EBL. Stelmet rozgromił Anwil w dwumeczu. Co to oznacza?

WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Na zdjęciu: Łukasz Koszarek
WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Na zdjęciu: Łukasz Koszarek

Stelmet Enea BC zdeklasował Anwil w dwumeczu różnicą aż 40 punktów. Aż trudno uwierzyć w to, że mistrzowie Polski byli całkowicie bezradni. Zielonogórzanie nie popadają w euforię, mówią, że te zwycięstwa nic nie znaczą. Czy aby na pewno?

- Te wygrane nic nie znaczą. To jest sezon zasadniczy, później są play-offy, a tam wszystko się rozgrywa - przekonuje Jarosław Zyskowski.

Ze słowami skrzydłowego Stelmetu Enea BC Zielona Góra trudno się nie zgodzić, ale wydaje się, że te dwa przekonywujące zwycięstwa mogą na dłużej utkwić w pamięci włocławian, którzy nie przywykli przegrywać w ten sposób na parkietach Energa Basket Ligi.

Zwłaszcza, że różnica w dwumeczu mogła być jeszcze większa, gdyby nie słabsza dyspozycja zielonogórzan w ostatniej kwarcie czwartkowego spotkania. W pewnym momencie goście prowadzili już 30 oczkami, ale ostatecznie mistrzowie Polski nieco zredukowali straty.

ZOBACZ WIDEO Michał Pol wspomina spotkania z Kobem Bryantem. "Szanował Polaków, uwielbiał AC Milan"

- Stelmet okazał się lepszy, gratulacje dla rywali, ale to nie koniec sezonu. Będziemy ten mecz analizować, wyciągniemy wnioski i idziemy dalej. Mamy się załamać i płakać? Na pewno nie. Będziemy dalej walczyć - przyznaje przed kamerami "Polsatu Sport" Szymon Szewczyk, środkowy i kapitan Anwilu.

Pojawiły się takie komentarze, że nie należy za bardzo analizować tego spotkania ze względu na nieobecność trzech podstawowych zawodników w szeregach włocławskiego zespołu. Trener Igor Milicić nie mógł skorzystać z Shawna Jonesa, McKenziego Moore'a i Jakuba Karolaka.

Po meczu przedstawiciele Stelmetu Enea BC pochwalili się na Twitterze bilansem "2:0" w meczach z Anwilem. Na ripostę włocławian nie trzeba było długo czekać. Mistrzowie Polski przypomnieli sytuację z poprzedniego sezonu, w którym mieli bilans "0:5" z Arką Gdynia, a i tak awansowali do wielkiego finału.

- W zeszłym sezonie do play-off przystępowaliśmy z czwartego miejsca, a na końcu zdobyliśmy mistrzostwo Polski. Czapki z głów przed Stelmetem, który wygrał z nami dwa razy, ale to jest faza zasadnicza. Należy o tym pamiętać - podkreśla Szewczyk.

Zwycięstwo we Włocławku mocno przybliża zielonogórzan do zajęcia pierwszego miejsca po sezonie zasadniczym. Stelmet ma 17 wygranych na 20 spotkań, z kolei Anwil ma pięć porażek na 21 rozegranych meczów. W grze o I miejsce liczy się także Polski Cukier z bilansem "14:4".

- Mam nadzieję, że utrzymamy pierwsze miejsce do samego końca i tym samym w play-off będziemy mieli przewagę własnego parkietu - komentuje Zyskowski.

- Jutro też jest dzień. Wstajemy i walczymy - mówi z kolei kapitan Szewczyk.

Stelmet dobrą passę chce podtrzymać w meczu ligi VTB z Parmą Perm, z kolei włocławianie mogą zrehabilitować się w starciu z GTK Gliwice.

Czytaj także:
Koszykówka. Michał Sokołowski - serce Anwilu i reprezentacji Polski
Koszykówka. EBL. Łukasz Koszarek: Stelmet potrzebował resetu. Jest powiew świeżości

Źródło artykułu: