[b]
Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Czy po świetnym turnieju w Chinach pojawiły się u pana rozważania o zakończeniu kariery reprezentacyjnej? Były myśli: "może to jest ten odpowiedni moment"?[/b]
A.J. Slaughter, koszykarz reprezentacji Polski: Nie, nie było takich myśli ani rozważań. To był mój kolejny wielki turniej z kadrą Polski. Wcześniej byłem na dwóch EuroBasketach.
Udało się stworzyć kapitalną atmosferę, która czyni ten zespół wyjątkowy. Uwielbiam tę grupę ludzi, a nad wszystkim dowodzi trener Mike Taylor, z którym mam znakomitą relację. Grać dla niego to duża frajda i przyjemność. Powiem wprost: jestem związany emocjonalnie z tym zespołem. Gra dla Polski wiele dla mnie znaczy.
ZOBACZ WIDEO: Formuła 1. Daniel Obajtek zdradza plan Orlenu. "Rok inwestycji nie byłby opłacalny"
Lubi pan wracać wspomnienia do tego, co wydarzyło się w Chinach?
Jak najbardziej. Sama obecność na takim turnieju to duże wyróżnienie. Cieszy mnie fakt, że pokazaliśmy się tam ze świetnej strony. Graliśmy z dużą determinacją i pasją. Wiem, że ludzie nas chwalili za naszą postawę. To było piękne doświadczenie i chyba największy sukces w historii polskiej koszykówki.
Spełniło się pana marzenie?
Pytasz o mecz z USA?
Tak.
Jak najbardziej. To było wyjątkowe przeżycie. Mecz, o którym będę długo pamiętał. Grałem przeciwko zawodnikom z kraju, w którym się urodziłem. I to jakim! Wszyscy występują w lidze NBA. Moje marzenia się spełniły.
Kilka miesięcy po MŚ zanotowaliście twarde lądowanie w meczu z Izraelem, ale w pięknym stylu zrehabilitowaliście się w starciu z Hiszpanią. Pan w tych spotkaniach wystąpił w roli lidera, bo w zespole brakowało Ponitki i Waczyńskiego. Jak pan ocenia te mecze?
To była dla nas nowa sytuacja. Ponitka i Waczyński byli pierwszoplanowymi postaciami w zespole i musieliśmy się szybko dopasować do tej sytuacji. W sporcie tak jest, że nieobecność jednych zawodników sprawia, że otwiera się szansa dla innych. Ja w tych meczach starałem się być aktywny, wziąć większą odpowiedzialność na swoje barki. Nie tylko poprzez zdobywanie punktów, ale też kreowanie pozycji dla innych.
55 punktów w dwóch meczach. To robi wrażenie.
Trener Taylor i koledzy z drużyny sprawili, że mogłem pokazać pełnię swoich możliwości i umiejętności. Świetnie było ich zobaczyć i znów z nimi zagrać. Te dwa wieczory były wyjątkowe. Szkoda, że nie udało się wygrać z Izraelem, ale myślę, że z Hiszpanią w pełni się zrehabilitowaliśmy.
Wiedział pan wcześniej o absencji Ponitki i Waczyńskiego?
Wiedziałem, że Ponitka jest kontuzjowany i nie przyjedzie na zgrupowanie kadry. Waczyński? Nie wiedziałem wcześniej za dużo o jego absencji. Mam nadzieję, że obaj wrócą niedługo do kadry i znów będziemy mogli razem zagrać w jednym zespole. Oni są bardzo potrzebni tej drużynie. Zwłaszcza, że niedługo kolejne duże wyzwanie przed nami...
Kwalifikacje do Igrzysk Olimpijskich i starcie m.in. ze Słowenią.
Tak. Nie mogę się już doczekać tego turnieju. To będzie kolejne ciekawe doświadczenie. Mam nadzieję, że na Litwę pojedziemy w pełnym składzie i pokażemy, że stać nas na rywalizację z najlepszymi.
Spodziewał się pan tego, że przez tyle lat będzie pan zakładał koszulkę z orzełkiem na piersi?
Ostatnio właśnie myślałem o moim pierwszym meczu w reprezentacji Polski. To było w 2015 roku. Pamiętam, że przyjeżdżając wtedy na zgrupowanie kadry kompletnie nie wiedziałem, czego mam się spodziewać. Zobaczyłem fajną grupę ludzi ze świetnym trenerem.
Jesteśmy jedną wielką rodziną. Najpierw były mistrzostwa Europy we Francji, później w Finlandii, a ostatnio turniej w Chinach. I to nie koniec. Nadal czuję wielką chęć gry dla reprezentacji Polski, choć jeśli mam być szczery, to nie spodziewałem się, że ta przygoda potrwa tak długo.
Na co dzień utrzymuje pan kontakt z kolegami?
Tak. Pomaga fakt, że w Hiszpanii grają na co dzień: Tomek Gielo, Olek Balcerowski, Adam Waczyński. Zawsze porozmawiamy przed i po meczu. Przed sezonem grałem w turnieju, w którym brał udział Mateusz Ponitka. Też była okazja do rozmowy.
Dlaczego odszedł pan z ligi francuskiej i przeniósł się do Hiszpanii?
Chciałem pokazać się na nowym rynku i sprawdzić się w najlepszej lidze w Europie. Nigdy wcześniej nie miałem okazji zagrać w Hiszpanii. Więc jak tylko nadarzyła się okazja, to od razu powiedziałem: "tak, chcę trafić do ligi ACB". Jestem bardzo zadowolony z pobytu w Hiszpanii. Chcę tutaj zostać, ale w kolejnym sezonie chciałbym zagrać o nieco wyższe cele.
To prawda, że w Hiszpanii gra pan jako Polak?
Tak. Bierze się to z faktu, że w Hiszpanii obowiązuje przepis dotyczący określonej liczby Amerykanów w składzie. Może być ich tylko dwóch, dlatego dla klubów wartościowi są zawodnicy, którzy posiadają paszport europejski.
Czytaj także:
Kolejny popis Michała Michalaka. To najlepszy strzelec EBL. Polak celuje w wyjazd za granicę
EBL. Stelmet rozgromił Anwil w dwumeczu. Co to oznacza?