Wielu znanych sportowców ma wielki problem z odnalezieniem swojej tożsamości po zakończeniu kariery. Przez wiele lat byli celebrytami, zarabiali olbrzymie pieniądze i byli na czołówkach gazetach. To z pewnością nie dotyczyło Kobe'ego Bryanta.
Nowe wyzwania pochłaniały go w całości. Spokojnie mógłby myśleć o emeryturze, jednak ciągle angażował się w kolejne projekty. Między innymi program "Details" dla "ESPN", w którym rozkładał koszykówkę na czynniki pierwsze. Sam analizował poszczególne fragmenty spotkania w trakcie play-off NBA.
- Jeśli za dwadzieścia lat spojrzę na swoje życie i powiem: granie w koszykówkę jest najlepszą rzeczą jakiej dokonałem w życiu, to znaczy, że poniosłem porażkę - mówił w 2018 roku. Niestety nie zdążył tego zrobić.
Legendarny koszykarz Los Angeles Lakers podróżował wraz z córką i siedmioma innymi osobami prywatnym helikopterem, który z niewyjaśnionych jeszcze przyczyn spadł na ziemię w Calabasas w stanie Kalifornia. Wszystkie osoby na pokładzie zginęły na miejscu.
Zobacz także: Kobe Bryant i jego córka nie żyją. "Gigi" była obiecującą koszykarką
Bryant jest pięciokrotnym mistrzem rozgrywek. W koszykówce osiągnął niemal wszystko. Doskonale radził sobie również na polu finansowym, a jego majątek szacowano się na sumę 770 mln dolarów.