Reprezentacja Czech jest objawieniem mistrzostw świata w Chinach. Nasi południowi sąsiedzi co prawda nie zagrają o medale MŚ, jednak miejsce w czołowej szóste to już wielki sukces czeskiej koszykówki. Podobna sytuacja tyczy się zresztą Polaków, którzy lokatę w czołowej ósemce świata przed turniejem pewnie braliby w ciemno.
Właśnie Czesi w pierwszym meczu miniturnieju o miejsca 5-8. ograli Polaków (94:84) i zagrają o miano piątej drużyny globu. - Powiedzieliśmy sobie, że chcemy walczyć o jak najlepsze miejsce. Udało się. Wiedzieliśmy, że Polacy będą bardziej wypoczęci, ale udało się wyszarpać zwycięstwo - komentuje Tomas Satoransky, lider czeskiej reprezentacji, dla denik.cz.
- Wygraliśmy dzięki pracy zespołowej. Gdy jeden z nas miał słabszy moment, zastępował go kolega. Pokazaliśmy walkę, triumfowaliśmy dzięki sile woli - podkreśla rozgrywający Chicago Bulls, który postara się doprowadzić reprezentację Czech do 5. miejsca MŚ 2019. W decydującym meczu jej rywalem będzie Serbia.
ZOBACZ WIDEO: Stacja Tokio. Cezary Trybański: Mike Taylor zaraził zespół amerykańskim luzem
Niezależnie od końcowego wyniku (w najgorszym wypadku Czesi uplasują się na piątej lokacie), czeska koszykówka już odniosła sukces. I nie chodzi tu tylko i wyłącznie o aspekt sportowy.
- To niesamowite, co teraz dzieje się w Czechach. Ludzie nie chodzą do pracy, by nas oglądać. W życiu nie spodziewałbym się, że tak się stanie. To wspaniałe. Odczuwamy to wsparcie na każdym kroku. To był zresztą jeden z powodów, dla którego nie mogliśmy sobie pozwolić na odpuszczanie meczu z Polakami. Wspiera nas mnóstwo osób. To jest piękne - raduje się Satoransky.
O 5. miejsce Czesi zagrają w sobotę o 14:00. Cztery godziny wcześniej Polska zmierzy się z USA w spotkaniu, którego stawką będzie piąta pozycja na MŚ 2019.
Zobacz też:
Mistrzostwa świata w koszykówce. Mateusz Ponitka wskazał przyczyny porażki z Czechami
MŚ w koszykówce. Aaron Cel: Zabrakło troszkę wszystkiego. Czesi trafiali bolesne "trójki"