Koszykówka. Mecz, który przeszedł do historii. Maciej Zieliński: Przypomniały mi się wszystkie zagrywki

Materiały prasowe / foto: Wiktor Unton / Na zdjęciu: Maciej Zieliński
Materiały prasowe / foto: Wiktor Unton / Na zdjęciu: Maciej Zieliński

Od najsłynniejszego rzutu w historii polskiej ligi koszykarzy, którym Jacek Krzykała wygrał spotkanie dla Śląska, minęło już ponad 20 lat. - Z olbrzymią przyjemnością zasiadłem w piątek i włączyłem retransmisję - mówi Maciej Zieliński.

Mecze pomiędzy Śląskiem Wrocław a Anwilem Włocławek od zawsze wzbudzały wiele emocji i elektryzowały kibiców w całej koszykarskiej Polsce. Jednak ten, który odbył się 3 października 1998 roku przeszedł do historii.

Początek sezonu, mecz siódmej kolejki. 86:85 dla Śląska we Włocławku, na zegarze pięć sekund do końca. Po rzucie sędziowskim piłka dla Anwilu, a po chwili Roman Prawica oddaje rzut za 3 punkty.

"Trafił za 3! Roman Prawica bohaterem tego spotkania! Zaliczone 3 punkty, wielka radość we Włocławku! - krzyczy Ryszard Łabędź, komentujący mecz Nobilesu Włocławek ze Śląskiem Wrocław w TVP 1. - Nobiles Anwil Włocławek, po dramatycznej, uporczywej walce prowadzi, powtarzam - prowadzi, bo jeszcze została sekunda (...) Zobaczymy, co może się wydarzyć".

ZOBACZ WIDEO: Rozgrywanie spotkań na siłę to narażanie zawodników? Bartosz Bednorz nie ma wątpliwości

I nikt nie spodziewał się, że tak wiele może wydarzyć się w ciągu jednej sekundy. Sekundy, która zmieniła losy spotkania i napisała historię, którą wspomina się dekadami.

"Musi rzucać, rzuca z własnej połowy. Trafił? Trafił! Coś niebywałego (...) Z własnej połowy trafił Jacek Krzykała - niedowierzał Ryszard Łabędź. - Czegoś takiego ja naprawdę nie pamiętam".

W piątek, dzięki TVP Sport mogliśmy przeżyć to jeszcze raz.

- Na pewno nie spodziewaliśmy się, że ten mecz przejdzie do historii. Każde spotkanie z Anwilem było ważne i wiedzieliśmy, że będą emocje. Nie wiedzieliśmy jednak, że dzięki temu, jak sytuacja rozwinęła się za sprawą Jacka Krzykały, ten mecz będzie jednym słowem epicki - wspomina Maciej Zieliński, który wówczas reprezentował Zepter Śląsk Wrocław.

- Ten rzut, w ogóle już w tamtych czasach był wspominany na całym świecie. Nie było tak rozwiniętego przekazu jak dziś, ale podobno pokazywali ten rzut nie tylko w Polsce. Na rewanżowym spotkaniu, które odbywało się we Wrocławiu, Jacek otrzymał upominek za to, że reprezentuje markę na świecie (śmiech).

- Ciężko stwierdzić ile razy widziałem tę rywalizację. Na pewno po meczu oglądaliśmy go wiele razy. Andrej Urlep znany był z tego, że katował wideo. Widzieliśmy go fragmentami, analizując urywki - z reguły te złe (śmiech). Dlatego z olbrzymią przyjemnością zasiadłem w piątek i włączyłem retransmisję - mówi.

- Na pewno nie było to na spokojnie, emocje były cały czas, jakby to było wczoraj. Odżyły wspomnienia, było wzruszenie. Miło było zobaczyć wszystkich na parkiecie. Przypomniały mi się wszystkie zagrywki. Zdziwiłem się, że je pamiętałem, bo zagrywek mieliśmy naprawdę zawsze bardzo dużo. To duże przeżycie - teoretycznie na spokojnie - zobaczyć takie spotkanie. Wydawało mi się, że wiem, że wygramy, ale emocje były przez cały czas.

- Mieliśmy dobre mecze, ale złe zagrania także się zdarzały. Patrzę na to raczej z przymrużeniem oka. "Ale dałem", napisałem śmiejąc się, ale dalej nie dokończyłem tej myśli (śmiech). Teraz można się pośmiać, ale wtedy nie było mi do śmiechu. To jest fajne, że po tylu latach ludzie chętnie oglądają takie mecze. Chciałbym podziękować tym, którzy zagłosowali w ankiecie, aby przeprowadzić transmisję właśnie z tego spotkania. Wygrała koszykówka i to bardzo cieszy.

- Koszykówka się zmieniła i to wszyscy wiemy - podejście, sędziowanie, sprawy kontaktu i walki podkoszowej. Dzięki takim powrotom do starych nagrań, można zobaczyć co się wtedy wyprawiało, a w wielu przypadkach uchodziło to na sucho i można było się tłuc pod koszem. To było fajne, zawsze to lubiłem - zaznacza Zieliński.

[url=https://twitter.com/GABI1315/status/1253727211552718850]

[/url]Zobacz także: Koszykówka. Koronawirus a zaplecze ekstraklasy. W 1.lidze mówią: "Przede wszystkim wzajemne zrozumienie i rozmowa"

Koszykówka. Melsahn Basabe chciałby jeszcze zagrać w PLK. "Polska jest dla mnie jak drugi dom"

Komentarze (4)
avatar
HalaLudowa
25.04.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
A było to tak: mieszkałem wtedy w Gdańsku i mecz oglądałem w telewizji. Jeździłem wprawdzie na mecze Ślaska do kurnika, korzystając z uprzejmości kolegi, który kupował mi bilety, ale nie tym ra Czytaj całość