EBL. Młody talent wykorzystuje swoją szansę. Przemysław Kuźkow objawieniem Legii Warszawa

PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Przemysław Kuźkow
PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Przemysław Kuźkow

- Gdyby ktoś rok temu powiedział mi, że będę odgrywał ważną rolę w meczu FIBA Europe Cup, zareagowałbym śmiechem - powiedział Przemysław Kuźkow, który jeszcze niedawno łączył grę w koszykówkę z pracą zawodową. Teraz spełnia swoje marzenia w Legii.

Bez kompleksów na salony

Jego historia powinna być inspiracją dla wszystkich młodych graczy w Polsce. Jeszcze kilka miesięcy temu Przemysław Kuźkow występował na II-ligowych parkietach w barwach GLKSu Nadarzyn, a grę w koszykówkę łączył z pracą na stacji benzynowej.

Talent od zawsze miał ogromny. Często wykręcał "cyferki" rodem z NBA. 55, 53 czy 46. To liczba punktów jaką zdobywał w poprzednim sezonie. Kwestią czasu było kiedy zgłosi się po niego klub z ekstraklasy i da mu szansę rozwoju.

- Moje życie idzie w bardzo dobrym kierunku i zrobię wszystko, żeby tak zostało. Gdyby ktoś rok temu powiedział mi, że będę odgrywał ważną rolę w meczu FIBA Europe Cup, zareagowałbym śmiechem - mówi nam 20-latek. - Z dnia na dzień koszykówka potrafi mnie zaskakiwać i to właśnie jest w niej najpiękniejsze - dodaje.

Jego rozwój od dłuższego czasu obserwowała Legia Warszawa, która już zimą 2019 roku chciała ściągnąć do siebie Kuźkowa. Ostatecznie do finalizacji kontraktu doszło dopiero latem.

- Oferta Legii chodziła mi po głowie od połowy poprzedniego sezonu. Wiedziałem, że klub bardzo chce, żebym dołączył do ich wielkiej rodziny - ujawnia Kuźkow. - Oczywiście na początku miałem wątpliwości, przez zwyczajny ludzki strach przed zmianami, które nadejdą. Był on niepotrzebny, ponieważ teraz czuję się tutaj świetnie i mam wsparcie od każdego z osobna - podkreśla.

ZOBACZ WIDEO MŚ w koszykówce. Polacy zagrali świetny turniej! Czas na igrzyska olimpijskie? "To będzie piekielnie trudne zadanie"

Idzie za ciosem

Tane Spasev bardzo ostrożnie wprowadza go do gry. Zadebiutował w meczu ze Stelmetem w Zielonej Górze, w której pokazał, że nie ma żadnych kompleksów. Zdobył siedem punktów i był jedynym pozytywem Legii w tym spotkaniu.

Większą szansę 20-latek dostał w rozgrywkach FIBA Europe Cup i ją wykorzystał. Zebrał wiele pochwał za swoją grę. Adrenalina była tak duża, że długo nie mógł zasnąć po środowym meczu.

- Ufam trenerowi w 100 procentach. On wie najlepiej kiedy będę w stanie grać poważniejsze minuty na parkietach "dużych lig". Otrzymałem dużo ciepłych słów od wielu osób po tym spotkaniu, ale nie zachwycam się, ponieważ zdaje sobie sprawę ile też popełniłem błędów. Jest to dla mnie świetna okazja do wyciągnięcia wniosków i pracowania nad słabościami - mówi analitycznie.

Kuźkow powinien teraz regularnie dostawać szansę gry z "eLką" na piersi. W sobotę wykorzysta także fakt, że nie ma już w składzie Isaaca Sosy, który rozwiązał kontrakt z klubem za porozumieniem stron (CZYTAJ WIĘCEJ).

- Lubię powtarzać, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Oczywiście, że chęć gry jest u mnie bardzo duża, ale wiem też, że moje braki fizyczne oraz małe doświadczenie na parkietach EBL są nie do przeskoczenia - mówi skromnie.

Po środowym zwycięstwie na Torwarze, Legioniści zrobią wszystko, aby pójść za ciosem także w Energa Basket Lidze. W sobotę ich rywalem będzie HydroTruck Radom.

- Z powodu słabego startu sezonu, bardzo potrzebujemy sobotniego zwycięstwa. Jeśli trener stwierdzi, że moja "cegiełka" też musi się tam znaleźć, dam z siebie wszystko. Dalsza część sezonu to cierpliwa praca i czekanie na kolejne otrzymywane szansę - kończy Przemysław Kuźkow.

Zobacz także: Koszykarz NBA zawieszony na 25 meczów!

Źródło artykułu: