NBA. Kobe Bryant uhonorował LeBrona Jamesa w swoim ostatnim wpisie. "Ogromny szacunek bracie"

Kobe Bryant był aktywny w mediach społecznościowych. W swoim ostatnim wpisie na Twitterze uhonorował LeBrona Jamesa, który dzień wcześniej wyprzedził go w klasyfikacji wszech czasów pod względem zdobytych punktów.

Mateusz Kozanecki
Mateusz Kozanecki
Kobe Bryant Getty Images / VCG/VCG / Na zdjęciu: Kobe Bryant
W nocy z soboty na niedzielę LeBron James wyprzedził Kobego Bryanta pod względem liczby zdobytych punktów na parkietach NBA. - Jestem po prostu szczęśliwy, że mogę być uwzględniany przy takiej osobie, jak Kobe Bryant. On jest jednym z najlepszych koszykarzy, który kiedykolwiek grał w tę grę - mówił po meczu LeBron James w rozmowie z ESPN.

Dodajmy, że James wystąpił w tym spotkaniu w butach, na których umieścił napis "Mamba 4 Life", czyli "Mamba na zawsze", co było hołdem oddanym pięciokrotnemu mistrzowi NBA.

Kobe Bryant był aktywny w mediach społecznościowych i pogratulował Jamesowi na Twitterze oraz Instagramie. "Ogromny szacunek bracie" - napisał Bryant. "Rozwijaj grę i wytycz ścieżkę do następnego meczu" - dodał na Instagramie, gdzie umieścił swoje zdjęcie z Jamesem.

W niedzielę rano (czasu amerykańskiego) w Calabasas (miasto w hrabstwie Los Angeles w Kalifornii) rozbił się helikopter, którym podróżował Kobe Bryant. Nikt z pasażerów i członków załogi nie przeżył - podał jako pierwszy portal "TMZ Sports". Informację o śmierci Bryanta potwierdziły również ESPN i CNN.

Kobe Bryant od początku do końca kariery związany był z Los Angeles Lakers. Pięciokrotnie sięgał po mistrzostwo NBA (2000, 2001, 2002, 2009, 2010). W 2008 roku został wybrany MVP sezonu zasadniczego ligi, a w dwóch kolejnych sezonach MVP finałów NBA. Był również dwukrotnym mistrzem olimpijskim.

AKTUALIZACJA:

Podczas konferencji prasowej poświęconej katastrofie, szeryf Los Angeles, Alex Villanueva przekazał, że na pokładzie śmigłowca znajdowało się nie pięć, a dziewięć osób - pilot oraz ośmiu pasażerów. Dodał także, że dane pozostałych ofiar katastrofy zostaną podane, kiedy swoją pracę na miejscu zakończy koroner. - Byłoby wysoce lekceważące, gdyby rodziny ofiar dowiedziały się z mediów, że ich bliski zginął. To jest całkowicie niedopuszczalne - skomentował Villanueva.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Miły gest koszykarza z NBA doprowadził małych fanów do łez
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×