EBL. Kacper Młynarski: PGE Spójnia była bardzo konkretna. Klub świetnie się rozwija

Materiały prasowe / Materiały prasowe / Piotr Matusewicz / Na zdjęciu: Kacper Młynarski
Materiały prasowe / Materiały prasowe / Piotr Matusewicz / Na zdjęciu: Kacper Młynarski

- PGE Spójnia to była najlepsza opcja. Klub ma duże plany na przyszłość. Podoba mi się wizja rozwoju klubu. Prawdą jest, że mój agent prowadził rozmowy ze Stelmetem. Była wstępna oferta, ale zabrakło konkretów - mówi Kacper Młynarski.

[b]

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Była szansa pozostać na Kociewiu? Pojawiła się oferta przedłużenia kontraktu z Polpharmą Starogard Gdański?[/b]

Kacper Młynarski, nowy koszykarz PGE Spójni Stargard: Z Polpharmą umowa skończyła się wraz z ostatnim meczem. Odbyliśmy miłą rozmowę z prezesem, po której jasne stało się, że nie ma szans dogadać się w kwestii przedłużenia kontraktu. Dziękuję im za ten rok.

To był udany sezon? Same pozytywne wspomnienia czy jednak są mieszane uczucia?

Na pewno był to sezon udany. Wystarczy sobie przypomnieć, jak przed sezonem wszyscy twierdzili, że będziemy walczyć o utrzymanie, a tak nie było. Do tego osiągnęliśmy półfinał Pucharu Polski. Niedosyt jednak pozostał, bo do play-off zabrakło bardzo mało.

Zobacz także: Radosław Piesiewicz, prezes PZKosz: Odmowa gry w kadrze? Zawodników mogą czekać przykre konsekwencje

W ostatnich dniach głośno było o pana ewentualnym transferze do Stelmetu Enei BC. Było coś na rzeczy?

Rozmowy prowadził mój agent. Była wstępna oferta, ale brakowało konkretów. Dla mnie przy wyborze drużyny duże znaczenie odgrywa rozmowa z trenerem. Na taką nie było szans, więc nie chciałem dłużej czekać, tym bardziej że PGE Spójnia była bardzo konkretna.

ZOBACZ WIDEO: Robert Lewandowski nie patyczkuje się. "Szkolenie jest na niskim poziomie"

Nie chciał pan poczekać? Wizja gry w czterokrotnym mistrzu Polski nie była kusząca?

Była i to bardzo. Gra w lidze VTB to był duży magnes. Zdecydowałem jednak, że lepszą opcją dla mnie będzie gra w Stargardzie. Tego wyboru jestem całkowicie pewny.

Czym w takim razie przekonała PGE Spójnia? Które czynniki zadecydowały o wyborze klubu?

Zacznę od tego, że PGE Spójnia to bardzo ambitny, świetnie rozwijający się klub, który ma naprawdę duże plany na przyszłość. Do tego w pełni wypłacalny, na czym mi bardzo zależało. Nie ukrywam, że z minionego sezonu zapamiętałem też wspaniałą atmosferę w hali.

Śnieg, Młynarski, Bochno, Pamuła. Polski skład prezentuje się całkiem solidnie.

To prawda. Podpisani do tej pory gracze w mojej opinii gwarantują na tyle wysoki poziom, by klub zrobił duży krok do przodu. Rozmawiałem z trenerem Piechuckim, z Piotrem Pamułą i wiem, że organizacja jest na wysokim poziomie, warunki do pracy będą odpowiednie.

Nie ma już przepisu o dwóch Polakach na parkiecie. Odczuł to pan na własnej skórze podczas rozmów z klubami? Zarobi pan mniej w związku z tym?

Mam to szczęście, że zagrałem niezły sezon i nie było tragedii. Mój agent wykonał kawał dobrej roboty i mimo zmiany przepisu jestem bardzo zadowolony z nowej umowy. Inna sprawa jest taka, że gdyby tej zmiany nie było, zapewne zyskałbym więcej (śmiech).

A jak wyglądała rozmowa z trenerem Piechuckim? On teraz nie mógł panu zagwarantować minut na parkiecie.

Szczerze? Kompletnie nic się nie zmieniło. Kiedy dzwoni trener to znaczy, że ma na ciebie pomysł. Wcześniej też nie było gwarancji minut dla gracza. Zawsze na twoje minuty czekało i czekać będzie kilku następnych w kolejce. Zasada jest prosta: dajesz z siebie wszystko, jesteś przydatny drużynie, to spędzasz sporo minut na parkiecie. Wizja zespołu za bardzo się nie zmieniła. Każdy rozsądny trener gra szerszą rotacją niż 5-6 ludźmi, więc Polacy nadal, nawet w składzie z pięcioma czy sześcioma obcokrajowcami, będą bardzo istotni.

Na jakiej pozycji będzie pan grał w PGE Spójni?

Trener widzi mnie w roli "czwórki", która będzie rozciągać obronę. Grałem tak cały poprzedni sezon i nauczyłem się już tej roli. Przyznam szczerze, że obecnie nie widzę większej różnicy dla siebie w grze na tych dwóch pozycjach, co więcej cały poprzedni sezon przekazywaliśmy krycie na zasłonach, więc często dochodziło do sytuacji, w których kryłem nawet "jedynki".

Wywiad z Dejanem Mihevcem przeczytasz tutaj. Mówi o zakończeniu współpracy

Źródło artykułu: