Janusz Jasiński był gościem podcastu Kamila Chanasa "Strefa Chanasa". Poruszonych zostało w nim kilka ważnych i ciekawych kwestii.
Właściciel Stelmetu Enea BC Zielona Góra wypowiedział się m.in. o budowie drużyny. - Podjęliśmy decyzję, że robimy sztab, który będzie za to odpowiedzialny. Zatrudniliśmy trenera i daliśmy mu do zbudowania zespół od podstaw - komentuje Jasiński.
Wyjaśnił też, dlaczego w Polsce nie funkcjonuje pozycja generalnego menedżera. Wskazał dwa powody. - Pierwszym są pieniądze, bo taki naprawdę dobry GM powinien być bardzo dobrze opłacany, żeby był lojalny wobec klubu. Drugi powód to de fecto nie ma takich ludzi, którzy mieliby taki zawód w polskich warunkach - tłumaczy. - W Polsce budową składu zajmuje się prezes albo trener.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nietypowy trening Neymara. Psy nie do końca były zainteresowane
Jaki był klucz do sukcesu? Ściągnięto zawodników, którzy jeszcze niczego wielkiego nie wygrali. Takich głodnych sukcesów. - Ci ludzie chcieli pokazać światu, że potrafią grać. Polskie "spasione koty" też chciały udowodnić, że nimi nie są - dodaje.
Efekt był taki, że Stelmet Enea BC błyszczał w Energa Basket Lidze i VTB. Jak w Zielonej Górze podchodzą do przyznanego im mistrzostwa Polski w sezonie przerwanym przez siłę wyższą, czyli pandemię koronawirusa? - Wykonaliśmy kawał roboty i na końcu co powiedzieć chłopakom? Jako że nie zostało to skończone, to nikt nie będzie mistrzem Polski? Jesteśmy mistrzem. Może po latach to będzie tytuł z gwiazdeczką czy koronką obok, ale tak naprawdę zasłużyliśmy na to - komentuje Jasiński.
Wyjaśnił również sprawę dogadania rozwiązania kontraktów. Przedwczesny koniec rozgrywek w opinii właściciela klubu to strata ok. 30-40 procent wpływów do budżetu. - Wpływy są od sponsorów czy sprzedaży biletów. Sponsorzy teraz dbają przede wszystkim o siebie i ja to w pełni rozumiem. Przerwanie rozgrywek to brak możliwości zarobku dla klubów, bo one nie mają innej możliwości dochodu - wyjaśnia.
Poruszony został również temat "włączenia się" Związku Zawodowego Koszykarzy w kwestię rozwiązania kontraktów. - Na dzień dzisiejszy ZZK zrobił więcej szkód niż pożytku dlatego, że namieszał chłopakom w głowach. To nie był dobry moment ataku na kluby - komentuje Jasiński.
Ten zwrócił również uwagę na funkcjonowanie agentów. - Płacę mu jako klub po to, żeby on potem mnie atakował - powiedział pół żartem, pół serio. - Rola agenta jest trochę pomylona. Kopiujemy z NBA to kopiujmy - tam zawodnik opłaca agenta. I może to byłoby fajne, gdyby w Polsce agentom płacili zawodnicy i to oni rozliczaliby z ich pracy i oddawali im swoje 10 procent kontraktu - zakończył.
Zobacz także:
Magdalena Ziętara: Mam nadzieję, że taka sytuacja ma miejsce pierwszy i ostatni raz