I liga. Sezon 2019/20 to już historia. Pytania, na które nie poznamy odpowiedzi

Facebook / Dawid Wojcikowski / Na zdjęciu: koszykarze Górnika Trans.eu Wałbrzych
Facebook / Dawid Wojcikowski / Na zdjęciu: koszykarze Górnika Trans.eu Wałbrzych

Sezon 2019/20 w pierwszej lidze to już historia. Koszykarskie zmagania zostały przerwane tuż przed końcem drugiej rundy, pozostawiając wiele pytań bez odpowiedzi.

Koszykarskie zmagania na pierwszoligowych parkietach zostały przerwane zanim wkroczyły w decydującą fazę. Na trzy kolejki przed końcem drugiej rundy, sezon przedwcześnie zakończyła epidemia koronawirusa. Mimo że to już koniec, jest do czego wracać.

Co prawda, w tym sezonie zrezygnowano z gry w play-outach, ale ostatni, najniżej sklasyfikowany zespół miał pożegnać się z zapleczem ekstraklasy. Przez znaczną część sezonu to właśnie Energa Kotwica Kołobrzeg była czerwoną latarnią ligi. Z ratunkiem przyszedł Nikołaj Tanasejczuk, a efekty pojawiły się dopiero po jakimś czasie. Ich sąsiadami w tabeli byli Zetkama Doral Nysa Kłodzko oraz Weegree AZS Politechnika Opolska, chociaż "Czarodzieje z wydm" mieli jeszcze potencjalne szanse na utrzymanie się w lidze.

W końcówce poważnego urazu doznał filar zespołu Nick Madray, co teoretycznie mogłoby mieć wpływ na ich dalsze losy. Sytuacja mogłaby mieć też inny finał, gdyby planowane transfery na pozycję rozgrywającego doszły do skutku. Z otwartego okienka skorzystał beniaminek, który dokonał zmian zarówno na ławce trenerskiej, jak i w składzie. Już wcześniej zakontraktowano nazwiska takie jak Ochońko, Kaczmarzyk czy Szymański, a mimo miejsca w tabeli, Opolanie mieli dobre przetarcie w lidze.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Szalenie trudna sytuacja w światowym sporcie. "Nie ma rozgrywek, nie ma kibiców, nie ma pieniędzy"

Całkiem nieźle radzili sobie podopieczni Jerzego Chudeusza, i chociaż ich piętą Achillesa były mecze wyjazdowe, potrafili postawić się każdemu.

- Zawsze uważałem, że trzeba mieć spokój, aby osiągnąć jakikolwiek dobry wynik. Należy oczywiście wygrywać u siebie, jak i szukać tego na wyjazdach. Mieliśmy spotkania, w których byliśmy blisko, ale nie daliśmy rady. To nie znaczy, że na tych dwóch ostatnich wyjazdach ma się to nie udać, chociaż przeciwnicy są z górnej półki. Po ciężkiej serii, podnieśliśmy się niedawno w Opolu, więc może to dobry znak? Nie poddajemy się. Pokazaliśmy już swój charakter - mówił niedawno szkoleniowiec.

Kto pożegnałby się z pierwszą ligą? To pytanie pozostanie bez odpowiedzi.

Lider spod Chełmca

Sezon 2019/20 w I lidze mężczyzn jest już historią. Nie wiadomo tylko, czy dla wałbrzyskiego Górnika zakończenie będzie z happy endem. Już od samego początku to Górnik Trans.eu Wałbrzych rozsiadł się wygodnie w fotelu lidera, a WKK Wrocław i STK Czarni Słupsk dotrzymywali mu kroku. Jednak to zespół spod Chełmca w trakcie rozgrywek wysłał jasny sygnał: "gramy o awans".

Koronawirus zatrzymał rozgrywki, a koszykarze z zaplecza ekstraklasy rozegrali tylko 27 kolejek - 164 mecze, które dostarczyły jeszcze więcej emocji. Zdecydowanie był apetyt na więcej. "Zostaliśmy zmuszeni odejść od stołu przed podaniem deseru" - podsumował Krzysztof Jakóbczyk. Zespół trenera Łukasza Grudniewskiego wygrywając 18 z 23 meczów utrzymał pierwsze miejsce w tabeli na podstawie punktacji uzyskanej w meczach rozegranych do dnia 12 marca. Kwestia ewentualnego awansu do ekstraklasy wciąż pozostaje niewiadomą, mimo podjętych wcześniej kroków (czytaj więcej). Ta decyzja zostanie podjęta w tym tygodniu wraz z ostateczną klasyfikacją drużyn i zasadami spadków oraz awansów.

Niewątpliwie, brak możliwości dokończenia rozgrywek i sportowego rozstrzygnięcia pozostawia niedosyt, jednak z tego stołu to właśnie Górnikowi należy się tort - i to on ma potrzebne składniki. Jednak bez dwóch zdań, z przyjemnością oglądałoby się dalszą rywalizację podczas fazy play-off z uwagi na wiele scenariuszy.

3 minuty WKK

"Rośniemy w siłę" jest myślą przewodnią WKK Wrocław. Wrocławski zespół przegrał w tym sezonie tylko 7 z 23 walk, stając się przy tym niebezpiecznym przeciwnikiem dla wielu zespołów. Mając solidne uzbrojenie w postaci Piotra Niedźwiedzkiego i kilku utalentowanych graczy, niejednokrotnie uzasadniali swoje motto. W pierwszej rundzie wygrali z Górnikiem 80:82, a w drugiej ulegli 65:78. Koszykarska wymiana ciosów między Dolnośląskimi klubami w dalszym etapie z pewnością dostarczyłaby emocji - z jakim skutkiem w decydującym starciu na pierwszoligowym ringu?

- Krok po kroku idziemy do przodu. Zrobiliśmy postęp (wynikowy, w grze na wyjazdach) w porównaniu z zeszłym sezonem. Szkoda tylko tej końcówki (3 przegrane u siebie), bo pozostał niedosyt. Ale może ten niedosyt będzie naszym motorem napędowym w przyszłym sezonie? Głodny zespół to groźny zespół - powiedział Tomasz Niedbalski, trener WKK.

Łowicz - Odrodzenie 

Brzmi to jak tytuł filmu, ale bezapelacyjnie KS Księżak Syntex Łowicz napisał fajną historię i pozytywnie wszystkich zaskoczył. W zeszłym sezonie łowicki zespół musiał przełknąć gorycz spadku. Szybko okazało się, że cofnął się, ale tylko po to, by się rozpędzić. Łowicz powrócił na pierwszoligową mapę pierwszej ligi, a wraz z Michałem Spychałą udało się stworzyć dobrze prosperujący kolektyw, który osiągnął wynik ponad stan. Historia została przerwana, ale zagadka, jak poradziliby sobie dalej, pozostanie na długo.

- Nasz wynik jest na ten moment miłym zaskoczeniem i wykonaniem planu ponad miarę. Będziemy chcieli dobrą grą potwierdzić, iż to nie przypadek - podkreślał szkoleniowiec.

Co oprócz epidemii zatrzymało niektóre zespoły, gorzka pigułka farmaceutów i pierwsza liga doświadczeniem stoi - o tym przeczytasz na następnej stronie
[nextpage]Pierwsza liga doświadczeniem stoi

Sezon 2019/20 obfitował w ciekawe ruchy transferowe i sporo zmian. Nie zmienia się za to pozycja Rawlplug Sokół Łańcut, który na pierwszoligowych parkietach występuje już 16 lat. Sokół to marka, a Sokół to Dariusz Kaszowski. Związany z nim od 1996 roku szkoleniowiec, ten poziom rozgrywek zna jak własną kieszeń. I w tym sezonie łańcucki zespół nie odstawał i grał po prostu swoją koszykówkę. W klubowej witrynie brakuje jedynie złotego medalu. W kuluarach mówiło się o tym, że na Podkarpaciu pojawiły się nowe możliwości, które być może w niedalekiej przyszłości pomogą powiększyć medalowy dorobek. Czy w końcu się uda?

Mantas Cesnauskis niedawno zakończył sportową karierę, a jako trener ma już na swoim koncie brązowy medal. STK Czarni Słupsk byli rewelacją w ich debiutanckim sezonie w pierwszej lidze. Poprzeczka została postawiona wyżej, a zespół ze Słupska już przed rozgrywkami wskazywany był jako główny pretendent do awansu, chociaż prezes klubu Michał Jankowski podkreślał: "Myślimy o czwórce i dalej stąpamy nisko po ziemi", dodając, że każdy medal wywoła szczęścia ale w przypadku złotego z pewnością pojawi się ogromny ból głowy. Mimo ośmiu porażek, udało się zrealizować cel. Czy Czarni w tym roku sięgnęliby po więcej?

Miasto Szkła Krosno jeszcze w poprzednim sezonie występowało w ekstraklasie. Drugi Podkarpacki ośrodek miał dość twarde lądowanie, zakończone powrotem na zaplecze PLK. Sezon na odbudowanie i szansa dla trenera Marcina Radomskiego. Można powiedzieć, że wykorzystana, ale w Krośnie zdecydowanie liczyli na więcej.

Tak wyrównanego i nieprzewidywalnego sezonu nie było od lat. Walka o play-offy trwała do samego końca i tak naprawdę trudno ocenić jakby wszystko potoczyło się dalej. Po tym zespole przed sezonem nie spodziewano się zbyt wiele. W mediach społecznościowych pojawił się nawet zakład o to, czy wejdą do najlepszej ósemki. Pogoń Prudnik mając w swoich szeregach weteranów, pozytywnie zaskoczyła, włączając się do gry w fazie play-off, zgodnie z hasłem "w pogoni za marzeniami", bo przez ostatnie lata było to poza ich zasięgiem. W końcu, pierwsza liga doświadczeniem stoi.

Wcześniej były kontuzje

Świat trochę zwolnił. Rozgrywki zatrzymał koronawirus, ale już wcześniej niektóre zespoły zatrzymały kontuzje zawodników.

Oczekiwania wobec Biofarmu Basket Poznań były spore już zanim ruszył sezon 2019/20, zwłaszcza, że docierały głosy o poważnych planach na najbliższą przyszłość. Mimo tego, zespół z Poznania nie miał udanego początku rozgrywek i mocno rozczarował. Po zmianach i objęciu sterów przez Marcina Klozińskiego gra wyglądała zupełnie inaczej, chociaż koszykarze nabrali wiatru w żagle dopiero na koniec. Zaliczając dobrą passę i zbliżając się do najlepszej ósemki, utwierdzili regułę, że nie ważne jak się zaczyna. W ostatniej kolejce przed przerwaniem sezonu kontuzjowany został Marcin Flieger, przez co nie mógł pomóc swoim kolegom. Już nie dowiemy się jak wyglądałyby ostatnie spotkania w ich wykonaniu.

Z podobnym problemem zmagał się zresztą GKS Tychy czy Elektrobud-investment Znicz Basket Pruszków. Na Śląsku celem nadrzędnym była gra w play-offach, natomiast Mazowsze również włączyło się do gry o wyższą stawkę. W każdym przypadku, kontuzje komplikowały sytuacje, chociaż wymienione zespoły potrafiły rozegrać dobre zawody bez kluczowych zawodników. Czy to miałoby znaczenie w ostatnich kolejkach?

Podobne problemy trzymały się Timeout Polonii 1912 Leszno - zmiany kadrowe (a w barwach Polonii przez jakiś czas występowali nawet Filip Dylewicz i Robert Skibniewski), krótsza ławka, eksperymentowanie, gra poniżej oczekiwań, ale pod kierunkiem trenera Radosława Hyżego były nadzieje na więcej. W ostatnich spotkaniach koszykarze nie mieli już marginesu błędu, ale wciąż pozostawały matematyczne szanse.

Gorzka pigułka farmaceutów

W pierwszej części sezonu na ustach wszystkich był upadek Polfarmeksu Kutno. Do rozgrywek przystąpiło 15 zespołów, jednak z początkiem listopada, drużyna wycofała się z ligi. Okręt prowadzony przez kapitana Jarosława Krysiewicza miał za sobą przygodę w ekstraklasie. Można powiedzieć, że było to jak przygoda w nieznane, bez mapy. Zespół zderzył się z realiami ekstraklasy, trafiając na wzburzone morze. Po spadku do pierwszej ligi, zaczęło się dryfowanie... Aż w sezonie 2019/20 na horyzoncie pojawiła się nadzieja. Farmaceuci zanotowali zaskakująco dobry początek rozgrywek, pomimo gry w bardzo niepewnych nastrojach. Plany były duże - sponsor tytularny, perspektywa dużych pieniędzy i atrakcyjnych kontraktów, a w niedalekiej przyszłości może i czegoś więcej.  Ostatecznie, po miesiącach walki o przetrwanie, pierwszoligowy zespół w końcu zatonął i zniknął z koszykarskiej mapy. Kto wie, jaka byłaby przyszłość Kutna, gdyby nie upadek klubu?

Ale numer!

Liderem minionych rozgrywek bezapelacyjnie był Piotr Niedźwiedzki. Zawodnik WKK Wrocław w 23 spotkaniach rzucił w sumie 463 punkty (średnio 20,13 na mecz), zdecydowanie dominując w zbiórkach - 279 (śr. 12,13) oraz blokach - 61. Niedźwiedzki aż 17 razy zakończył spotkanie mając na koncie double-double.

Co przyniesie sezon 2020/21?

Zobacz więcej: Czas wyróżnić gwiazdy. Najlepsza piątka sezonu I ligi

Gwiazdy I ligi, które zasłużyły na szansę w Energa Basket Lidze. Są ciekawe nazwiska

Komentarze (0)