Los Angeles Lakers mają za sobą wiele słabych sezonów. Oczekiwania w Kalifornii są zdecydowanie większe niż miejsca w dolnych rejonach tabeli. Ekipa z Miasta Aniołów od wielu lat chciała wydostać się z marazmu i odzyskać swój blask. To w końcu 16-krotni mistrzowie NBA, którzy na wielki sukces czekają od 2010 roku.
Pierwszym krokiem było w 2018 roku ściągnięcie LeBrona Jamesa, prawdopodobnie najlepszego koszykarza w XXI wieku. Jeden gwiazdor nie zagwarantował jednak sukcesu (brak awansu do fazy play-off), dlatego latem tego roku Lakers poszli na całość.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: 33 lata, a ciało nastoletniej modelki. Pochodzi z Polski
Kluczowa okazała się zmiana pierwszego trenera. Został nim Frank Vogel, który w swojej karierze prowadził Indianę Pacers i Orlando Magic. Wcześniej jako asystent pomagał trenerom w Boston Celtics i Philadelphia 76ers. Od kilkunastu miesięcy pozostawał bez pracy, jednak Lakers z spośród kilku kandydatów zaufali właśnie jemu.
Co zmienił Vogel? Poprawił przede wszystkim defensywę. Nie oznacza to jednak, że w zespole z Los Angeles nie ma problemów. Drużyna przegrała trzy mecze z rzędu, jednak w dalszym ciągu zachowuje pierwsze miejsce w konferencji zachodniej (bilans 24 zwycięstwa i 6 porażek).
W święta Bożego Narodzenia Lakers będą mieli okazję do wyrównania rachunków. Wtedy zagrają bowiem z Los Angeles Clippers, z którymi przegrali w pierwszym meczu nowego sezonu NBA. Nie do zatrzymania okazał się wówczas Kawhi Leonard.
Zobacz także: Siedem trójek na dzień dobry. James Florence zaszalał, brakuje go w PLK
Zobacz także: Janusz Walciszewski: Myślimy o powrocie do ekstraklasy