- Nie byliśmy na dwóch kolejnych EuroBasketach i każdy jest tym bardzo stęskniony - mówi Ewelina Kobryn, mówi generalny manager reprezentacji Polski.
Po ostatnich niepowodzeniach w kadrze doszło do wielu zmian. Nowym trenerem został Maros Kovacik, a do składu powróciły bardziej doświadczone koszykarki. Czy to będzie gwarancja sukcesu?
Nową twarzą w Biało-Czerwonych barwach jest m.in. Marissa Kastanek, która po otrzymaniu polskiego obywatelstwa w końcu otrzymała zgodę i powołanie.
ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio #8: Iga Baumgart-Witan. Baba nie do zajechania
Zobacz także. Liga Mistrzów. Anwil Włocławek z drugim zwycięstwem! Ważny triumf w Hali Mistrzów
- Kiedyś Marissa rzuciła mojej drużynie 34 punkty. Bardzo bym chciał, aby również tyle rzuciła w czwartek Wielkiej Brytanii - komentuje Kovacik. Rzucająca Arki Gdynia jest osobą bardzo pozytywną i daje dużo energii. Najważniejsze jednak, aby... punktowała.
Biało-Czerwone nie mają łatwego zadania. Wielka Brytania to rewelacja ostatniego EuroBasketu, który zakończyła na czwartym miejscu. Siłą napędową drużyny były doskonale znane z gry w polskich klubach Temi Fagbenle czy Johannah Leedham-Warner. - Rywalki są już znane w Europie, a kilka ich zawodniczek z powodzeniem gra w silnych zespołach z Hiszpanii czy Turcji - komentuje Kobryn.
W naszej reprezentacji bardziej skupiają się jednak na sobie. Udało się wypracować chemię w drużynie, którą teraz trzeba przełożyć na mecz i parkiet. Czy to zda egzamin i będzie funkcjonowało tak, jak życzy sobie trener Kovacik?
- My tutaj spotykamy się w nowym ustawieniu oraz z nowym trenerem i nowym pomysłem na ten zespół - mówi Kobryn. - Każdy powinien mieć świadomość, że jest to tylko sześć dni na przygotowanie i dokonanie przełomu jest bardzo trudne do zrobienia. Jesteśmy pozytywnie nastawieni, mamy znakomitą atmosferę i mam nadzieję, że to wszystko bardzo fajnie zaprocentuje.
Mecz Polska - Wielka Brytania rozegrany zostanie w czwartek w hali Aqua Zdrój w Wałbrzychu. Początek o godzinie 18:15.
Zobacz także. EBL. Stelmet Enea BC Zielona Góra po raz piąty z rzędu. MKS Dąbrowa Górnicza walczył, Dominic Artis szalał na jednej nodze