NBA. Paul ostro potraktował Jamesa. Trener Lakers ma pretensje

Getty Images / Na zdjęciu: Chris Paul
Getty Images / Na zdjęciu: Chris Paul

Chris Paul i LeBron James prywatnie darzą się dużym szacunkiem i są przyjaciółmi, na parkiecie nikt jednak nie odpuszcza. Było ostro.

LeBron James spudłował rzut wolny przy stanie 77:86 na dziewięć minut przed końcem czwartej kwarty. Gwiazdor Los Angeles Lakers walczył o zbiórkę w ataku, a Chris Paul próbował pokrzyżować mu plany. Powstrzymywał Jamesa nieprzepisowo, chwytając go za rękę, kiedy ten był już w powietrzu.

Sędziowie odgwizdali faul, LeBron upadł na parkiet, a w międzyczasie zawrzało pomiędzy zawodnikami obu drużyn. Spięli się Cameron Payne i Alex Caruso, do Payne'a momentalnie doskoczył też Montrezl Harrell. Paul pomógł Jamesowi się podnieść.

- W mojej ocenie było to agresywne zastawienie. LeBron był już w powietrzu i został złapany w bardzo niebezpieczny sposób - komentował w rozmowie z mediami trener "Jeziorowców", Frank Vogel, który miał pretensje do rozgrywającego rywali. Chris Paul nie pozostał dłużny i odniósł się do słów 47-latka.

Lider Suns tłumaczył, że po meczu miał kontakt z wieloma zawodnikami Lakers, w tym Anthonym Davisem i nikt nie wspomniał nawet słowem o sytuacji z początku czwartej odsłony. - Nic o tym nie wiem. Nie mam absolutnie nic do powiedzenia na ten temat. Gramy po prostu w koszykówkę i rywalizujemy - komentował Paul dla Yahoo Sports.

CP3 podkreślał też, że "cieszy się ze zwycięstwa i już nie może doczekać się drugiego spotkania". 36-latek na początku niedzielnego meczu sam doznał urazu barku podczas starcia z Jamesem. Musiał udać się do szatni, ale ostatecznie wrócił do gry i spędził na parkiecie 36 minut, zdobywając siedem punktów oraz osiem zbiórek, a jego drużyna pokonała aktualnych mistrzów NBA 99:90 i prowadzi w pierwszej rundzie fazy play-off 1-0.

Czytaj także: NBA play-in. Szok! Curry i Warriors odpadli, wielki Morant poprowadził Grizzlies
Dla jednych narkotyk, dla niego ratunek przed drugim światem. Substancja, która uratowała Lamara Odoma

Komentarze (0)