To musiało się tak skończyć. Anwil Włocławek rozstał się z transferowym niewypałem

Materiały prasowe / Andrzej Romański / Energa Basket Liga / Na zdjęciu: Wołoszyn i Green
Materiały prasowe / Andrzej Romański / Energa Basket Liga / Na zdjęciu: Wołoszyn i Green

Garlon Green był fatalnym wyborem Dejana Mihevca. Amerykanin, który trafił do Anwilu Włocławek za duże pieniądze, bardzo rozczarował, okazał się zawodnikiem bez żadnej tożsamości.

Trener Dejan Mihevc przed rozpoczęciem sezonu miał do wyboru: Garlona Greena lub Ivana Almeidę. Słoweniec podjął zaskakującą decyzję. Zdecydował się na 29-letniego Amerykanina, mimo że Kabowerdeńczyk wcześniej dwukrotnie zdobył mistrzostwo Polski z Anwilem Włocławek.

- W pewnym momencie leżały na stole oferty tych zawodników. Różnica była tylko w walucie na korzyść Ivana. Trener Mihevc zdecydował jednak, że chce zawodnika o innym profilu. Podpisaliśmy Garlona, bo u nas to trener buduje skład - tłumaczył prezes Arkadiusz Lewandowski w rozmowie z Michałem Fałkowskim dla Anwil Włocławek TV.

Green był przedstawiany kibicom jako nowy lider zespołu, gracz, który ma potencjał na bycie gwiazdą ligi. I nie były to zapowiedzi wzięte z kapelusza, bo Amerykanin (brak Geralda Greena) do Włocławka przyjeżdżał z dużym CV, jako były zawodnik Euroligi.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za zdjęcia! Żona Grzegorza Krychowiaka znów zachwyca

Dla Greena bycie liderem Anwilu stało się czymś, czego po prostu nie dźwignął. Nie odnalazł się w tej roli. Jego "popisy" irytowały kibiców. Kolejne tygodnie mijały, a eksperci i kibice nadal zastanawiali się nad jego atutami. "Co potrafi?", "Co może dać drużynie?" - pytań było wiele, a odpowiedzi brakowało. Jego gra była apatyczna, bez polotu i bez wielkiej pasji.

- Na pewno Garlon gra poniżej oczekiwań - komentował po jednym z meczów trener Marcin Woźniak.

W końcu konkretne w sprawie przyszłości Greena zapadły po spotkaniu ze Śląskiem, w którym Amerykanin zagrał zaledwie 131 sekund. Koszykarz został odsunięty od składu i strony (klub i jego agent) rozpoczęły niełatwe negocjacje w sprawie rozwiązania kontraktu.

Ostatecznie udało się rozstać, a Green znalazł już nowego pracodawcę. Będzie występował w rumuńskiej Oradei, w której gra już trzech byłych zawodników PLK: Holt, Marković i Broussard (dwóch ostatnich występowało w Anwilu). Warto odnotować, że w ostatnich dniach o Greena zapytanie wysłali także przedstawiciele GTK Gliwice, którzy szukają jeszcze jednego obcokrajowca.

We Włocławku czują ogromny niesmak po fatalnych występach Greena. Mający bardzo bogate CV Amerykanin został sprowadzony do Anwilu z konkretnymi oczekiwaniami. Nie sprostał zadaniu i trzeba było się z nim pożegnać, by ratować sezon. 29-latek w PLK notował średnio tylko 7,5 punktu i 3,6 zbiórki, grając średnio 23 minuty w 14 ligowych spotkaniach. Tylko w trzech był w stanie przekroczyć granicę dziesięciu i więcej punktów.

- Garlon otrzymał od nas wystarczająco dużo czasu - żeby nie powiedzieć "za dużo czasu" - aby mógł wkomponować się w zespół i pokazać, że może godnie reprezentować barwy naszego klubu. Wszyscy w klubie, także cały sztab trenerski, wykazaliśmy się cierpliwość znacząco wykraczającą poza zwykle ramy, cały czas wierząc w przełamanie gracza. Nic takiego się nie stało, niezależnie od liczby minut spędzanych na parkiecie, wkład Amerykanina w grę zespołu był absolutnie nie do zaakceptowania. Uznaliśmy, że czas się rozstać z Garlonem, ta decyzja była konieczna i jedyną z możliwych - mówi (za kkwlocławek.pl) Arkadiusz Lewandowski.

Skład Anwilu Włocławek: Ivan Almeida, Rotnei Clarke, McKenzie Moore, Shawn Jones, Walerij Lichodiej, Ivica Radić, Przemysław Zamojski, Artur Mielczarek, Andrzej Pluta jr, Krzysztof Sulima, Wojciech Tomaszewski, Adam Piątek.

Zobacz także:
Spór na linii miasto-Zastal. Konflikt z podtekstem politycznym? Co dalej z klubem?
Przemysław Frasunkiewicz mówi o rozmowach z Anwilem, budowaniu "drzewek" i wspieraniu polskich trenerów [WYWIAD]
Wielki powrót Igora Milicicia do PLK. Właściciel klubu ujawnia kulisy transferu
Kredyty, rodzina, agenci. Jakub Garbacz opowiada o drodze na szczyt [WYWIAD]

Źródło artykułu: