EBL. Dwóch chętnych na przełamanie. Jeden zagra bez swoich największych "żądeł"

Materiały prasowe / Materiały prasowe / Dorota Murska / Na zdjęciu: Robert Johnson
Materiały prasowe / Materiały prasowe / Dorota Murska / Na zdjęciu: Robert Johnson

To będzie prawdziwe starcie na przełamanie. King Szczecin przegrał cztery mecze z rzędu, MKS Dąbrowa Górnicza ma na swoim koncie trzy kolejne porażki. Kto w niedzielę przypomni sobie smak zwycięstwa?

King wszedł w sezon bardzo dobrze, wygrywając 5 z 6 pierwszych meczów. Wszystko posypało się w Warszawie, gdzie szczecinianie długo grali dobrze, ale w końcówce wypuścili triumf z rąk.

Potem były m.in. dwie domowe porażki - dwupunktowa z Enea Astorią Bydgoszcz i kuriozalna wpadka różnicą "oczka" z HydroTruckiem Radom, gdzie goście mecz zakończyli serią 11:0.

Wydaje się, że szczecinianie mają problemy mentalne na końcówkach spotkań, a przez serię porażek niemal ze szczytu przepadli gdzieś w środku tabeli.

Zobacz także. EBL. Wielka klęska Anwilu Włocławek. Igor Milicić wskazuje problem: Każdy zaczyna od ataku

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: wykop bramkarza i... katastrofa! Co on narobił? (wideo)

MKS również ma problem, ale nazywa się on kontuzje. Przed tygodniem podczas meczu we Włocławku trener Michał Dukowicz nie mógł skorzystać z sześciu zawodników. Teraz również nie będzie mógł skorzystać z pełnego składu.

Po kontuzji stawu skokowego nadal nie doszedł do siebie Dominic Artis, a problemy przeciążeniowe w kolanie ma Robert Johnson. - Musimy sobie bez nich radzić. Będziemy walczyć. Jeżeli zagramy zespołowo to będzie dobrze - przekonuje Filip Put, silny skrzydłowy MKS-u Dąbrowa Górnicza.

Łatwo powiedzieć, trudno zrobić. Ile znaczą dla dąbrowskiego zespołu Artis i Johnson pokazują liczby. Obaj są na szczycie klasyfikacji pod względem wskaźnika EVAL, które wynoszą odpowiednio 25,5 oraz 23. Amerykański duet to również pierwszy i trzeci strzelec Energa Basket Ligi.

Podsumowując. Amerykański duet Artis - Johnson co mecz daje drużynie średnio 44,1 punktu, 12,3 zbiórek, 10,7 asyst i 3 przechwyty. Dziura do zasypania jest zatem bardzo duża i koledzy będą musieli wspiąć się na swoje wyżyny. Tym bardziej, że obwód rywali wygląda - przynajmniej na papierze - naprawdę nieźle.

Zobacz także. EBL. Łukasz Majewski o meczu ze Śląskiem: Byliśmy zbyt miękcy. Zabrakło bicia się

Komentarze (0)