EBL. Dwie porażki i długa lista nieobecnych. MKS w przyszłość patrzy jednak ze spokojem

Materiały prasowe / Materiały prasowe / Dorota Murska / Na zdjęciu: Michał Nowakowski
Materiały prasowe / Materiały prasowe / Dorota Murska / Na zdjęciu: Michał Nowakowski

Za 22 dni MKS Dąbrowa Górnicza zainauguruje nowy sezon w Energa Basket Lidze. Pomimo dużych problemów, sztab trenerski klubu zachowuje spokój i optymizm.

W tym artykule dowiesz się o:

- To może być naprawdę fajny sezon - powiedział po środowym meczu kontrolnym w Gliwicach Robert Skibniewski, który od tego sezonu jest w sztabie trenera Alessandro Magro.

MKS w niedzielę i środę przegrał z GTK Gliwice (59:79 i 77:79), ale optymizmu - szczególnie po tym drugim meczu - nie brakuje. Pomimo braków kadrowych dąbrowianie zdołali postawić się faworyzowanym gospodarzom.

Magro nie miał łatwo. Problemy zdrowotne wyeliminowały z gry w obu meczach Andy Mazurczaka i Patryka Wieczorka. Na drugi nie dojechał Marek Piechowicz, którego zmogła choroba. To jednak nie wszystko. Lee Moore i Elijah Wilson pojawią się w Dąbrowie Górniczej dopiero w piątek i sobotę. Brak tych zawodników spowodował, że z drużyną nadal trenuje młody Francuz Emmanuel Tchicaya.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: skandaliczne zachowanie koszykarza! Potraktował rywala brutalnie

Największym problemem wydaje się być jednak Ivan Karacić, a raczej jego kontuzjowane kolano. Bośniak przygotowuje się do sezonu indywidualnie - czy zdąży na inauguracyjny mecz w Szczecinie z Kingiem? Trudno powiedzieć.

Pomimo tego MKS w drugim teście pokazał charakter i był blisko triumfu. Wypuścił go z rąk dopiero na 0,4 sekundy przed końcem, gdy z dystansu przymierzył Daniel Gołębiowski. - Uważam, że ten mecz da nam pewność siebie i pozwoli zrozumieć, że jesteśmy na dobrej drodze i pracujemy w taki sposób, by być gotowi na start ligi - przekonuje trener Magro (za stroną klubowa).

Mecze w Gliwicach pokazały, jak dużo dla MKS-u znaczyć będzie Michał Nowakowski oraz jak bardzo ciekawym graczem jest wszechstronny Sacha Killeya-Jones. Ten swobodnie zmienia krycie na obwodzie, jego długie ramiona niejednokrotnie sięgały rzuty rywal (w drugim meczu 8 bloków!), a w ataku nie ma problemów z grą "na koźle" czy rzutem z półdystansu.

Pod koszem MKS ma jednak problem - Killeya-Jones jest bowiem jeden. Karacicia na razie nie ma co liczyć, a czy Jakub Motylewski zapewni jakość nawet na te parę minut, w których Amerykanin będzie musiał odpocząć? Ciężko stwierdzić. W dąbrowskim obozie bardzo jednak na niego liczą.

Magro podchodzi do wszystkiego na spokojnie. Skupia się na rzeczach, na które ma wpływ - czyli na grze i formie tych graczy, których ma. - Podoba mi się, jak drużyna trenuje oraz gra. Doceniam zaangażowanie w obronie. Chcę podkreślić pracę wszystkich - dali z siebie tyle, ile byli w stanie. Drużyna jest tym, o co wszyscy dbamy najbardziej - zakończył włoski szkoleniowiec.

Kolejny sparing na MKS czeka już w najbliższą sobotę - wtedy we Wrocławiu podopieczni trenera Magro zmierzą się ze Śląskiem Wrocław.

Zobacz także:
Hit transferowy! Grał w Maccabi i CSKA, teraz Victor Rudd wzmacnia Arged BMSlam Stal
Dziki polują w EBL. Najpierw ściągnęli Grzegorza Grochowskiego, teraz Piotra Pamułę

Komentarze (0)