W Radomiu tego gracza pamiętają doskonale. Filigranowy Amerykanin zyskał sobie przydomek "Czarodziej", bo na boisku potrafi zrobić wszystko.
Doskonałe panowanie nad piłką, spryt, widzenie na parkiecie i niezły rzut - tym wszystkim dysponuje Ryan Harrow.
Gdy ma możliwość potrafi też efektownie zakończyć akcję "z góry", co pokazał m.in. przy okazji wspomnianego konkursu wsadów przy okazji turnieju finałowego o Puchar Polski, rozgrywanego w Warszawie w 2018 roku. Tam nie dawano mu wielkich szans, a on zadziwił wszystkich.
Teraz jest szansa, aby 29-letni zawodnik wrócił na parkiety Energa Basket Ligi. - Szansa jest, bo interesują się nim trzy kluby. Zobaczymy jak to się skończy - mówi nam jeden z agentów.
W ekipie HydroTruck Radom (wtedy zespół występował pod nazwą Rosa Radom), oprócz efektownych zagrań, grał bardzo efektywnie. Statystyki na poziomie 12,7 punktów, 3,8 asyst, 2,4 zbiórek i 1,4 przechwytu na mecz (sezon 2017/2018) świadczą o tym najlepiej. Przy tym dodać należy również niezłą, bo 40-procentową skuteczność rzutów z dystansu.
Ostatnim klubem Harrowa było greckie Peristeri Ateny. W sezonie 2018/2019 rozegrał dla tego zespołu 18 meczów, będąc wiodącą postacią. Potem musiał zająć się swoim dawnym problemem, czyli urazem pleców, który dokuczał mu już od czasów uczelnianych.
Teraz Amerykanin jest już w pełni zdrowia. Do gry miał wrócić nawet w lutym tego roku, ale na przeszkodzie stanęła pandemia związana z koronawirusem.
Zobacz także:
Start i Anwil poznali rywali. Wyboista droga włocławian do fazy grupowej!
Kandydat na gwiazdę PLK, czyli Stelmet Enea BC ma nowego rozgrywającego
Obwód skompletowany. Elijah Stewart to nowy gracz Śląska Wrocław