Marcin Dymała, Hubert Pabian, Grzegorz Kulka, Dawid Bręk czy Grzegorz Grochowski to tylko niektórzy zawodnicy, którzy latem zamienili Ekstraklasę na I ligę. Mimo ofert z ekstraklasy, świadomie zdecydowali się na powrót na zaplecze Energa Basket Ligi. Dlaczego? Przyczyn jest bardzo wiele.
W przypadku Dawida Bręka, kluczowym aspektem okazała się propozycja z Biofarmu Basket Poznań. - Najbardziej mi zależało, żeby właśnie tu grać. Od dawna myślałem o tym, aby występować w rodzinnych stronach razem z bratem - opowiada Dawid Bręk, który ostatnie dwa sezony spędził w PGE Spójni Stargard. - Nie stawiałem sobie za cel pozostania za wszelką cenę w ekstraklasie. Możliwość była, ale nie na tyle satysfakcjonująca sportowo, żeby z niej skorzystać - dodaje.
Przypadek Grzegorza Grochowskiego był nieco inny. Jego Miasto Szkła Krosno miało bardzo trudny sezon, który zakończył się spadkiem do I ligi.
ZOBACZ WIDEO: Czy nasze kluby mogą pożegnać się z Ligą Europy? "W Polsce, cały czas, gramy archaiczny futbol. To nie jest rozrywka, to męka"
- Walczyliśmy ze wszystkich sił, aby utrzymać w Krośnie ekstraklasę, ale niestety się nie udało. Mieliśmy sporo problemów kadrowych w ciągu całego sezonu i co jakiś czas musieliśmy "uczyć się" kogoś nowego, lecz nie ma co szukać usprawiedliwień. Długo siedziało to w środku, bo chciałbym, aby chociaż jedna drużyna z mojego rodzinnego regionu reprezentowała ekstraklasę - tłumaczy rozgrywający.
Pieniądze są mniejsze ale bardziej pewne
I liga w sezonie 2019/20 będzie wyjątkowo mocna. Jest to związane z licznymi powrotami do ekstraklasy, o których pisaliśmy nieco wyżej. Eksperci są zgodni, że ma to także związek z likwidacją przepisu o dwóch Polakach na parkiecie. Kluby w Energa Basket Lidze przestały "zabijać" się o graczy z naszym paszportem.
- Na pewno ten przepis ma jakiś swój związek z ideą budowania składu na ten sezon. Rozmawiamy ze sobą jako zawodnicy i w tym roku te rozmowy są wyjątkowo trudne w niektórych klubach. Przepis zostanie oczywiście zweryfikowany i oceniany po sezonie - analizuje Grochowski.
Czytaj także: Czas na kolejne duże ruchy w Energa Basket Lidze. Oto możliwe transfery
Na inny aspekt zwrócił uwagę Dawid Bręk. - Klubów w ekstraklasie jest dużo, także miejsca do grania na pewno wystarczy. Wpływ może mieć to, że ostatnio dużo mówiło się o niewypłacalności klubów w ekstraklasie (AZS Koszalin). W pierwszej lidze może pieniądze są mniejsze ale bardziej pewne.
Obaj gracze są przekonani, że kluczowym aspektem powrotów do I ligi jest jeszcze większa możliwość gry. - W pierwszej lidze minut na parkiecie jest zdecydowanie więcej, a to na pewno ma duże znaczenie - tłumaczy Bręk. - Powody są jasne: chęć grania, większa ilość minut spędzanych na boisku i odbudowanie się - analizuje "Groszek".
Najciekawszy sezon od lat
Trudno wskazać faworyta I ligi. Nie wszystkie kluby skompletowały jeszcze kadry na przyszły sezon. Czarnym koniem na pewno może okazać się Biofarm Basket Poznań, który na papierze wygląda bardzo ciekawe. Eksperci uważają, że może być to jeden z faworytów do awansu.
- Media, mediami, a parkiet, parkietem. Skład na tą chwilę wygląda obiecująco, na pewno będziemy groźnym przeciwnikiem dla każdego. Sezon jest długi i dużo może się wydarzyć, ale na pewno tanio skóry nie sprzedamy i będziemy walczyć do samego końca. Czy o awans? Miejmy nadzieje - kończy Dawid Bręk.
Zobacz także: Duża przepaść w dywizji Centralnej. Zobacz wszystkie transfery
Małą zagadką jest na chwilę obecną Polfarmex Kutno, czyli nowy klub Grzegorza Grochowskiego. Ekipa z Miasta Róża bardzo powoli buduje skład na przyszły sezon.
- Na ten moment ciężko powiedzieć o co powalczymy, bo na razie jest nas 3 w zespole. Nie ma co prorokować jak będzie wyglądał zespół, lecz po rozmowach z trenerem Krysiewiczem jestem spokojny o solidne granie na dobrym poziomie - dodaje były gracz Miasta Szkła.