W środę i w czwartek odbyły się trudne rozmowy w koszykarskiej centrali. Tematem obrad były cięcia kosztów wynikającej z pandemii koronawirusa.
- Musieliśmy poszukać oszczędności - mówi nam Radosław Piesiewicz, prezes PZKosz i PLK.
W PZKosz i w PLK w biurze jest zatrudnionych około 60 osób. Do tego dochodzą pracownicy dwóch Szkół Mistrzostwa Sportowego, 70 trenerów kadr narodowych, a także ponad 140 trenerów, pracujących w Koszykarskich Ośrodkach Szkolenia Młodzieży i 300 pracujących w Szkolnych Młodzieżowych Ośrodki Koszykówki.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film
Z naszych informacji wynika, że kilku osobom zostało złożone wypowiedzenie z pracy. Pozostałym pracownikom obcięto pensje o 50 procent. Zarząd, w tym prezesi Piesiewicz i Bachański, także zrezygnował z 50 procent dotychczasowego wynagrodzenia.
- Nie mamy innej możliwości, jak tylko poszukać oszczędności wewnątrz siedziby na czas, kiedy nie ma rozgrywanych meczów. Ten trudny czas zmusił nas do restrukturyzacji etatów i obniżek w wynagrodzeniach. Wierzymy, że za kilka miesięcy wszystko wróci do normy - przyznaje Piesiewicz.
Na ten moment trudno powiedzieć, czy i kiedy wystartuje nowy sezon w Energa Basket Lidze. W środowisku trwają dyskusje o formule rozgrywek. Mówi się m.in. o rozegraniu sezonu tylko samymi Polakami, ale z naszych informacji wynika, że nikt takiego rozwiązania w PLK nie bierze pod uwagę.
Być może liczba obcokrajowców faktycznie zostanie zmniejszona (np do trzech), ale to też jest uzależnione od tego, jak będzie wyglądała sytuacja w kraju i na świecie. Wiemy też, że trwają rozmowy na temat jednego kształtu kontraktu klubów z zawodnikami.
Zobacz także:
Adrian Bogucki zgłosił się do draftu NBA. Mocne kluby w EBL o niego pytają
Koronawirus. Marcin Gortat: Życie w USA stanęło. Ludzie tracą pracę, lokale bankrutują
Bostic, Lemar, Simon - misja niedokończona, chcę więcej! Za kim będę tęsknił w EBL