Triumf w Nowym Jorku w pierwszym meczu serii może okazać się kluczowy. Hawks na własnym parkiecie dwukrotnie nie pozostawili Knicks żadnych złudzeń, zwyciężyli najpierw 105:94, a teraz aż 113:96. To oznacza, że w serii jest już 3-1 i tylko jeden sukces dzieli "Jastrzębie" od awansu do półfinału Konferencji Wschodniej, czyli ich najlepszego wyniku od 2016 roku.
Gospodarze zaatakowali po przerwie. Kluczowa okazała się trzecia kwarta, Hawks w tych 12 minutach byli o 13 punktów lepsi od rywali (35:22) i po celnym rzucie za trzy Serba Bogdana Bogdanovicia wyszli na prowadzenie 88:71.
Czwarta, decydująca odsłona miała wyrównany przebieg, co w pełni odpowiadało drużynie Nate'a McMillana. Trae Young w 33 minuty rzucił 27 punktów i miał dziewięć asyst, środkowy Clint Capela zanotował 15 zbiórek, a Włoch Danilo Gallinari uzbierał 21 "oczek", wykorzystując wszystkie osiem oddanych rzutów wolnych.
Goście popełnili niewiele, bo dziewięć strat, ale pięć z nich miał Julius Randle. Lider Knicks zapisał na swoim koncie niezłe statystyki - 23 punkty, 10 zbiórek oraz siedem asyst, ale wykorzystał tylko 7 na 19 oddanych prób z pola i w kluczowych momentach nie potrafił poprowadzić swojego zespołu.
Derrick Rose wywalczył 18 "oczek", chociaż zakończył mecz z najgorszy wskaźnikiem plus/minus wśród wszystkich zawodników (-22). Podopieczni Toma Thibodeau wykorzystali 31-proc. oddanych prób za trzy (9/29), jak się okazało, zbyt mało, żeby zagrozić Hawks.
Piąty mecz serii odbędzie się w hali Madison Square Garden w Nowym Jorku. Knicks, którzy awansowali do play-offów po raz pierwszy od 2013 roku, są postawieni pod ścianą, każda następna porażka będzie oznaczała dla nich koniec sezonu.
Wynik:
Atlanta Hawks - New York Knicks 113:96 (25:26, 28:23, 35:22, 25:25)
(Young 27, Collins 22, Gallinari 21 - Randle 23, Barrett 21, Rose 18)
Stan serii: 3-1 dla Hawks
Czytaj także: PGE Spójnia pochwaliła się pierwszym ruchem. Znalazła następcę Filipa Matczaka
Genialny Jayson Tatum! 50 punktów przeciwko Brooklyn Nets
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Jest moc. Nietypowy trening Wildera