PLK w czasie pandemii. Koronawirus wywrócił wszystko. Jedni sparują, inni... budują składy

Materiały prasowe / Andrzej Romański / Energa Basket Liga / Na zdjęciu: Aaron Cel i Michał Sokołowski
Materiały prasowe / Andrzej Romański / Energa Basket Liga / Na zdjęciu: Aaron Cel i Michał Sokołowski

Życie w czasie pandemii w klubach PLK układa się bardzo różnie, ale takiego rozstrzału dawno nie było. Enea Astoria i Legia mają już za sobą sparingi, a w składzie Polskiego Cukru jest tylko trzech graczy. Są problemy z przylotami Amerykanów.

"Koronawirus wywrócił wszystko do góry nogami" - przyznaje jeden z koszykarzy grających w Energa Basket Lidze. Znacznie inaczej - w porównaniu do ostatnich lat - zachowuje się rynek transferowy.

Kluby mają mniejsze budżety, ceny większości zawodników też pospadały. Nie jest tajemnicą, że najszybciej umowy podpisali ci, którzy obniżyli swoje wymogi i dostosowali się do nowych "warunków".

- W poprzednich latach można było przedłużać negocjacje kontraktowe i czekać aż dany zawodnik zejdzie z ceny, bo ligowy sezon w Polsce startował później. Jednak w tym roku zaczynamy ligę właściwie jako pierwsi i nie za bardzo możemy czekać na to, aż ktoś będzie obniżał warunki finansowe - mówi w rozmowie z "Kurierem Lubelskim" David Dedek, trener Startu Lublin.

Rozstrzał między klubami jest olbrzymi

Przyspieszony start rozgrywek (27 sierpnia - Polska pod tym względem jest pionierem w Europie) zmusił kluby do zintensyfikowania działań już na przestrzeni maja i czerwca. Rozstrzał w działaniach poszczególnych zespołów jest jednak ogromny. Dawno czegoś takiego w Energa Basket Lidze nie widzieliśmy.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nie tylko świetnie skacze o tyczce. Akrobatyczne umiejętności Piotra Liska

Niektórzy - tak jak np. Anwil - nie wykonywali ruchów kadrowych aż do momentu poznania zarysów budżetowych na kolejny sezon. Przez to nie udało się zatrzymać m.in. Chase'a Simona, ale we Włocławku nie chcieli ryzykować. "Nie ma budżetu - nie ma kontraktów" - powtarzano jak mantrę. Podobne słowa wypowiadali się także szefowie innych klubów, którzy na ruchy transferowe zdecydowali się nieco później.

Gdy Enea Astoria Bydgoszcz pochwaliła się skompletowaniem składu (okolice 15 czerwca), to siedem (!) innych zespołów nadal nie wykonało żadnego ruchu na rynku transferowym, a Anwil i Polski Cukier miały puste miejsce przy obsadzie pierwszego trenera.

Na 35 dni przed startem rozgrywek - według informacji WP SportoweFakty - osiem klubów ma zamkniętą kadrę na sezon 2020/2021. W tym gronie są: Enea Astoria Bydgoszcz, Asseco Arka Gdynia (polski zestaw), Legia Warszawa, MKS Dąbrowa Górnicza, PGE Spójnia Stargard, Polpharma Starogard Gdański, Trefl Sopot i HydroTruck Radom.

Jednego zawodnika szukają we Włocławku i Zielonej Górze. Zamknięta kadra nie oznacza jednak, że nie będzie przetasowań w składach jeszcze przed startem ligi. Słyszymy, że w niektórych ekipach są problemy z kontuzjami i niewykluczone, że już niedługo dojdzie do zmian.

O wspomnianym wcześniej rozstrzale najlepiej świadczy fakt, że Enea Astoria i Legia mają już za sobą dwa pierwsze mecze sparingowe (w obu wygrała Legia), tymczasem Polski Cukier Toruń... nadal nie ma oficjalnie zakontraktowanego trenera, a w składzie jest zaledwie trzech zawodników (Kulig, Diduszko, Perka, będzie też Cel). W Toruniu zdecydowanie najpóźniej rozpoczną się przygotowania do nowego sezonu.

Nowy sezon w PLK zacznie się 27 sierpnia
Nowy sezon w PLK zacznie się 27 sierpnia

Problemy z przylotami Amerykanów

W tym roku - z powodu pandemii koronawirusa - podróżowanie zawodników zagranicznych, a zwłaszcza Amerykanów, jest mocno utrudnione. Kluby PLK muszą spełnić sporo wymogów, żeby dany obcokrajowiec przyleciał bez problemów do Polski. Wiemy, że jeden z klubów nie dopełnił wszystkich formalności i przez to amerykański koszykarz nie mógł wsiąść na pokład samolotu.

Każda najmniejsza pomyłka będzie bardzo kosztowna dla budżetu - bo jak mówią w klubach - bilety mocno poszły do góry. Wcześniej za lot do Stanów Zjednoczonych płaciło się 2,5-3 tys. złotych, teraz to kwota znacznie wyższa: 4,5-5 tys. zł. Wiemy też, że kluby współpracują ze sobą w tej kwestii.

Sporo zespołów zdecydowało się rozpocząć przygotowania bez Amerykanów. Tak jest np. w Ostrowie Wielkopolskim (trwa procedura ściągnięcia graczy do Polski), Szczecinie (mają być w przyszłym tygodniu), Włocławku czy Lublinie.

Ciekawie jest w obozie Kinga, który nadal szuka podkoszowego. Niewykluczone, że z racji utrudnionych procedur przylotu Amerykanów, klub zdecyduje się na zakontraktowanie zawodnika europejskiego. Trener Łukasz Biela intensywnie przeczesuje rynek.

Inny tryb przygotowań

Pandemia koronawirusa i prawie czteromiesięczna przerwa w zajęciach grupowych wymusiła zrobienie sporych korekt w planach treningowych u trenerów przygotowania motorycznego. Tobiasz Grzybczak z Trefla Sopot podkreśla, że zawodnicy przyjechali przygotowani, ale na bieżąco ich stan zdrowia jest monitorowany. Gdy pojawia się "mikro-uraz", od razu klub reaguje. Tak było w przypadku Motena i Kowalenki.

- Na pewno trzeba zwrócić większą uwagę na monitorowanie i obserwację zawodników. Pod kątem koszykarskim, fizycznym i zdrowotnym. Zawodnicy mieli długą przerwę od treningów grupowych. Trzeba stopniowo wprowadzać obciążenia. Ryzyko kontuzji jest większe, gdy przez cztery miesiące nie robiło się sprintów, zmiany kierunku biegania. Ogólnie testy wydolnościowe wyszły całkiem przyzwoicie. Każdy z zawodników trenował, korzystał z programu indywidualnego, który przekazaliśmy jeszcze przed rozpoczęciem pandemii. Gdy jest mały uraz, to od razu reagujemy. Wolimy "chuchać na zimne" - mówi Grzybczak.

Nowy sezon Energa Basket Ligi rozpocznie się 27 sierpnia 2020 r. Dzień wcześniej odbędzie się mecz (w Kaliszu) o Suzuki Superpuchar Polski: Stelmet Enea BC Zielona Góra zagra z Anwilem Włocławek.

Zobacz także:
EBL. Karol Gruszecki mówi o odejściu z Torunia i zmianie klubu. "Propozycja z Trefla była nie do odrzucenia" [WYWIAD]
EBL. "Iffe" - to ma być nowy as w talii Stelmetu Enea BC. "Kibice pokochają jego grę"
EBL. Rosjanin Lichodiej mówi o powrocie do Anwilu: To jak mój drugi dom

Komentarze (4)
avatar
Nie dla wirusowego zamordyzmu
23.07.2020
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
re Prawus epidemia kiedyś musi dotrzeć do Polski, bo przecież nie można jej zamknąć w lesie. W tym roku jeszcze jej nie było. Cała polityka walki z covid była od samego początku błędna. 
avatar
prawus
23.07.2020
Zgłoś do moderacji
2
5
Odpowiedz
Patrzac na te codzienne wzrosty zarażonych Covidem i niefrasobliwosć społeczna na wczasach , weselach , stadionach czy w knajpach , do tego gdy epidemiolodzy straszą nas nawrotem drugiego uder Czytaj całość