NBA. James Harden rzucił 60 punktów i to w zaledwie trzy kwarty!

Getty Images / Bob Levey / Na zdjęciu: James Harden
Getty Images / Bob Levey / Na zdjęciu: James Harden

James Harden przypomniał kibicom, co potrafi. 30-latek w zaledwie 31 minut zapisał na swoim koncie 60 punktów. Trafiał, niczym natchniony.

James Harden czwarty raz w karierze rzucił 60 punktów, tyle samo co Michael Jordan. Kobe Bryant ma na swoim koncie sześć takich meczów, a Wilt Chamberlain 32. Leworęczny MVP z 2018 roku zrobił to w zaledwie trzy kwarty! Grał w sumie niespełna 31 minut, a tylko punkt dzielił go od osobistego rekordu.

Houston Rockets prowadzili z zespołem Atlanta Hawks 81:50 do przerwy, a następnie 127:73 po trzech odsłonach i Mike D'Antoni uznał, że bez sensu byłoby eksploatować swoich liderów. Statystyki nie miały znaczenia, a i sam Harden sprawiał wrażenie, że jego występ to nic takiego. Pytany przez dziennikarzy szybko ucinał temat.

- To było jak wszystko, co robi - po prostu niesamowite - mówił o Hardenie trener D'Antoni. 30-latek trafił 16 na 24 oddane rzuty z pola, w tym 8 na 14 za trzy i 20 na 23 rzuty wolne. Ponadto miał trzy zbiórki, osiem asyst i trzy przechwyty. - To, co on robi nie zostało nawet zauważone. Mój kolega miał 60 punktów i nie grał w czwartej kwarcie. Wymień innego gracza, który mógłby to teraz zrobić - dodawał Austin Rivers.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: legendarny piłkarz zasłabł z... radości. Wstrząsające chwile

Teksańczycy finalnie pokonali "Jastrzębie" 158:111, dla których to 10. porażka z rzędu. Houston zwyciężyli ósmy raz u siebie w dziesiątym spotkaniu, a w sumie odnieśli 13. triumf.

Clint Capela i Danuel House byli nieobecni przez urazy, ale Ben McLemore rzucił 24 "oczka" i miał 13 zbiórek, a Russell Westbrook zapisał przy swoim nazwisku 15 punktów, osiem zebranych piłek i osiem asyst. Gospodarze trafili 25 na 51 oddanych rzutów za trzy, a więc blisko 50-procent. W Hawks bardzo dobrze spisywał się Trae Young, autor 37 punktów, ale to zdecydowanie nie wystarczyło.

Milwaukee Bucks pokazali, co znaczy zespołowa koszykówka. Drużyna z Wisconsin pokonała Charlotte Hornets 137:96, a dziewięciu ich zawodników zdobyło 10 lub więcej punktów. Przewodził im naturalnie Giannis Antetokounmpo, który w zaledwie 20 minut zanotował 26 "oczek" i dziewięć zbiórek. Oznacza to też, że jego seria osiemnastu double-double z rzędu się skończyła. Trener Mike Budenholzer żartował, że powinien poczekać jeszcze kilka akcji i dać mu dokończyć dzieła.

- Pat Connaugton prawdopodobnie ukradł wszystkie zbiórki. Miał ich aż 10, to jego wina - śmiał się Budenholzer, który mówił też o innym aspekcie: - Rozmawialiśmy o tym, jak istotne jest, żeby pozostawał zdrowy i świeży. Giannis robi tak wielkie rzeczy, że aż trudno to opisać. Jest naszym motorem napędowym.

Sam Antetokounmpo w żaden sposób nie martwił się końcem swojej serii podwójnych zdobyczy. - Nie to mnie buduje. Nie gram dla statystyki. Szczerze to jestem tutaj, aby wygrywać - mówił 24-letni Grek, a to wychodzi jego Bucks fantastycznie. Drużyna z Milwaukee odniosła właśnie 11. zwycięstwo z rzędu, a ich bilans 17-3 jest drugim najlepszym w NBA.

Ben Simmons zaliczył dwa kluczowe przechwyty w końcówce, a Philadelphia 76ers dzięki temu po zaciętym spotkaniu pokonała drużynę Indiana Pacers 119:116. Uruchomił wtedy w kontrze Tobiasa Harrisa, który zdobył dwa punkty wsadem, a następnie dwa z linii rzutów wolnych, co zdecydowało o ich 14. sukcesie w sezonie. 76ers zachowali przy tym status niepokonanych na własnym parkiecie (9-0).

Joel Embiid zdobył 32 punkty i zebrał 11 piłek. Ben Simmons miał w sumie 15 punktów, sześć zbiórek, 13 asyst i cztery przechwyty. Dla Pacers 29 "oczek" wywalczył TJ Warren, a 28 Malcolm Brogdon.

Warto jeszcze dodać, że Sacramento Kings pokonali w sobotę po dogrywce Denver Nuggets. To niespodzianka, bo Kalifornijczycy byli osłabieni brakiem De'Aarona Foxa i Marvina Bagleya. A mimo wszystko udało im się przerwać serię sześciu zwycięstw drużyny z Kolorado. Świetny był Harrison Barnes, który poprowadził Kings do odrobienia 17 punktów straty, a sam w całym spotkaniu miał 30 "oczek".

Czytaj także: Shane Larkin z innej planety. Jego 49 punktów to nowy rekord w Eurolidze!
Czytaj także: Twarde Pierniki znów wielkie! 17-0 w czwartej kwarcie i triumf nad Treflem

Wyniki:

Sacramento Kings - Denver Nuggets 100:97 po dogrywce (17:27, 23:30, 27:18, 23:15, 10:7)
(Barnes 30, Hield 21, Holmes 13 - Harris 25, Murray 15, Barton 14)

Philadelphia 76ers - Indiana Pacers 119:116 (38:29, 27:36, 28:28, 26:23)
(Embiid 32, Harris 22, Simmons 15, Horford 15 - Warren 29, Brogdon 28, Lamb 15)

Houston Rockets - Atlanta Hawks 158:111 (38:21, 43:31, 46:21, 31:38)
(Harden 60, McLemore 24, Clemons 16 - Young 37, Hunter 14, Len 12)

Milwaukee Bucks - Charlotte Hornets 137:96 (32:25, 34:24, 35:26, 36:21)
(Antetokounmpo 26, Middleton 15, Matthews 14 - Graham 24, Rozier 19, Bridges 15)

Komentarze (3)
avatar
Raf1
1.12.2019
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Harden czy jak ci tam człowieku - ogol się i ogarnij z tego nieładu bo wyglądasz jak jakaś małpa. 
WuMike
1.12.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
23 osobiste? To jest kompromitacja dzisiejszej NBA, jak można wygłupiając się nabierać co chwilę sędziów na faule, wpychając się samemu ciałem w przeciwników, albo flopując, ze niby obrońca wch Czytaj całość
avatar
Zartanxxx
1.12.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Gra Hardena to anty koszykówka. Nie da się patrzeć na to.