Koszykówka na wózkach w szkole Marcina Gortata. "Grając w koszykówkę można odnaleźć drugie życie"

W szkole Gortata w Łodzi została utworzona specjalna sekcja dla dzieci, które chcą trenować koszykówkę na wózkach. - Każda historia jest inna, ale grając w koszykówkę na wózkach, dzieci zaczęły odnajdować drugie życie - mówi Marcin Gortat.

Pamela Wrona
Pamela Wrona
Macin Gortat na wózku z dziećmi niepełnosprawnymi Materiały prasowe / Wojciech Figurski / MG Camp / Macin Gortat na wózku z dziećmi niepełnosprawnymi
"Byłem bezmyślny. Na nieoznakowanym przejeździe kolejowym chciałem przebiec na drugą stronę, myśląc, że zdążę przed nadjeżdżającym pociągiem. Była zima. Poślizgnąłem się, upadłem, straciłem przytomność... Jak się ocknąłem, było już po wszystkim..."

Tak rozpoczyna się jedna z wielu historii, która wydaje się być czymś, co nie ma dobrego zakończenia. Wtedy koszykówka zmienia wszystko.

- Dla nich jest to cel w życiu. Wielu chłopaków było załamanych po tragediach życiowych, które ich spotkały. Każda historia jest inna, ale grając w koszykówkę na wózkach nagle zaczęli odnajdować drugie życie - mówi Marcin Gortat, który wspiera dzieci żyjące z niepełnosprawnością oraz samą koszykówkę na wózkach.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: polski koszykarz jak strongman. Przeciągnął auto

Żadnych barier

Koszykówka na wózkach jest bezapelacyjnie najbardziej widowiskową dyscypliną wśród sportów paraolimpijskich. Przeznaczona jest dla osób z niepełnosprawnościami ruchowymi uniemożliwiającymi bieganie. Koszykówkę na wózkach mogą trenować osoby mające m.in. urazy rdzenia kręgowego, amputacje kończyn dolnych, czy zwyrodnienia stawów. To właśnie stopień niepełnosprawności decyduje o tym, jaką punktację otrzyma zawodnik. Ocena nie uwzględnia poziomu umiejętności koszykarskich zawodnika, a jedynie jego zdolność do wykonania zadań na boisku.

Zawodnicy przemieszczają się po boisku na specjalnych wózkach sportowych, które umożliwiają szybką i bardzo zwrotną jazdę. Mecze odbywają się na takim samym boisku, trwają tyle samo, a zasady gry tylko w niewielkim stopniu różnią się od reguł koszykówki bieganej.

Koszykówkę na wózkach można traktować jako formę rehabilitacji ruchowej, a nawet sposób na realizację zawodowej kariery sportowej.

- Każdy sport hartuje. W przypadku niepełnosprawności, to też jest jakaś normalność. Dla mnie, dla każdego, kto uprawia jakikolwiek sport i jest osobą niepełnosprawną. Jesteśmy w tym środowisku i trenujemy tak jak ci pełnosprawni. Może nawet i ciężej, bo jednak niekiedy są pewne ograniczenia, potrzeba więcej sił i determinacji. Ten hart ducha pomógł mi wyjść z domu, uwierzyć w siebie. Uczyłem się samodzielności, nowego życia. Po wypadku, jak byłem w domu, rodzina bardzo mi pomagała, ale priorytetem było dla mnie radzić sobie samodzielnie. Sport kształtuje osobowość. Teraz więcej rzeczy odciąga naszą uwagę, łatwiej jest siedzieć bezczynnie. Też miałem chwile zwątpienia. Wygrała miłość do koszykówki - twierdzi Marcin Balcerowski, który reprezentuje kraj w koszykówce na wózkach.

Przed koszykówką na wózkach jeszcze daleka droga, by zbudować coś naprawdę wielkiego.

- Jesteśmy w stałym kontakcie z reprezentacją grającą w koszykówkę na wózkach. Nie jest łatwo. To walenie głową w ścianę pod wieloma względami. Nie ma pieniędzy dla wszystkich i trzeba walczyć o każdą złotówkę. Myślę, że połączenie naszych sił da nam więcej możliwości, zaczniemy tworzyć mały profesjonalizm w naszym kraju. Czy to powstanie w pół roku, czy w dwa lata? Prawdopodobnie nie. Potrzeba więcej czasu. Jeśli to zaczniemy już dziś, być może za 5 lat będziemy mieć pełną szkołę funkcjonującą na dobrym poziomie, a także młodzież, która będzie mogła trenować sport na wózkach. Mamy kluby, które już istnieją - to wszystko będzie budowane, abyśmy wszyscy ze sobą współpracowali. Jest to rozwiązanie dla nich. Mamy kadrę, która jest silną reprezentacją z potencjałem, koszykarzy, które grają w dobrych europejskich klubach. Trzeba wykorzystać ich doświadczenie - zauważa Gortat.

Pierwsza taka szkoła w Polsce

W szkole Marcina Gortata w Łodzi została utworzona specjalna sekcja dla dzieci, które chcą rozwijać się w koszykówce na wózkach. To duży krok dla dyscypliny.

- Jest to projekt, który nie jest dostępny dla wszystkich szkół. Szkoła w Łodzi, poza Politechniką Gdańską, jest jedyną szkołą, która została dostosowana do dzieci jeżdżących na wózkach inwalidzkich. Zależało nam na tym aby stworzyć taką sekcję.  Żeby taka klasa funkcjonowała i miało to sens, musi być minimum 6-7 dzieci, ponieważ będą dopasowane do innych klas. Chcemy, aby były integracyjne i były ze sobą w jednej drużynie. Nie jest to łatwe. Mamy problem, aby ściągnąć dzieci z całej Polski, bo nie mamy jeszcze odpowiednio dostosowanej bursy. To jest nasz największy problem w tym momencie - wyjaśnia.

W rekrutacji mogą wziąć udział samodzielne dziewczyny i samodzielni chłopcy poruszający się na wózku aktywnym lub za pomocą protez i/lub zaopatrzenia ortopedycznego.

- Prowadzimy nabór dzieci na wózkach, dla tak zwanych "wózkarzy". Podkreślę, że dziecko nie musi na wózku jeździć. To może być młodzieżowiec, który posiada dokument potwierdzający posiadanie orzeczenia o stopniu niepełnosprawności, porusza się mając protezę, ale na czas treningu siada na wózek - takie dzieci również przyjmujemy. Niestety, nie jesteśmy w stanie przyjmować dzieci, które potrzebują całodobowej opieki, ponieważ nie mamy opiekunów, którzy będą gotowi, aby odpowiednio zająć się takimi dziećmi. To jest przykre. Musieliśmy zmienić zasady rekrutacji - były u nas dzieci, które nie są w stanie samodzielnie poruszać się na wózku, trzymać piłkę i grać w koszykówkę. Podczas rekrutacji musimy kierować się przyjmowaniem dzieci, które mają taki stopień niepełnosprawności, który pozwoli im uprawiać sport. Mamy świetny duży obiekt, windy, klasy, trenerów, nauczycieli i pedagogów, aby z takimi dziećmi pracować. Nie mamy jeszcze bursy, w której dzieci będą mogły nocować. Walczymy z tym, mamy pierwsze przetargi na windy i podnośniki, które umożliwią dzieciom pozostanie w internacie. Na ten moment jeszcze tego nie mamy, ale chcemy się rozwijać - tłumaczy Marcin Gortat.

- Osobom, które są na początku swojej drogi z koszykówką na wózkach, może dopiero stoją przed takim wyborem, są w sytuacji, w której sam kiedyś byłem, powiedziałbym: "nie poddawaj się". Po miesiącu nie będzie się mistrzem świata. Sam miałem chwile zwątpienia, momenty słabości, które powodowały, że chciałem to wszystko rzucić. Trzeba walczyć, wierzyć w to co się robi. Bez wiary będzie ciężko - zachęca Dominik Mosler, reprezentant Polski.

Więcej informacji tutaj.

Przeczytaj także historie reprezentantów Polski w koszykówce na wózkach:

Część I: Balcerowski, Mosler, Bonio
Część II: Łuszyński, Darnikowski, Łyko

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×