W tym artykule dowiesz się o:
Mistrzowie Polski prowadzili zażartą walkę z faworytem grupy B i jednym z kandydatów do wygrania całej Basketball Champions League.
Przez wiele minut to podopieczni Igora Milicicia prowadzili kilkoma punktami, ale w końcówce więcej zimnej krwi zachowali rywale, którzy decydujący fragment meczu wygrali 20:10.
- Przegrana końcówka w takich rozmiarach nie jest tym, czego oczekiwaliśmy. Nie tak powinno się kończyć spotkania na takim poziomie. Zabrakło odpowiedniego wysiłku, żeby zatrzymać akcje rywali. Wtedy moglibyśmy się pokusić o zwycięstwo - uważa trener Milicić.
ZOBACZ WIDEO Konrad Dąbrowski idzie w ślady ojca. Na naszych oczach rośnie olbrzymi talent
Czytaj także: Duża zmiana w PLK! Rusza "PLK Junior Program". Kluby mogą zarobić
Wtóruje mu Amerykanin Tony Wroten, który był niezwykle aktywny w środowym spotkaniu. Jeden z liderów Anwilu zdobył 28 punktów, miał sześć zbiórek i rozdał pięć asyst. - Ostatnie trzy minuty i akcje w tym fragmencie można było inaczej rozwiązać. Wygrana uciekła nam z rąk - uważa Amerykanin.
W decydujących momentach w grze Anwilu zabrakło zespołowości - nieco za dużo było indywidualnych popisów, w tym także Wrotena, który najpierw spudłował rzut spod kosza, a następnie przestrzelił z dystansu. Decyzja być może zbyt pochopna, bo koszykarz w całym meczu w sumie trafił tylko dwa na siedem takich rzutów.
Niezrozumiałą decyzję o przewinieniu na 18 sekund przed końcem meczu podjął Chris Dowe. Hapoel prowadził wtedy 101:100 i przy niecelnym rzucie Anwil miałby około 10 sekund na rozegranie akcji. Trener Milicić był zdziwiony zachowaniem Amerykanina.
- To było bardzo trudne spotkanie. Anwil pokazał, że jest bardzo mocnym zespołem. Jest tam wielu utalentowanych zawodników, którzy w pojedynkę potrafią wygrywać mecze. Dowe, Wroten, Ledo czy Jones. Ten mecz wygraliśmy dzięki świetnej ofensywie. Dobrze dzieliliśmy się piłką, mieliśmy 29 asyst, do tego byliśmy skuteczni na obwodzie - podkreśla z kolei David-Oded Kattache, szkoleniowiec Hapoelu Bank Yahav Jerozolima.
Anwil przegrał, ale pokazał, że potrafi rywalizować jak równy z równym z mocniejszymi od siebie rywalami. Do zwycięstwa zabrakło niewiele. Zadecydowały szczegóły. Trener Milicić przyznaje, że drużyna na przestrzeni ostatnich 2-3 miesięcy zrobiła ogromny progres.
- Widziałem ogień w oczach zawodników. To jest bardzo ważne. Uważam, że na tle renomowanej drużyny wypadliśmy bardzo dobrze. Pokazaliśmy ogromne zaangażowanie i jakość przeciwko rywalowi, który aspiruje do wygrania Ligi Mistrzów. Na pewno odrobiliśmy lekcję z pierwszego spotkania. Lepiej graliśmy, walczyliśmy na tablicach - przyznaje.
Anwil z bilansem 5:6 zajmuje piąte miejsce w grupie B.
Tabela grupy B:
# | Drużyna | M | Pkt. | W | P | + | - |
---|---|---|---|---|---|---|---|
1. | 14 | 25 | 11 | 3 | 1254 | 1151 | |
2. | 14 | 23 | 9 | 5 | 1093 | 1039 | |
3. | 14 | 22 | 8 | 6 | 1203 | 1132 | |
4. | 14 | 22 | 8 | 6 | 1149 | 1111 | |
5. | 14 | 20 | 6 | 8 | 1135 | 1166 | |
6. | 14 | 19 | 5 | 9 | 1212 | 1279 | |
7. | 14 | 19 | 5 | 9 | 1087 | 1171 | |
8. | 14 | 18 | 4 | 10 | 1026 | 1110 |
Czytaj także: Koszykówka. Prezes PZKosz dosadnie odpowiada na słowa Marcina Gortata. "Koszykówka ma się coraz lepiej"