Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Jak do tego doszło, że znów ubierze pan koszulkę Polskiego Cukru?
Kyle Weaver, zawodnik Polskiego Cukru Toruń: Tak czasami w życiu jest, że dzieją się rzeczy niespodziewane, takie, których wcześniej nie do końca planowałeś. Nadarzyła się jednak znakomita okazja do powrotu. Chciałem z niej skorzystać.
Bo?
Bo mój ostatni sezon nie był łatwy. W Neptunasie Kłajpeda miałem niezłe mecze, generalnie grałem nieźle, ale pobyt tam był ciężki. Sytuacja pozasportowa była nieco skomplikowana, musiałem przedwcześnie wrócić do kraju. Nie tak to samo wszystko wyobrażałem. Dlatego szukałem zespołu, w którym mógłbym czuć się komfortowo i być sobą w 100 procentach.
W Toruniu tak będzie?
Tak. Znam tutaj wszystkich, wiem, czego mogę się spodziewać. Nie będzie żadnych problemów z aklimatyzacją. Po prostu wejdę na boisko i będę robił swoje. Co prawda nie grałem wcześniej z Chrisem Wrightem, ale wiem, że jest to świetny rozgrywający. On też był jednym z powodów, dla których tutaj przyszedłem.
ZOBACZ WIDEO MŚ w koszykówce. Polacy zagrali świetny turniej! Czas na igrzyska olimpijskie? "To będzie piekielnie trudne zadanie"
Ale kluczowa była możliwość gry w Lidze Mistrzów?
Tak. Bez dwóch zdań. Powiedziałem agentowi w wakacje: "poszukaj mi klubu, który będzie grał w europejskich pucharach". Chcę grać na dwóch frontach - w lidze i w pucharach. W takim rytmie czuję się najlepiej. Wiem, że większość ludzi mówi o tym, że przygotowywaliśmy się do tych rozgrywek w niepełnym składzie i to będzie dla nas duży problem, ale ja wierzę w ten zespół i w tych ludzi, których mamy.
To pana nie martwi, że tylko jeden sparing zagraliście w pełnym składzie?
Nie, bo mamy doświadczony zespół. Wszyscy świetnie rozumieją koszykówkę. Mówiłem kibicom, że większy problem byłby wtedy, gdyby do drużyny dołączyli zawodnicy 23-24-letni, tacy, którzy jeszcze w życiu za dużo nie widzieli. Kulig, Cel, Gruszecki widzieli już mnóstwo. Wiedzą, jak zareagować na pewne boiskowe wydarzenia. Po prostu trzeba wyjść na boisko i zrobić swoje. Z takim założeniem pojechaliśmy do Finlandii. Jesteśmy gotowi do tego wyzwania.
Wielu kibiców ucieszyło się na informację, że wraca pan do Polski. Mówili: "wraca czarodziej, boiskowy artysta". Jak pan przyjmuje takie wiadomości?
Taki przydomek bardzo mi pasuje. Cieszę się, że ktoś dostrzega i rozumie sposób mojej gry. To wiele dla mnie znaczy. Nie ukrywam, że bawię się koszykówką. W pozytywnym tego słowa znaczeniu.
Jak przez dwa lata zmienił się Kyle Weaver? Coś nowego dodał pan do swojego arsenału?
Wiem, że ludzie wcześniej mówili, iż za rzadko rzucam z dystansu. To nie jest tak, że ja nie umiem tego robić, ale po prostu wolę wjechać z piłką pod kosz. To jest moja gra, ale... jeśli mam pozycję na obwodzie, to na pewno będę rzucał. Lubię wyprowadzać ludzi z błędu. Udowodnić, że zrobię coś, mimo że nikt we mnie nie wierzy. "Hej, jednak umiem to zrobić" - lubię później użyć takiego sformułowania.
To prawda, że mógł pan trafić do Arki Gdynia?
Coś było na rzeczy. Agent mi powiedział, że toczyły się pewne rozmowy. To była kusząca oferta, bo Arka jest zespołem, który przystąpi do EuroCupu. To bardzo prestiżowe i renomowane rozgrywki. Ostatecznie do tego nie doszło. Jestem w Toruniu i z tego powodu jestem bardzo zadowolony. Czuję się tutaj jak w domu, widzę dookoła znajome twarze. Dobrze tu wrócić i już nie mogę się doczekać startu sezonu.
Zobacz także: Chase Simon: Anwil był najlepszą opcją. Pod względem sportowym i finansowym
Zobacz także: Takiej gwiazdy dawno w Polsce nie było. Tony Wroten wchodzi do gry