- Kryzys wizerunkowy Zastalu jest przeogromny. To jest dla mnie przerażające, co dzieje się wokół klubu - mówi dziennikarz Andrzej Flugel z "Gazety Lubuskiej", w rozmowie z Jackiem Białogłowym w audycji "Radia Zielona Góra". Trudno się nie zgodzić z tymi słowami. Od kilku dni atmosfera wokół mistrza Polski jest niezwykle napięta.
Wszystko zaczęło się od bardzo mocnego i wstrząsającego oświadczenia Janusza Kubickiego. Prezydent Zielonej Góry - za pomocą mediów społecznościowych - napisał, że klub ma ogromne długi i potrzeba dziesięciu milionów złotych na uratowanie Zastalu.
Zastal bankrutem? Tak twierdzi prezydent
"Niestety po wstępnej analizie okazało się, że nie można kupić akcji, bo klub jest bankrutem. Jeżeli miasto zdecydowałoby się na taki krok, to prezydentowi groziłoby więzienie za świadome działania na szkodę miasta" - stwierdził Kubicki na Facebooku.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Maria Szarapowa w wersji retro. Fani są zachwyceni
"Właściciel poinformował nas, że długi po sezonie wynoszą ok. 6 000 000 zł. Zaangażowaliśmy się, pomogliśmy znaleźć poważnych sponsorów, byłem gotów przedstawić Radzie Miasta propozycję wsparcia finansowego. Przygotowaliśmy program naprawczy, ustaliśmy zasady. Po sytuacji z komornikiem zaczęliśmy "szperać" głębiej, pytać nie tylko właściciela, okazało się, że potrzeby finansowe klubu to ok. 10 000 000 zł. Tyle potrzeba, by uratować "Zastal". Gigantyczna kwota. Czyli dług klubu to nie 2 000 000 zł jak zapewniał właściciel, tylko pięć razy tyle" - przyznał.
W dniu opublikowania oświadczenia przez prezydenta w klubie zebrała się rada nadzorcza. Posiedzenie zwołał właściciel Janusz Jasiński. "Radio Zielona Góra" poinformowało o wystosowaniu przez członków rady nadzorczej listu do prezydenta miasta z prośbą o spotkanie, na którym obie strony miałyby porozmawiać o obecnej sytuacji klubu i możliwości współpracy. Wtedy też ustalono, że na razie klub oficjalnie nie będzie odnosił się do wypowiedzi prezydenta Kubickiego.
Kolejne oświadczenie
Dzień później w sieci znów zawrzało. Tym razem po oświadczeniu Konrada Witrylaka, który niedawno złożył rezygnację z pełnienia funkcji członka rady nadzorczej. To on w minionym sezonie odpowiadał za kwestie finansowe w klubie. Jacek Białogłowy z "Radia Zielona Góra" informował, że plan naprawczy, który został wdrożony przed rozpoczęciem rozgrywek, był realizowany do momentu... ogłoszenia Zastalu nowym mistrzem Polski. Wtedy właściciel Janusz Jasiński obiecał zespołowi (zawodnikom+trenerom) premie, o których Witrylak nic kompletnie nie wiedział. Ten to potwierdził w oświadczeniu, ale podał też inne informacje. Padły mocne oskarżenia.
"Już nie pierwszy próbowałem odejść z Rady Nadzorczej "Grono" S.S.A. Za każdym razem powody były podobne - brak z mojej strony akceptacji dla działań Przewodniczącego Rady Nadzorczej i jednocześnie właściciela klubu. Dotyczyło to głównie konstruowania budżetu klubu, bieżących płatności czy spłacania zobowiązań z lat poprzednich oraz braku pełnego wglądu w dokumenty finansowo - księgowe Spółki. Nieraz musiałem się tłumaczyć przed zawodnikami, czy trenerami z opóźnień w płatnościach. Często prosili mnie oni też o pomoc w rozwiązywaniu tych problemów" - przyznał Witrylak.
"Zeszły sezon (2019-2020) miał być przełomowy. I w większości był. Pewnie pamiętacie, ale przypomnę, że przed jego rozpoczęciem mówiło się o tym, że klub upadnie. Faktycznie, był to scenariusz bardzo realny. W pewnym momencie byłem pewny, że to koniec. Poprosiliśmy Janusza Jasińskiego o przedstawienie całkowitej kwoty zadłużenia klubu. Wersji przedstawionych przez Janusza Jasińskiego było kilka. Każda inna. Po raz kolejny, mimo próśb nie przedstawił nam żadnych dokumentów. Stanęło, wg jego tabelarycznych wyliczeń na kwocie 6.000.000 zł. Przyznam, że ogarnęło nas przerażenie" - dodał.
Witrylak w oświadczeniu zdradził, że w minionym sezonie udało się zbudować "super drużynę" za relatywnie małą kwotę 4 mln złotych. Plan naprawczy miał polegać na tym, że klub buduje dużo tańszy zespół. Pieniądze z miasta i części sponsorów miały pójść na wynagrodzenia zawodników i trenerów, a inne płatności, w tym zaległości miały być spłacane z pozostałych wpływów.
"Wydawało się, że idzie świetnie. Wyniki sportowe znakomite, wynagrodzenia płacone na czas, zobowiązania z lat poprzednich częściowo spłacone (wg późniejszych słów Janusza Jasińskiego przeszło 4 mln), a wizerunek klubu mocno zyskiwał. Sezon niespodziewanie skończył się w połowie marca w związku z wybuchem pandemii i zakończeniem rozgrywek. Zdobyliśmy mistrzostwo Polski. Zajęliśmy znakomite miejsce w lidze VTB. I... zaczęły się schody. Janusz Jasiński, bez konsultacji ze mną (a taka była umowa) podpisał ugody z zawodnikami, proponując im nie tylko pensję za marzec, ale i dwie dodatkowo. Nikt w Polsce nie był na tyle bogaty by to zrobić. My tak. Na moje pytanie skąd weźmie na to pieniądze powiedział, że z bonusa z VTB. Wtedy zdecydowałem, że moja misja w klubie dobiegła końca, bo po pierwsze niedotrzymanie uzgodnień spowodowało, iż po ludzku czułem się zignorowany, a po drugie przestałem definitywnie wierzyć Januszowi Jasińskiemu, że będzie dobrze. Wiem, że późno" - wyjaśnił Witrylak na Facebooku.
Drużyna reaguje, Tabak wyrzucony
Oświadczenie Witrylaka pojawiło się w sieci na ponad godzinę przed rozpoczęciem czwartkowego spotkania Zastalu Enei BC ze Śląskiem Wrocław. Zawodnicy i trenerzy nie mogli się z nim zapoznać przed tym meczem, ale już wcześniejsza burza na linii miasto-klub mogła wywołać w drużynie duży niepokój. "Co dalej?" "Jak to będzie?" - takie pytania mogły pojawić się w głowach zawodników.
W meczu ze Śląskiem zawodnicy mistrza Polski nie byli sobą. To nie był ten Zastal, który swoją grą rozkochał nie tylko serca zielonogórskich kibiców, ale także fanów w całej Polsce. Zielonogórzanie byli rozkojarzeni, apatyczni i niewystarczająco agresywni. Dobrze dysponowani wrocławianie skrzętnie to wykorzystali i sensacyjnie zwyciężyli w hali CRS 84:80. To pierwsza porażka Zastalu w tym sezonie na własnym parkiecie w rozgrywkach PLK.
- Niestety po raz kolejny nie zagraliśmy na 100 procent swoich możliwości. Mamy w zespole zawodników, którzy sobie wybierają mecze, w których będą grać, a w których nie. Poniekąd rozumiem to, bo mamy wiele meczów, długie podróże, ale nie mogę tego zaakceptować, bo tak nie zachowują się profesjonalni zawodnicy. Tak nie robią profesjonaliści - powiedział po meczu Tabak.
Warto odnotować, że zespół musiał dogrywać spotkanie bez pierwszego trenera, bo ten w jego trakcie - za dwa przewinienia techniczne - został odesłany do szatni. Chorwat znów wojował z sędziami. Po jednej z akcji głośno wyraził swoje niezadowolenie przeciwko decyzji arbitrów, a następnie wbiegł na boisko i krzyczał jeszcze mocniej. Sędziowie nie mieli wyjścia. Musieli usunąć go z gry. Jego miejsce przy linii zajął asystent Arkadiusz Miłoszewski.
- Próbowałem normalnie rozmawiać z sędziami przez całe spotkania. Moje narzekania nie dały efektu, więc zdecydowałem się na ekstremalny krok. Później nie oglądałem spotkania. Starałem się uspokoić. Wiem, że niektórzy trenerzy później obserwują wydarzenia na boisku, ale ja nie lubię tego robić, bo nie mam wpływu na to, co robią zawodnicy - skomentował Tabak.
Bardzo wymowny wpis na Twitterze po meczu umieścił właściciel klubu z Zielonej Góry. Janusz Jasiński przyznał, że to była reakcja drużyny na to, co działo się wokół klubu w ostatnich godzinach. "Dzisiaj przegraliśmy mecz ze Śląskiem. Niestety od pierwszego gwizdka czuć było, że ta drużyna jest gdzie indziej. Trener Tabak wyrzucony z ławki!? Myślę, że wszyscy gdzieś żyją FB i wpisami Prezydenta i Konrada" - napisał Jasiński.
W komentarzach kibice apelowali do właściciela klubu o próbę pojednania z miastem i zbudowanie nowych relacji na przyszłość. Jasiński odpowiedział, że od sierpnia czeka na spotkanie z prezydentem Kubickim. Ten w postach na Facebooku też zaznaczył, że jest gotowy na spotkanie, ale Jasiński ma przedstawić na nim wszystkie dokumenty, które wykażą obecne zadłużenie klubu.
"Uważam, że trzeba wszystko wyjaśnić do samego końca, do samego dna. Ja od zawsze jestem gotów do rozmów, ale chcę znać całą prawdę, nawet jak jest ona najgorsza. Dość zwodzenia, kłamstwa i obłudy. Przecież można to wszystko przerwać, wystarczy wszystko powiedzieć" - napisał Janusz Kubicki na Facebooku.
Co dalej?
Jedno jest pewne. Konflikt mocno uderza w wizerunek zielonogórskiego klubu, który walczy o swoją przyszłość. Nie chcemy używać słowa "przetrwanie", bo sytuacja co prawda jest trudna, nawet bardzo trudna, ale na pewno nie katastrofalna. Z naszych informacji wynika, że klub na pewno nie ma zadłużenia na poziomie 10 mln złotych, a pensje wobec obecnych zawodników i trenerów są w tym momencie uregulowane. W tym sezonie był poślizg z wypłatami, ale ostatnio zespół otrzymał należne wynagrodzenie.
Światełkiem w tunelu jest też fakt, że mocniej w koszykówkę chce zaangażować się Urząd Marszałkowski. Ostatnio wypracowano porozumienie, na mocy którego to właśnie województwo organizuje transmisje meczów Zastalu w lidze VTB, zwalniając klub z dużych kosztów, a jednocześnie wypłacając mu pieniądze za promowanie funduszy europejskich.
"Gazeta Wyborcza" informuje, że województwo na organizację transmisji pięciu meczów, połączoną z promocją regionu i środków UE wyłożyło 120 tys. zł. Trwają rozmowy o kontynuowaniu współpracy na dalszą część sezonu. Obie strony zakładają, że Lubuskie Centrum Informacyjne (podlega pod urząd marszałkowski) wyemituje kolejne spotkania Zastalu w VTB.
W Zielonej Górze można usłyszeć o tym, że takie porozumienie nie do końca spodobało się prezydentowi Kubickiemu, który... nie ma najlepszych (mówiąc delikatnie) relacji z urzędem marszałkowskim. Dlatego sporo osób uważa, że konflikt na linii miasto-klub ma podłoże polityczne. To też potwierdza "Wyborcza".
W artykule czytamy: "Jasiński wciąż liczy, że relacje z miastem da się naprawić, choć ciężko to sobie wyobrazić w zielonogórskich realiach politycznych. Dla Kubickiego największym wrogiem jest PO i marszałek Elżbieta Polak, a to do nich Jasiński zwrócił się o pomoc".
Z informacji "RZG" wynika też, że klubowi pomaga poseł Jerzy Materna, który ma przyprowadzić do klubu nowego sponsora. "To on pomagał klubowi w "załatwieniu" sponsoringu w firmie ENEA, która od 2021 da więcej pieniędzy. Na marginesie - zespół w związku z tym niedługo zmieni nazwę na ENEA Zastal" - informował w ostatnich dniach Jacek Białogłowy.
- Chcę uspokoić kibiców, a najlepszym dowodem jest gra drużyny. Według wielu specjalistów, obecny Zastal jest jedną z najlepszych drużyn w historii funkcjonowania klubu. Natomiast wydatki na drużynę mamy najmniejsze od 2012 roku. W poprzednim sezonie mieliśmy "eco-Stelmet", to teraz mamy "smart-Zastal" - powiedział Jasiński w rozmowie z "Gazetą Lubuską".
Zastal Enea BC w tym sezonie prezentuje się wybornie. Zielonogórzanie wygrali już 14 z 16 spotkań w PLK, do tego dokładają bardzo wyniki w VTB (4:6 i 8. miejsce w tabeli). To zespół wyjątkowy, który łączy piękną grę z wynikami. Kibice zielonogórscy mają nadzieję, że wojna na linii miasto-klub nie wpłynie na boiskowe poczynania zawodników. Czy tak będzie? Czy dojdzie do spotkania na szczycie: prezydent-właściciel? Na razie pytań dużo, a odpowiedzi niewiele.
Zobacz także:
Andrzej Pluta: Nie wszyscy w Polsce mają pomysł na młodych graczy [WYWIAD]
Przemysław Frasunkiewicz mówi o rozmowach z Anwilem, budowaniu "drzewek" i wspieraniu polskich trenerów [WYWIAD]
Tomasz Jankowski mówi o komentowaniu, idealnym Lundbergu i kiepskim Anwilu [WYWIAD]
Kredyty, rodzina, agenci. Jakub Garbacz opowiada o drodze na szczyt [WYWIAD]