EBL. Grzegorz Piekoszewski: Było gorąco, ale nie było paniki. Część zawodników włączyła tryb urlopowy

Archiwum prywatne / Na zdjęciu: Grzegorz Piekoszewski
Archiwum prywatne / Na zdjęciu: Grzegorz Piekoszewski

- W mojej opinii decyzja o zakończeniu sezonu powinna być już podjęta. Nie ma co ryzykować zdrowia zawodników, pracowników klubów czy wszystkich, którzy w tych rozgrywkach od strony organizacyjnej uczestniczą - mówi Grzegorz Piekoszewski.

Grzegorz Piekoszewski jest jednym z wiodących agentów koszykarskich w kraju, właścicielem agencji Promotex. W sezonie 2019/2020 reprezentuje interesy 32 zawodników Energa Basket Ligi i I ligi mężczyzn oraz 21 koszykarek z Energa Basket Liga Kobiet.

Krzysztof Kaczmarczyk, WP SportoweFakty: Ostatnie dni to ciężki okres dla agentów? Dużo zawodników zdecydowało się na powrót do swoich krajów, do swoich rodzin.

Grzegorz Piekoszewski: Przez te ostatnie dni - szczególnie po ogłoszonej ze środy na czwartek naszego czasu proklamacji prezydenta USA Donalda Trumpa - amerykanie zaczęli masowo kontaktować się z agentami i klubami na temat możliwości pilnego wyjazdu ze względu na ograniczenia, jakie miały być wprowadzone w zakresie powrotu z Europy do USA. Mimo, że w szczegółach dotyczyły one Europejczyków to już wtedy zelektryzowały przebywającą w Polsce i Europie dużą część obcokrajowców.

Zawieszenie rozgrywek w Polsce też chyba miało duży wpływ na te decyzje.

Kiedy doszła informacja o zawieszeniu ligi w połączeniu z informacją o zamknięciu granic i wprowadzeniu stanu epidemicznego zrobiło się naprawdę gorąco. W obliczu zawieszenia ligi zaczęli denerwować się również Europejczycy, a następnie - co logicznie - również Polacy. Każdy zaczął szukać rozwiązania możliwie najlepszego dla siebie.

Pojawiła się panika ze strony zawodników czy jednak odbyło się wszystko na spokojnie?

 
Wydaje mi się, że mimo wszystko było to wypośrodkowane. Ja bynajmniej staram się ich uspokajać, a w rozmowach z klubami i ich zarządami szukać rozwiązania. Tak w temacie ewentualnych wyjazdów, jak i dalszego egzekwowania kontraktu czy innych ważnych dla nas detali.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film

Decyzje były różne. Co do obcokrajowców to jedni wylecieli i czekają na rozwój wydarzeń, inni rozwiązali umowy, a jeszcze inni zostali w Polsce.

Niektórzy wystąpili o natychmiastowy wylot rozwiązując umowy, niezależnie od tego czy coś się może zmienić jeszcze w rozgrywkach czy nie. Trzeba dodać, że to zakończenie umowy w wyjątkowych okolicznościach. Kluby naprawdę pomagały i szanowały decyzje zawodników.

Wszyscy, którzy chcieli wylecieć, zostali rozwiezieni na lotniska i każdy pracował długie godziny, żeby to wszystko logistycznie spiąć. Pojawiała się też oczywiście niepewność dla obu stron co w momencie, kiedy zawodnik zostanie, a następnie nie będzie mógł wylecieć do swojej ojczyzny. Sytuacja była bardzo dynamiczna.

Dla pana, jako agenta koszykarskiego, to kolejne nowe doświadczenie? W kontraktach reprezentowanych przez pana zawodników były zapisy odnośnie takich sytuacji?


Zależy to od indywidualnych zapisów każdej umowy i ich specyfikacji. Na przykład zapis w sprawie tzw. siły wyższej jest w dużej części z nich zapisywany. W większości w bardziej szczegółowych umowach dla zawodników lokalnych. Na naszym rynku nadal jednak nie umów na wypracowanych wzorach jednolitych dla ligi czy organizacji. Możliwe, że to dobry czas na systemowe zmiany.

To jak sprawy się mają w momencie, gdy któraś ze stron chce rozwiązać umowę?

W takich wypadkach najczęściej następuje dialog. W kontraktach oczywiście jest zapis dotyczący rozwiązania umowy, choć najczęściej dochodzi do niej najczęściej w wyniku wypowiedzenia złożonego przez jedną ze stron z odpowiednim uzasadnieniem lub za porozumieniem stron.

Jak respektowane są / będą płatności w kontraktach? Sezon na razie jest zawieszony, a nie zakończony. Zawodnicy jednak nie grają, nie trenują, a obcokrajowców nie ma nawet na miejscu.


Bez dwóch zdań prościej było w żeńskich rozgrywkach. W męskiej jest to bardziej skomplikowane.

Dlaczego?


EBLK została bowiem zamknięta na tym etapie, na jakim była. Umowy w tym momencie zostały zakończone z dniem ostatniego meczu i sklasyfikowane. Tak naprawdę pozostały już tylko sprawy ewentualnego premiowania itp.

W EBL jak wiemy liga na razie jest tylko zawieszona...


Dlatego jest to bardziej skomplikowane, bo runda zasadnicza jeszcze przez najbliższe kilka tygodni miała trwać. Umowy były podpisane do konkretnej daty lub do końca rundy zasadniczej. Potem dochodziły np. dniówki, jeżeli klub miał grać w fazie play-off czy o mistrzostwo.

Każdy czeka zatem teraz na to, jak zostanie rozliczony?


Kontrakty mają swoje harmonogramy płatności. Sezon się kończy, a harmonogram pozostaje. Tak było kiedyś i tak jest w tym wypadku. Pewnie sytuacja w jakiej znaleźliśmy się wszyscy będzie wspierana różnymi rozwiązaniami ze strony państwa aby utrzymać firmy, organizacje, klub, ale samo Państwo z pewnością też nie anuluje obciążeń podatkowych, socjalnych i innych a raczej pewnie zastosuje preferencyjne podejście do zaległości czy też rozkładanie płatności w czasie. I pewnie w środowisku sportowym ten trend też będzie poszukiwany.

Inną ciekawą sytuacją są premie za wyniki sportowe np. za mistrzostwo. Trwają spekulacje na temat ewentualnego zakończenia sezonu. Czy sklasyfikować kluby na podstawie aktualnej tabeli czy anulować sezon?


Rozmawiamy z prawnikami o tym, jak pewne rzeczy interpretować. Natomiast wydaje mi się, że nierealne jest zakończenie sezonu bez określenia miejsca. Byłoby to trochę nie fair. Mecze zostały rozegrane, zawodnicy ponieśli określony trud. Sytuacja jest wyjątkowo, natomiast tabela odzwierciedla to w jakiej formie były drużyny i w jakiej pozycji były w walce o mistrzostwo. Problemem na etapie rozgrywek ekstraklasy czy 1. ligi mężczyzn mógł być fakt, że kluby w dniu zawieszenia nie miały równej liczby rozegranych spotkań więc ich szanse na sprawiedliwe rozwiązanie się zmniejszają. Pewnie jedną z opcji pozostaje wskaźnik zwycięstw w stosunku do rozegranych spotkań a w wypadku identycznego wyniku, rezultat potyczek bezpośrednich pomiędzy zainteresowanymi i stosunek punktów zdobytych do straconych.

Chyba więc nie do końca fair byłoby teraz poszczególnym klubom i zawodnikom te pozycję zabierać. Nie jest to łatwe bo wiadomo, że interesy każdego są różne. Niektórzy będą bardzo niezadowoleni, inni znów będą szczęśliwi. Wszyscy żyją w dużej niepewności.

Jest pan zatem za rozwiązaniem takim, jak w Energa Basket Lidze Kobiet?


Wydaje mi się, że klasyfikacja musi być, bo to w jakiś sposób uporządkuje też to, co będzie działo się w przyszłym sezonie. Wiemy, że rozgrywki żeńskie i męskie to dwa inne światy, że EBLK prowadzi PZKosz, a EBL spółka PLK, ale byłby to pewnego rodzaju paradoks, gdyby rozgrywki zakończyły się inaczej. Szczególnie, że nad niższymi ligami pieczę również ma PZKosz.

Tak w Polsce, jak i w Europie zdania są podzielone.


Na to też trzeba popatrzeć przez pryzmat tego, co dzieje się w Europie. Przede wszystkim powinna przyjść też informacja z FIBA, że wszyscy kończą sezon w dany sposób. Sygnał z FIBA byłby ważny również dla władz federacyjnych, ale oczywiście każdy kraj może w tym zakresie podjąć swoją decyzję

Jedną z opcji - wydaje się jednak najmniej prawdopodobną - jest wznowienie rozgrywek w Energa Basket Lidze. Nie będzie problemów z powrotem zawodników, którzy wylecieli?


Myślę, że nie będzie żadnych problemów z ich powrotem. Trzeba jednak zwrócić uwagę, że część umów formalnie zostało zakończonych, zawodnicy zostali odwiezieni na lotnisko, wylecieli do domów i włączają tryb urlopowy. Druga część ma tryb otwarty. Zostały ustalone porozumienia i one na ten moment obowiązują, a wszyscy czekają na decyzję ligi.

Są też tacy gracze, którzy pozostali w kraju. Co z nimi? Kluby normalnie opłacają im m.in. mieszkania?


Tak część zdecydowała, że najlepszą i najbezpieczniejszą opcją dla nich i ich rodzin będzie pozostanie w kraju. Kluby wszystko opłacają, a oni dalej normalnie tutaj funkcjonują. Mimo przedstawionego im wyboru z moich zagranicznych klientów z takich opcji skorzystali m.in. Cleveland Melvin, Adris De Leon, Harry Froling, Darnell Jackson czy Darious Moten.

A co z takim graczami, którzy podpisali kontrakty z klubami, a do Polski nawet nie zdążyli przylecieć? Tutaj umowy nie wchodzą w życie?


To ciekawy przypadek. Zależny od wielu aspektów. Szczegółowe zapisy w umowach będą tu miały znaczenie. Najczęściej umowa wchodzi w życie po przejściu testów medycznych. Kluby też mają znak zapytania związany z opłaconą przez nich licencją czy listami czystości, które już do nich dotarły, a koszykarze jeszcze nie pojawili się na treningach.

Wierzy pan w ogóle w możliwość, że ten sezon wróci jeszcze "do gry"?


Co do EBL. Wyloty zawodników zagranicznych pokazały, że ta liga w takiej formie nie może się szybko wznowić. Polacy zostali, ale nie mają jak i gdzie trenować, bo zazwyczaj czynią to w domu. Akcja #zostanwdomu jest godna podziwu i rzeczywiście od ostatniego czwartku, bezwzględnie konieczna. Nie wiemy, kiedy skończą się problemy z wirusem, a raczej jak widać nie prędko. Sprawić, żeby wszyscy nagle wrócili do kraju, w jednym momencie, plus czas na trening i powrót do formy. Na to trzeba dużo czasu. Lokalnie dla niższych lig też nie byłoby to łatwe, choć oczywiście możliwe.

Czyli powinno się zakończyć sezon?


Każdy ma pewnie swoje zdanie. W mojej opinii decyzja o zakończeniu sezonu powinna być już podjęta. Nie ma co ryzykować zdrowia zawodników, pracowników klubów czy wszystkich, którzy w tych rozgrywkach od strony organizacyjnej uczestniczą. Jeżeli kończymy, to pozostawić tylko otwarty temat co do końcowej weryfikacji i klasyfikacji szukając jak najrozsądniejszego rozwiązania. Poza tym kibice też nie lubią oczekiwać w niepewności. Choć radość z osiągniętego w tym sezonie wyniku przez ich ukochaną drużynę, będzie ciężko okazywać bez możliwości przekazania jej w trakcie meczu, po nim czy też nie mając możliwości zebrać się wspólnie i tego świętować.

Przedstawiciele klubów myślą już też o kolejnym sezonie i szukając rozwiązań teraz, pytają już o następne rozgrywki w temacie kontraktów?


Dwa, trzy zapytania już otrzymałem. Były też sugestie zawodników, żeby już w najbliższym czasie podjąć rozmowy. Ale na razie jest to ostudzane realiami świata zewnętrznego. To wszystko jest jednak trochę w cieniu niepewności co się tak naprawdę stanie z gospodarką, a co za tym idzie organizacją w klubach. Możliwością wznowienia normalnego funkcjonowania również przez samych zawodników czy trenerów.

Ktoś coś próbuje już ugrać?


Trzeba raczej szukać porozumienia bo wiadomo, że żyjemy wszyscy ogromnej niepewności. Musimy walczyć o swoje, ale jednocześnie podchodzić do tego w sposób otwarty. Wiadomo, że wspólnie funkcjonujemy w tym biznesie i to, jak wszystko się teraz potoczy będzie miało duży wpływ na sytuację przyszłego sezonu.

Zobacz także:
Koszykówka. Koronawirus zatrzymał świat sportu. Czy ruszy pierwsza liga?
Koronawirus a EBL. Konkretne decyzje w Toruniu. Polski Cukier rozwiązał kontrakty z zawodnikami

Komentarze (4)
avatar
pawka
17.03.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jak się używa słowa „bynajmniej” zamiast „przynajmniej” to chcąc brzmieć mądrzej wychodzi się na głupka. 
avatar
KB Falubaz
17.03.2020
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Jak można rozwiązać problem nierównej liczby meczów przy klasyfikacji? Logiczne i w miarę sprawiedliwe wydają się dwa sposoby: 1. procent zwycięstw do liczby meczów albo 2. dodać każdemu po tak Czytaj całość
avatar
Bog Honor Ojczyzna
17.03.2020
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
Z powodu pseudoepidemii będzie krach gospodarczy. Żywność zdrożeje o kilkadziesiąt procent. Będziecie żyć w biedzie, na koszykówkę nie będziecie mieć pieniędzy, nawet na internet. 
avatar
Bog Honor Ojczyzna
17.03.2020
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
Z powodu pseudoepidemii będzie krach gospodarczy. Żywność zdrożeje o kilkadziesiąt procent. Będziecie żyć w biedzie, na koszykówkę nie będziecie mieć pieniędzy, nawet na internet.