30-latek wciąż nie podjął decyzji odnośnie swojej przyszłości. Od pierwszego lipca najprawdopodobniej trafi na rynek wolnych agentów, a to oznacza, że będzie mógł podpisać kontrakt z dowolnym klubem w NBA. Amerykańskie media są przekonane, że Kevin Durant rozpatruje tylko dwa kierunki: pozostanie w Golden State Warriors lub transfer do New York Knicks.
Ci pierwsi zaproponowali już skrzydłowemu nowy kontrakt, o czym informowaliśmy kilka dni wcześniej. Za pięcioletnią umowę Durant mógłby otrzymać 220 mln dolarów.
Problem w tym, że stosunki Duranta z Warriors znacznie się pogorszyły. Chodzi o kontuzję, której koszykarz nabawił się w finale NBA z Toronto Raptors. Przypomnijmy, że Durant zagrał w tym meczu po 33 dniach przerwy, która spowodowana była innym urazem. Organizm nie wytrzymał i skrzydłowy przeszedł już operację Achillesa. Wyrok jest bezlitosny - skrzydłowy opuści także najbliższy sezon.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 114. Cecylia Kukuczka: Jerzy nigdy nie wierzył, że wyprzedzi Reinholda Messnera. To było niemożliwe
Durant uważa, że jest to wina lekarzy Warriors. "Ma przed sobą jakiś rok bez koszykówki, dodatkowo kontuzja może zaważyć na jego wolnej agenturze w lipcu. Po tym co się wydarzyło, z pewnością nie jest w Oakland szczęśliwszy niż do tej pory" - tłumaczy Ric Bucher z "Bleacher Report".
Mówiąc najprościej - Durant poczuł się oszukany i uważa, że lekarze Warriors zbyt szybko wydali mu zgodę na grę. Z drugiej strony, w odejście Kevina nie wierzy jego klubowy kolega - Andre Iguodala. - Nikt z nas nie wybiera się do Knicks - zapewnił.
Zobacz także:
Grek został MVP sezonu 2018/2019 w NBA
Marcin Gortat może zagrać w kultowym filmie "Piła"