NBA. LeBron James pierwszy raz spotkał się z Zionem Williamsonem, 40 punktów gwiazdy Lakers!

Getty Images / Katelyn Mulcahy / Na zdjęciu: Lebron James
Getty Images / Katelyn Mulcahy / Na zdjęciu: Lebron James

LeBron James pokazał, że Zion Williamson musi jeszcze sporo się nauczyć. 35-latek poprowadził Los Angeles Lakers do triumfu nad New Orleans Pelicans (118:109). Milwaukee Bucks zwyciężyli natomiast w Kanadzie, gdzie ostatnio zakończyli sezon.

Prognozuje się, że Zion Williamson może być w NBA nowym LeBronem Jamesem. Ale na razie musi sobie na takie miano zapracować. Trzykrotny zwycięzca ligi pokazał, kto jest mistrzem, a kto uczniem. LeBron James zdominował wydarzenia na parkiecie podczas wtorkowego meczu Los Angeles Lakers z New Orleans Pelicans.

35-latek z Ohio zdobył 40 punktów, osiem zbiórek oraz sześć asyst w 34 minuty. Trafił 17 na 27 oddanych rzutów z pola, w tym 5 na 11 za trzy. James popisał się też niesamowicie efektownym wsadem, po którym jego Lakers prowadzili 112:104 na niewiele ponad trzy minuty przed końcem spotkania.

Właśnie wtedy działy się kluczowe rzeczy, które zadecydowały o triumfie purpurowo-złotych. Gospodarze od stanu 108:104 zaliczyli zryw 6-0 i doprowadzili do wyniku 114:104, a w sumie pokonali Pelicans 118:109. Zion często stawał na linii rzutów wolnych, gdzie trafił 13 na 19 razy. Pierwszy numer draftu zdobył 29 punktów i zebrał sześć piłek.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Marcin Wasilewski sprawił żonie prezent

Były zawodnik Lakers, Brandon Ingram rzucił 34 punkty w Staples Center, ale również jego wysiłek na niewiele się zdał. W zespole "Jeziorowców" Anthony Davis miał problemy w ataku (6/21 z gry), ale zdołał zapisać przy swoim nazwisku 21 punktów, 14 zbiórek oraz sześć bloków. Drużyna z Hollywood odniosła szóste z rzędu, a w sumie 44. zwycięstwo.

Ostatnim wspomnieniem Milwaukee Bucks z hali Scotiabank Arena w Kanadzie, aż do teraz była bolesna porażka w zeszłorocznych Finałach Wschodu. Drużyna z Wisconsin w tym sezonie nie ma sobie równych i w starciu przeciwko Toronto Raptors znów udowodniła, na co ją stać. Nie liczył się fakt, że był to dla nich mecz dzień po dniu i jeszcze niedawno walczyli z Washington Wizards przez 53 minuty.

Bucks zmierzyli się z Raptors na ich parkiecie pierwszy raz od play offów . Dużo się zmieniło. Kanadę opuścił Kawhi Leonard, a "Kozły" są u szczytu formy. Gospodarze prowadzili w drugiej kwarcie 12 punktami, ale podopieczni Mike'a Budenholzera szybko odrobili straty. Kluczowa była trzecia kwarta, która padła łupem liderów Wschodu w stosunku 34:19.

Goście prowadzili i nie pozwolili rywalom odwrócić losów spotkania. Ostatecznie triumfowali we wtorkowym meczu 108:97 i pokonali "Dinozaury" w drugim bezpośrednim starciu w sezonie zasadnicznym. Giannis Antetokounmpo był oszczędzany w poprzednim meczu Bucks z Wizards, ale na parkiecie w Kanadzie spędził 38 minut, a w tym czasie otarł się o triple-double, zdobywając 19 punktów, 19 zbiórek oraz osiem asyst. Khris Middleton dodał 22 punkty.

- Pamiętasz, co się tu działo w twoim ostatnim meczu i co wtedy czułeś. To było zdecydowanie w mojej głowie - mówił aktualny MVP, który poprowadził Milwaukee do 50. zwycięstwa. Antetokounmpo przyznał też, że był to mecz, jak z play offów. - Spodziewasz się, że tak będzie - nie ukrywał 25-latek z Aten (za ESPN).

Drużyna Nicka Nurse'a trafiła aż 18 rzutów z dystansu, aczkolwiek przy tym, co ciekawe zaledwie 14 za dwa oraz 15 na 21 wolnych. Pascal Siakam zanotował 22 "oczka", ale występ z Bucks kompletnie nie wyszedł po myśli Kyle'a Lowry'ego. Jeden z liderów "Dinozaurów" wykorzystał tylko 2 na 12 oddanych prób, w tym 1 na 7 zza łuku. Podobnie słabo zaprezentował się Serge Ibaka, on również umieścił w koszu tylko dwa rzuty, ale próbował 15 razy. Kongijczyk, reprezentujący Hiszpanię rzucał 10 razy z dystansu, a trafił raz.

Portland Trail Blazers zdecydowanie zależało na korzystnym wyniku, ale osłabieni brakiem Damiana Lillarda nie zdołali sprawić niespodzianki i przeciwstawić się rywalom z Bostonu. Celtics prowadzili po trzech kwartach 85:70, a finalnie triumfowali w stanie Oregon 118:106.

Jayson Tatum znów pokazał duży kunszt, 21-letni skrzydłowy wywalczył 36 punktów, a Jaylen Brown zdobył ich 24. Dla Portland double-double na poziomie 18 punktów i 19 zbiórek uzbierał Hassan Whiteside, a C.J. McCollum zanotował 28 "oczek" oraz 10 asyst. Jednak wysiłek tych dwóch nie uchronił ich od 33. porażki w sezonie, podczas gdy Celtics odnieśli 40. wygraną.

Wyniki:

Indiana Pacers - Charlotte Hornets 119:80 (35:25, 34:19, 25:11, 25:25)
(Sabonis 21, Warren 19, J.Holiday 16 - Bridges 17, Martin 11)

Toronto Raptors - Milwaukee Bucks 97:108 (27:25, 25:25, 19:34, 26:24)
(Siakam 22, VanVleet 14, Anunoby 11 - Middleton 22, Antetokounmpo 19, Bledsoe 17)

Chicago Bulls - Oklahoma City Thunder 122:124 (28:36, 27:36, 38:19, 29:33)
(LaVine 41, White 35, Harrison 11 - Gallinari 24, Gilgeous-Alexander 21, Schroder 21, Paul 19)

Denver Nuggets - Detroit Pistons 115:98 (29:23, 30:23, 23:26, 33:26)
(Grant 29, Murray 16, Jokic 16, Porter Jr. 13 - Wood 20, Rose 20, Knight 14, Galloway 12)

Los Angeles Lakers - New Orleans Pelicans 118:109 (30:26, 34:32, 24:28, 30:23)
(James 40, Davis 21, Green 17 - Ingram 34, Williamson 29, Holiday 11, Melli 11)

Portland Trail Blazers - Boston Celtics 106:118 (24:28, 24:28, 22:29, 36:33)
(McCollum 28, Whiteside 18, Ariza 17 - Tatum 36, Brown 24, Wanamaker 13)

Golden State Warriors - Sacramento Kings 94:112 (22:33, 21:22, 30:26, 21:31)
(Chriss 21, Wiggins 16, Lee 14 - Barnes 21, Fox 21, Hield 19, Bogdanovic 17)

Czytaj także: Joel Embiid śmiał się i tańczył. Kameruńczyk zaliczył wielki występ, zdobył 49 punktów
Spore osłabienie Sixers. Ben Simmons poza grą przez czas nieokreślony 

Komentarze (0)