Koszykówka na wózkach. Historie reprezentantów, część I: Balcerowski, Mosler, Bonio

Pamela Wrona
Pamela Wrona
Wspomnienia Marcina Balcerowskiego

Wychowanek wałbrzyskiego Górnika, pierwsze kroki w koszykówce stawiał w grupach młodzieżowych. Po osiągnięciu pełnoletności trafił do seniorów, pierwszy sezon spędził w trzeciej lidze po wycofaniu się Śnieżki Aspro Świebodzice, następne dwa sezony grał w drugiej lidze, z nadzieją na coś więcej, aż do sierpnia 1998…

- W ciepły, sierpniowy dzień jechaliśmy z przyjaciółmi nad jezioro. Byłem pasażerem. Na zakręcie wpadliśmy w poślizg, auto dachowało. Jedna osoba zginęła na miejscu -wraca myślami do tamtego dnia, 41-letni Marcin Balcerowski, który samego wypadku nie pamiętał, był nieprzytomny. Stracił władzę w nogach.

- Dopiero pobyt w ośrodku w Konstancinie mi to uświadomił. Na pierwszej wizycie rehabilitant oznajmił, że prawdopodobnie już nigdy nie zagram w koszykówkę. Diagnoza: przerwanie rdzenia kręgowego – wspomina Balcerowski, który wtedy nie przypuszczał, że w 2002 roku zostanie powołany do reprezentacji Polski.

Dostałem telefon ze Startu Wałbrzych. Zaproponowali mi, abym spróbował koszykówki na wózkach. Pojechałem na pierwszy trening. Nie do końca byłem przekonany, szybko się zniechęciłem, bo nie miałem wystarczająco dużo siły, aby dorzucić piłkę do kosza. W końcu dwa lata spędziłem w domu… Z czasem wszystko zaczęło się zmieniać. Jeździłem po wszelkich ośrodkach rehabilitacyjnych, ale dopiero regularne treningi pomogły mi dojść do siebie. Wtedy nawet przez myśl mi nie przeszło, że w 2002 roku zostanę powołany do kadry Polski – przyznaje, dodając: - Reprezentacja. To przyszło samo. Można powiedzieć, że szybko pojawiły się pierwsze kluby, kontakt z kadrą, zainteresowanie. Dostałem szansę. Każdy sport jest ciężki na swój sposób, zwłaszcza jeżeli mowa o sporcie zawodowym. Porównując, zdecydowanie ciężej jest w koszykówce na wózkach. Szczerze, po tylu latach nie pamiętam już nawet jak grało się w koszykówkę przed moim wypadkiem, ale jedyne co mogę powiedzieć, że najbardziej brakuje mi chyba wsadów…

W tamtych czasach, koszykówka była moją siłą napędową, to ona mnie motywowała. Po wypadku, miałem 1,5 roku przerwy, a wcześniej, każdy dzień miałem podporządkowany koszykówce. Początki nie były łatwe. To nie było tak, że od razu mi się to spodobało, to były też inne czasy. Nie było takich wózków jak teraz, siadało się na to, co było w klubie. Sił dodawała mi chęć powrotu do sportu, rywalizacji, do środowiska sportowego. Może nie wyglądało to jak zwykła koszykówka - ten sam kosz, ta sama piłka, zasady niemal te same, wspomnienia... Na początku, trudność sprawiało mi samo dorzucenie do kosza. Ale z każdym dniem, próbowałem, nie poddawałem się i było coraz lepiej. Później motywowało mnie to, jak słyszałem o zagranicznych klubach, tych zawodowych, w których można grać.

Każdy sport hartuje. W przypadku niepełnosprawności, to też jest jakaś normalność. Dla mnie, dla każdego, kto uprawia jakikolwiek sport i jest osobą niepełnosprawną. Jesteśmy w tym środowisku i trenujemy tak jak Ci pełnosprawni. Może nawet i ciężej, bo jednak niekiedy są pewne ograniczenia, potrzeba więcej sił i determinacji. Ten hart ducha pomógł mi wyjść z domu, uwierzyć w siebie. Uczyłem się samodzielności, nowego życia. Po wypadku, jak byłem w domu, rodzina bardzo mi pomagała, ale priorytetem było dla mnie radzić sobie samodzielnie. Sport kształtuje osobowość. Teraz więcej rzeczy odciąga naszą uwagę, łatwiej jest siedzieć bezczynnie. Też miałem chwile zwątpienia. Wygrała miłość do koszykówki - podsumował.

Obie koszykarskie kadry łączy świetna, rodzinna historia. Marcin Balcerowski jako doświadczony koszykarz na wózku jest reprezentantem kraju, natomiast jego 19-letni syn Aleksander, równolegle grał na mistrzostwa świata w koszykówce bieganej. Obaj są wychowankami wałbrzyskiego Górnika.

- Koszykówka w naszym domu zawsze miała swoje miejsce – żona grała w koszykówkę w Lublinie, a syn Aleksander na co dzień reprezentuje hiszpańską drużynę Herbalife Gran Canaria Las Palmas. Sport jest czymś tak wspaniałym, że znosi wszystkie bariery. Nie ma rzeczy niemożliwych, tak jak i w tej sytuacji. Uprawiamy z synem ten sam sport, mimo, że na boisku poruszamy się w inny sposób. I to jest niesamowite - podsumował Marcin Balcerowski, sklasyfikowany jako gracz 1,0, obecnie grający w Hamburgu, w BG Baskets.

Sylwetki pozostałych reprezentantów w następnej części.

Zobacz także: Koszykarska reprezentacja na wózkach. Niewiele zabrakło, by spełnić marzenia

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×