Fatalna sytuacja Polfarmeksu Kutno. Klub stoi nad przepaścią

Materiały prasowe / Polfarmex Kutno / Na zdjęciu: koszykarze Polfarmeksu Kutno
Materiały prasowe / Polfarmex Kutno / Na zdjęciu: koszykarze Polfarmeksu Kutno

- Sytuacja jest tragiczna. Sobotni mecz w Poznaniu odbędzie się tylko dlatego, że osoby prywatne go sponsorują - mówi wprost trener Jarosław Krysiewicz. Najbliższe dni okażą się kluczowe dla przyszłości Polfarmeksu Kutno.

Polfarmex Kutno wszyscy kibice polskiej koszykówki znają doskonale. W 2014 roku drużyna po pierwszy w historii awansowała do Energa Basket Ligi. Znakiem rozpoznawczym zespołu byli świetni kibice, którzy wspierali swoich ulubieńców w całej Polsce.

Sielanka skończyła się w sezonie 2016/17, w którym Polfarmex musiał pożegnać się z ekstraklasą. Wtedy także rozpoczęły się wielkie problemy finansowe, które trwają do dziś. Już przed obecnymi rozgrywkami I ligi, los klubu był mocno zagrożony.
Warunkiem otrzymania licencji miały być ugody z zawodnikami, które koniec końców udało się podpisać.

Ekipa z Miasta Róż wystartowała w I lidze, jednak problemy z miesiąca na miesiąc są coraz większe. Opowieści o sponsorze strategicznym, który miałby przejąć klub i spłacić długi okazały się kompletną farsą.

ZOBACZ WIDEO: Stacja Tokio. Patrycja Wyciszkiewicz: Nasze mięśnie zalewa kwas mlekowy. Dla zwykłego człowieka to dawka śmiertelna

- Sytuacja jest tragiczna. Sobotni mecz w Poznaniu odbędzie się tylko dlatego, że osoby prywatne go sponsorują. Czy następny mecz w Kutnie się odbędzie? Na tę chwilę jest to wielką niewiadomą - powiedział szczerze Jarosław Krysiewicz w rozmowie z "Radiem Q".

Trener Polfarmeksu apeluje o pomoc. Jego głos ma dotrzeć do lokalnych biznesmenów, którzy mogą uratować kutnowski klub. Jeśli przez kilka dni sytuacja finansowa się nie poprawi, drużyna zniknie z koszykarskiej mapy Polski.

Mimo problemów, zespół z Miasta Róż bardzo dobrze rozpoczął sezon 2019/20. Z bilansem 3 zwycięstw i 1 porażki zajmuje wysokie czwarte miejsce. Wielki wysiłek zawodników wkrótce może zostać jednak zaprzepaszczony.

- Wyniki osiągamy ponad stan. Zawodnicy przyszli do klubu za moją namową oraz opowieści jednego członka zarządu, że pojawi się sponsor tytularny. Dzięki temu zbudowaliśmy taką drużynę, ale wygląda na to, że te opowieści można włożyć między bajki. Daliśmy sobie czas do środy. "Ruszamy w miasto" i będziemy szukać pomocy z każdej strony - tłumaczy Krysiewicz.

Zobacz także: Pech Kamila Łączyńskiego. Koszykarz stracił ząb

Zobacz także: Anwil Włocławek bezradny w Lidze Mistrzów. Oto 5 problemów mistrza Polski

Komentarze (1)
zielonyRadom
25.10.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
życze powodzenia. Fajnych macie kibiców, szczególnie kilka kibicek zapadło mi w pamięci po waszej wizycie w Radomiu