- Nie ma żadnych wątpliwości, to Hornets są dla mnie priorytetem - stwierdził na początku czerwca Kemba Walker. - Charlotte jest już moim domem. Okres tam spędzony, to najbardziej szalony i piękny czas w moim życiu. Moja rodzina uwielbia to miejsce, fani mnie kochają, a klub dał mi wielką szansę - dodał 28-latek w rozmowie z jednym z dziennikarzy serwisu The Athletic. Ostatnio coraz więcej mówi się jednak o tym, że Walker może odejść z Charlotte Hornets.
Wielkie zainteresowanie, i to już od dłuższego czasu, wyrażają nim Dallas Mavericks. Niewykluczone jest również to, że do walki o niego postarają się włączyć New York Knicks i Los Angeles Lakers, ale być może najbardziej zdeterminowani, aby namówić zawodnika na grę u siebie, okażą się Boston Celtics. Tak wynika przynajmniej z ostatnich doniesień zza oceanu.
Wydaje się bowiem, że szefostwo klubu ze stanu Massachusetts jest już pogodzone z tym, że z zespołu odejdzie Kyrie Irving, który ma trafić najprawdopodobniej do Brooklyn Nets. Boston niemal na pewno opuści także Al Horford, który nie zdecydował się na podjęcie opcji w swoim kontrakcie, ani też nie porozumiał się z klubem w sprawie dłuższej umowy na mniejszą kwotę. W tej sytuacji Celtics nie chcą więc pozostać z niczym i zamierzają postarać się o Walkera.
Problemem mogą okazać się jednak pieniądze, a w zasadzie to, że zdecydowanie najwyższy kontrakt mogą graczowi zaoferować Hornets. Jeśli ten zdecyduje się na pozostanie w Karolinie Północnej na 5-letnim kontrakcie, wówczas zarobi 221 milionów dolarów. Żadna z innych drużyn nie jest w stanie zaoferować mu tyle, bowiem nie pozwalają na to ligowe zasady. Pozostali mogą mu zaproponować co najwyżej 140 mln dolarów za 4 lata gry.
ZOBACZ WIDEO Wojciech Nowicki: Nie jestem najlepszy, po prostu robię swoje