontraktu. W zakończonym oficjalnie w czwartek sezonie 31-letni Rakocević notował średnio 19,4 punktu, 2,4 asysty i 2,7 punktu w każdym z 41 spotkań ligowych.

Mickealem z kolei bardzo mocno są zainteresowani włodarze świeżo upieczonego mistrza ACB, Regalu FC Barcelona. Sternicy katalońskiego zespołu w piątek w godzinach porannych złożyli ofertę koszykarzowi, wedle której Amerykanin miałby związać się z klubem na jeden sezon z opcją przedłużenia na kolejny. Pozyskaniem Mickeala działacze chcą załatać dziurę powstałą po kontuzji Lubosa Bartona. Czech w Barcelonie oddelegowany był do zadań specjalnych, a taka rola idealnie pasuje również harującemu po obu stronach parkietu czarnoskóremu skrzydłowemu, który w poprzednich rozgrywkach zdobywał przeciętnie 12,4 punktu i 4,8 zbiórki. Graczem TAU był od roku 2007, kiedy to przyszedł z koreańskiej drużyny Daegu Orions.

Jeśli nie Nesterović nie podpisze to...

...działacze Realu Madryt zagięli parol na Giannisa Bourosisa, którego ściągnięcie do stolicy Hiszpanii wydaje się o wiele łatwiejsze, niż transfer Słoweńca z NBA. Przede wszystkim dlatego, że grecki wieżowiec przez kilka ostatnich tygodni negocjował z działaczami Olympiakosu Pireus przedłużenie swojej umowy, lecz póki co bez efektu. Pomiędzy obiema stronami doszło do trzech spotkań, lecz różnice nadal pozostają zbyt duże by je pogodzić.

Bourousis doskonale zdaje sobie sprawę ze swojej wartości i z tego, że jego wkład w tegoroczne sukcesy drużyny (m.in. pierwszy od dekady awans klubu do Final Four) był nie mniejszy, niż zarabiających o wiele większe pieniądze od niego kolegów z drużyny - Josha Childressa, Theodorakisa Papaloukasa czy Nikoli Vujcicia. Tym samym oczekiwania koszykarza wahają się w graniach 1,7 miliona euro za rok gry w przypadku trzyletniego kontraktu, lub też umowy rocznej wartej 1,8 miliona. Olympiakos tymczasem oferował swojemu środkowemu "ledwie" 1,4 miliona euro, przechodząc na wariant oszczędniejszego wydawania pieniędzy.

Naprzeciw żądaniom gracza, który w poprzednich rozgrywkach notował średnio 12,3 punktu i 7,4 zbiórki oraz 1 blok w lidze krajowej i tyle samo w Eurolidze, wyszli więc włodarze "Królewskich", oferując mu trzyletnią umowę wartą 6,3 miliona euro, czyli na tym samym poziomie, ile zarabiał będzie trener Ettore Messina! W przypadku gdyby Grek zdecydował się przyjąć bajeczną propozycję, Real nie zatrudni wspomnianego Rasho Nesterovicia, gdyż według włoskiego trenera, inne pozycje w zespole również wymagają solidnych wzmocnień i klubu nie będzie stać na pozyskanie obu graczy.

Skele wyjaśnia

- Mam ciekawą ofertę z Lietuvosu Rytas Wilno - miał powiedzieć kilka dni temu Armands Skele w na łamach litewskiej prasy, czym wprawił we wściekłość prezesa wileńskiego klubu, Jonasa Vainauskasa. Stwierdził on, że były koszykarz Anwilu Włocławek, a ostatnio LMT Barons Ryga, wykorzystał nazwę mistrza Litwy by spowodować wzrost swojej wartości rynkowej. Warto dodać, że łotewski obrońca opowiadał również, że są nim zainteresowane kluby z Hiszpanii i Włoch.

Po kilku dniach Skele postanowił zdementować swoją rzekomą wypowiedź. - Nie byłem tego świadom, że zrobiło się takie zamieszanie. Ale ja naprawdę nie jestem niczemu winny - bronił się zawodnik, tłumacząc - Zadzwonił do mnie jakiś dziennikarz z Litwy i poprosił o komentarz w sprawie Lietuvosu Rytas, pytając też czy nie chciałbym zagrać w tym zespole. Odpowiedziałem, że owszem, bo bardzo cenię tą drużynę. A on przekręcił moje słowa i wyszło na to, że mam ofertę z Wilna. To nieprawda. Potwierdzam słowa prezesa Vanauskasa. Otrzymałem jedynie propozycje gry z Włoch i Hiszpanii, lecz o wiele bliżej mi do tej drugiej ligi - zakończył swoją wypowiedź 26-latek.

Nieoficjalnie mówi się, że chętne na pozyskanie Łotysza są trzy kluby - iurbentia Basket Bilbao, Alta Gestion Fuenlabrada oraz Estudiantes Madryt. Zarówno w iurbentii, jak i Alcie Gestion grają już rodacy Skelego i koledzy z reprezentacji Łotwy, odpowiednio, Janis Blums i Kristaps Valters. Baskijska iurbentia dysponuje jednak argumentem w postaci występów na arenie międzynarodowej - w Pucharze ULEB albo Lidze Europejskiej. Najniżej stoją szanse madryckiego Estudiantesu, który przechodzi obecnie mały kryzys związany z przebudową składu.

W ostatnim sezonie w ryskim klubie Skele notował średnio 17,5 punktu, a na dodatek zbierał również 4,4 piłki oraz rozdawał 3,3 asysty na mecz. W Lidze Bałtyckiej osiągał 16,3 punktu, 4,9 zbiórki i 3,9 asysty, jak i również nieźle radził sobie w rozgrywkach Pucharu Europy - 11,3 oczka, 4 zbiórki i 2,8 asysty.

Huertas chce wrócić

Zaledwie rok trwała przerwa Marcelinho Huertasa z ligą ACB. Poprzedni sezon Brazylijczyk grający reprezentował barwy GMAC, notując 10,4 punktu, 2,7 zbiórki I 2,5 asysty w ekstraklasie włoskiej. Teraz jednak rzucający obrońca z Ameryki Południowej myśli o powrocie do Hiszpanii i szuka dla siebie klubu.

- ACB to najlepsza liga w Europie. Moim marzeniem jest bieganie po parkietach tych rozgrywek. Jako koszykarz dorastałem walcząc o mistrzostwo tej ligi i wiem, że żadna rywalizacja nie da takiej satysfakcji, jak ta w Hiszpanii. Nie wiem jednak co się stanie i czy uda mi się ponownie tam trafić. Liczę na mojego agenta - przyznał Huertas, obecny podczas czwartego spotkania finału pomiędzy Barceloną i TAU. Do angażu w którymś w tych dwóch drużyn droga jeszcze daleka, lecz trzeba przyznać, że 26-latek ma już odpowiednią renomę na Półwyspie Iberyjskim.

W roku 2004, mając zaledwie 21 lat, został zatrudniony przez DKV Joventut Badalona, gdzie spędził trzy lata. W najlepszym dla siebie okresie rzucał przeciętnie 5,1 punktu oraz dodawał 1,4 asysty, co zaowocowało transferem do ekipy z Bilbao (która wówczas nosiła nazwę Lagun Aro) przed sezonem 2007/2008. Występując w pierwszej piątce, Huertas zakończył sezon ze średnim dorobkiem 14,6 punktu i 3,9 asysty oraz 2,7 zbiórki.

Komentarze (0)