Dąbrowianie do Włocławka przyjechali mocno osłabieni. Zabrakło m.in. Dominica Artisa, Jakuba Kobla i Iwana Wasyla. Pomimo tego podopieczni Michała Dukowicza walczyli dzielnie, a w drugiej kwarcie - ku ogromnemu zdziwieniu gospodarzy - wyszli nawet na prowadzenie i trener Igor Milicić musiał zareagować.
Zobacz także: EBL. Rewelacyjna forma Michała Michalaka. "To niesamowity zawodnik"
Anwil przed przerwą zdołał zaliczyć serię 14:2, dzięki której przejął pełną kontrolę nad wydarzeniami na parkiecie. W pewnym momencie włocławianie osiągnęli nawet 30 punktów, ale i tak trener Milicić nie jest zadowolony z postawy zawodników.
- Wynik jest sprawą drugorzędną, bo MKS przyjechał do Włocławka mocno osłabiony. 112 punktów? Dla kibica to fajna sprawa, ale to nie wszystko. Nie wykonaliśmy założeń, o których sobie mówiliśmy przed meczem - powiedział Chorwat na konferencji prasowej.
ZOBACZ WIDEO MŚ w koszykówce. Polacy zagrali świetny turniej! Czas na igrzyska olimpijskie? "To będzie piekielnie trudne zadanie"
- Zagraliśmy dwie różne połowy. O pierwszej powinniśmy zapomnieć, bo była słaba w naszym wykonaniu. Po przerwie prezentowaliśmy się lepiej, ograniczyliśmy poczynania Roberta Johnsona. Tak to właśnie powinno wyglądać przez całe spotkanie - dodał Jakub Karolak.
Wspomniany Robert Johnson - obok Bryce'a Douviera - trzymał MKS w grze. Amerykanin był świetnie dysponowany. Był o krok od skompletowania triple-double. Lider dąbrowian uzbierał 31 punktów, 9 zbiórek i 8 asyst.
Anwil trafił piętnaście razy zza linii 6,75 i pomimo aż 18 strat z łatwością przekroczył 100 punktów. Najskuteczniejszym graczem mistrzów Polski okazał się Michał Sokołowski, który uzbierał 18 "oczek", trafiając 4 z 6 rzutów z dystansu.
Igor Milicic: Chase Simon zgłosił ból. Nie chcieliśmy ryzykować. #plkpl
— Karol Wasiek (@K_Wasiek) November 30, 2019
- Znów pokazaliśmy dwie twarze. Dobrą i złą. Taką, w której graliśmy zespołowo, dzieliliśmy się piłką i pokazaliśmy zaangażowanie i taką, w której gramy indywidualnie. Brakuje waleczności w obronie, a zawodnicy, którzy wchodzą z ławki nie dają tego, czego oczekujemy - przyznał Milicić.
- Musimy dalej mocno pracować, żeby stać się prawdziwym zespołem, a nie takim, który pokazuje dwa oblicza - skomentował.
W środę włocławianie zagrają na własnym parkiecie z AEK Ateny w ramach rozgrywek Basketball Champions League.
Zobacz także: EBL. Ivan Almeida w Polsce. W sieci huczy od plotek. Anwil Włocławek... zaprasza go na mecz