NBA. Luka Doncić zabłysnął w Hollywood, Dallas Mavericks pokonali Los Angeles Lakers

Getty Images / Katharine Lotze / Na zdjęciu: Luka Doncić
Getty Images / Katharine Lotze / Na zdjęciu: Luka Doncić

Luka Doncić poprowadził Dallas Mavericks do cennego zwycięstwa w jaskini lwa. Dallas Mavericks triumfowali bowiem w Staples Center 114:100.

Luka Doncić znów spotkał się ze swoim idolem, LeBronem Jamesem. 20-latek trafił markowy rzut za trzy punkty z ośmiu metrów, po którym jego Dallas Mavericks prowadzili w Staples Center 110:89. To był wymowny moment. Słoweniec miał w całym spotkaniu 27 punktów, dziewięć zbiórek, 10 asyst i siedem na 13 strat zespołu, ale ta ostatnia statystyka okazała się nie mieć znaczenia. Doncić znów był wielki, otarł się o triple-double i zaistniał w hollywoodzkim blasku fleszy.

O losach spotkania zadecydowały wydarzenia z kwarty numer trzy i moment, kiedy Mavericks zanotowali zryw 17-0. Pozwolił im on niespodziewanie doprowadzić do wyniku 87:67. Trener Frank Vogel poprosił o czas i Los Angeles Lakers odpowiedzieli wówczas zdobyciem dziesięciu następnych punktów, ale wtedy Luka Doncić dodał pięć "oczek" z rzędu i to Teksańczycy cały czas kontrowali to, co dzieje się na parkiecie.

Ostatnia odsłona okazała się być formalnością, Mavericks pewnie wygrali 114:100. - To wspaniałe zwycięstwo, które znaczy dla nas bardzo dużo. To pokazuje, że potrafimy też grać przeciwko wielkim zespołom. Musimy po prostu ciężko pracować i cały czas iść w obranym przez nas kierunku - mówił Luka Doncić. Kluczowy okazał się fakt, że pięciu zawodników Dallas zdobyło 15 lub więcej punktów.

ZOBACZ WIDEO: Robert Korzeniowski: Kolarze trochę zatęsknią za takim cygańskim życiem

Zespołowości zabrakło u "Jeziorowców", LeBron James wywalczył 25 punktów, dziewięć zebranych piłek i osiem asyst, Anthony Davis uzbierał 27 "oczek" i 10 zbiórek, ale zawiodła cała reszta. - To tylko jeden mecz. Ta porażka nie sprawia, że spadamy w dół. Wiemy, jakim typem zespołu jesteśmy i znamy swoją wartość. Graliśmy dobrze, a oni nas pokonali, ale wiemy, co powinniśmy zrobić lepiej - zaznaczał Davis.

Podopieczni Ricka Carlisle'a zrewanżowali się Los Angeles Lakers za porażkę w ich pierwszym bezpośrednim starciu, kiedy purpurowo-złoci zwyciężyli po dogrywce. Mavericks przerwali przy tym ich pasmo dziesięciu wygranych, a dla Lakers to dopiero druga u siebie, a trzecia porażka w całym sezonie.

Boston Celtics po ostatnich różnych występach i kilku porażkach stanęli na wysokości zadania i zdobyli Madison Square Garden. New York Knicks utrzymywali korzystny wynik przez trzy kwarty, ale ta ostatnia, decydująca to już absolutna dominacja drużyny Brada Stevensa.

Ostatnia partia zakończyła się rezultatem 32:19, a cały mecz 113:104. Kemba Walker trafił tylko 6 na 18 oddanych rzutów, ale bardzo dobrze dysponowani byli Jayson Tatum i Jaylen Brown. Tatum miał 30 punktów, sześć zbiórek oraz siedem asyst, a Brown 28 "oczek" i wykorzystał przy tym 11 na 18 oddanych prób, w tym 4 na 10 za trzy. - Nie wiem, czy idziemy w dół. Jeśli tak jest, to jedyne, co musimy zrobić, to po prostu zachować pozytywne nastawienie - komentował Kemba Walker.

Jest o nich stosunkowo cicho, a Miami Heat zwyciężyli właśnie ósmy mecz z ostatnich dziesięciu. To świetny wynik. Drużyna z Florydy może pochwalić się bilansem 14-5, który daje im aktualnie 3. miejsce na Wschodzie. Podopieczni Erika Spoelstry udanie finiszowali, zdobyli dziesięć ostatnich punktów w spotkaniu przeciwko Nets i ostatecznie triumfowali na Brooklynie 109:106.

Goran Dragić rzucił 24 punkty z ławki rezerwowych i miał sześć asyst, Jimmy Butler dodał 20 "oczek", a Edrice Adebayo zadbał o zbiórki, bo miał ich 16. Gospodarze odczuli brak Kyriego Irvinga, który cały czas dochodzi do siebie po urazie prawego barku.

Trener Doc Rivers dał trochę swobody swoim liderom, a ci odwdzięczyli się mu, wygrywając mecz. Kawhi Leonard rzucił 34 punkty i to w zaledwie 26 minut, a Paul George miał ich 31. Montrezl Harrell dodał ponadto 23 "oczka" i 15 zbiórek z ławki rezerwowych. Drużyna z Miasta Aniołów zwyciężyła 15. razy w sezonie, a ich bilans u siebie, to prawie perfekcyjne 12-1.

Czytaj także: Synowie LeBrona, Wade'a i innych gwiazd NBA. Kto zrobi wielką karierę?
Czytaj także: Bez efektu nowej miotły w Śląsku Wrocław, Start Lublin idzie mocno po swoje

Wyniki:

Brooklyn Nets - Miami Heat 106:109 (30:32, 35:26, 15:25, 25:26)
(Dinwiddie 29, Harris 25, Jordan 15 - Dragic 24, Butler 20, Adebayo 17)

New York Knicks - Boston Celtics 104:113 (30:31, 28:27, 27:23, 19:32)
(Randle 26, Smith Jr. 17, Barrett 16 - Tatum 30, Brown 28, Walker 16)

Minnesota Timberwolves - Memphis Grizzlies 107:115 (21:25, 26:23, 32:38, 28:29)
(Towns 21, Wiggins 18, Culver 14 - Brooks 26, Allen 13, Caboclo 12, Jones 12, Crowder 12, Jackson Jr. 12)

Los Angeles Lakers - Dallas Mavericks 100:114 (30:25, 32:34, 17:35, 21:20)
(Davis 27, James 25, Caruso 10 - Doncic 27, Wright 17, Powell 15, Porzingis 15, Jackson 15)

Detroit Pistons - San Antonio Spurs 132:98 (32:27, 27:24, 37:20, 36:27)
(Wood 28, Kennard 20, Mykhailiuk 13, Brown 13 - DeRozan 20, Walker IV 13, Gay 12)

New Orleans Pelicans - Oklahoma City Thunder 104:107 (29:33, 26:23, 22:26, 27:25)
(Holiday 26, Ingram 20, Ball 14 - Gallinari 23, Adams 17, Gilgeous-Alexander 17, Schroder 17, Paul 17)

Orlando Magic - Golden State Warriors 100:96 (26:22, 25:29, 21:20, 28:25)
(Fournier 32, Ross 19, Isaac 14, Fultz 14 - Robinson 19, Paschall 17, Burks 15)

Toronto Raptors - Utah Jazz 130:110 (37:20, 40:17, 30:49, 23:24)
(Siakam 35, VanVleet 21, Powell 15 - Conley 20, Green 19, Mitchell 16)

Los Angeles Clippers - Washington Wizards 150:125 (39:35, 43:22, 34:41, 34:27)
(Leonard 34, George 31, Harrell 23 - Hachimura 30, Beal 23, Thomas 16)

Komentarze (1)
avatar
Tomasz Kobyliński
2.12.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Mózg to w baskecie podstawa. Przykro patrzeć na tę prymitywną, czarną koszykówkę. Przy każdym innym typie obrony niż "każdy swego" amerykanie są błaznami na parkiecie.