Trener Roman Skrzecz odpowiada na oskarżenia. "Bezpodstawne insynuacje"

Byłe podopieczne znanego trenera koszykówki, Romana Skrzecza, oskarżają go, że przez lata znęcał się nad niektórymi zawodniczkami psychicznie i dopuszczał się molestowania. - Kategorycznie temu zaprzeczam - mówi nam szkoleniowiec.

 Redakcja
Redakcja
Roman Skrzecz odpowiada na oskarżenia zawodniczek (fot Getty Images / Noam Galai) Getty Images / Noam Galai / Roman Skrzecz odpowiada na oskarżenia zawodniczek (fot. Getty Images / Noam Galai).

Autorzy: Dariusz Faron, Marek Wawrzynowski

W czwartek opublikowaliśmy na łamach Wirtualnej Polski reportaż "Pamiętaj, że jesteś zerem". Czternaście koszykarek opowiada na łamach WP SportoweFakty, że znany trener Roman Skrzecz znęcał się nad niektórymi zawodniczkami psychicznie, miało też dochodzić do przypadków molestowania seksualnego. Trzynaście kobiet to byłe uczennice elitarnej Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Łomiankach, jedna spotkała się ze szkoleniowcem wyłącznie w młodzieżowej reprezentacji Polski.

Roman Skrzecz to jedna z najważniejszych postaci w historii SMS-u. Ze szkołą był związany od początku jej istnienia (1997), rozstał się z nią dopiero w ubiegłym roku. Przez blisko 20 lat współpracował też z Polskim Związkiem Koszykówki, głównie jako trener reprezentacji młodzieżowych i koordynator szkolenia. W 2005 roku doprowadził żeńską kadrę U-20 do wicemistrzostwa Europy.

"Jesteś zerem", "biegasz jak pizda", "nie wypinaj się tak, bo zaczyna mi się robić ciepło", "wypierdalaj z drużyny" - takie słowa miały słyszeć z ust trenera zawodniczki. Jedna z kobiet opowiada, że na turnieju szkoleniowiec przyszedł do jej pokoju około pierwszej w nocy, włożył jej rękę pod koszulkę i ocierał się o jej piersi.

- Często wybierał dziewczyny z rozbitych rodzin. Niszczył psychicznie przez lata, były też przypadki molestowania. Wszyscy widzieli, lecz nikt nie reagował. Panicznie się bałyśmy - mówiły nam anonimowo koszykarki.

Skontaktowaliśmy się z Romanem Skrzeczem, by odniósł się do zarzutów. Trener wyznaczył termin spotkania, ale później je odwołał, tłumacząc, że odpowie na pytania mailowo. Szkoleniowiec wyraził obawę, że dopuścimy się manipulacji. Niżej przedstawiamy więc wszystkie odpowiedzi Romana Skrzecza z oryginalną pisownią.

Byłe zawodniczki SMS-u oskarżają Pana o znęcanie się psychiczne i molestowanie seksualne. Jak się Pan do tego odniesie?

Kategorycznie zaprzeczam takim oskarżeniom. Jest to nieprawda. Odniosę się do zawartych pytań również dlatego, że z całej Polski docierają do mnie od wielu osób, w tym byłych zawodniczek SMS-u informacje, że formułowane do nich przez Państwa zapytania, jak również wskazywane pobudki Państwa działań są niezrozumiałe, jak również oburzające, a insynuacje bezpodstawne. Ponadto zapewnianie przez Państwa rozmówców o anonimowości i nie kontynuowanie wywiadów z tymi, które przedstawiają mnie w dobrym świetle, upewnia mnie jedynie w przekonaniu, że zamierzeniem działań jest przedstawienie mnie w negatywnym świetle, a nie dążenie do prawdy.

Według zawodniczek sypiał Pan z podopiecznymi i "była to w szkole wiedza powszechna". Jak Pan to skomentuje?

Kategorycznie zaprzeczam takim oskarżeniom. Nie znam pobudek osób, którym z taką łatwością przychodzi mówienie, tak obrzydliwych i nieprawdziwych rzeczy i twierdzenie, że była to wiedza powszechna. Skoro taka była, to dlaczego do Państwa nie dotarła dużo wcześniej, jaki rodzic zdecydował by się oddać pod moją opiekę swoje dzieci?

Rozmówczynie mówią nam, że "łapał Pan za kolano, udo, dotykał okolic dekoltu oraz głaskał po ręce". Ustosunkuje się Pan do tego?

Nigdy z mojej strony takiego zachowania nie było. W swojej pracy trenera na boisku w obecności całego zespołu zdarzało się i to jest normalne, korygować ustawienie zawodniczek, były to sytuacje wynikające z merytorycznego uwarunkowania mojej pracy trenera. Prawidłowość wykonywania ćwiczeń w istotny sposób wpływa na prawidłowy rozwój zawodnika, czy też unikanie kontuzji. Natomiast w swoim pytaniu Pan sugeruje (Pana rozmówczynie), że mogłoby mieć to charakter czynności o podłożu seksualnym. Jest to całkowicie nieprawdziwe oskarżenie.

Zawodniczki cytowały nam słowa, które miały od Pana usłyszeć. Przykłady: "pokaż cycki, to ci poda", "szorujcie futrem po parkiecie", "nie wypinaj się tak, bo zaczyna mi się robić ciepło". Czy padały z Pana ust takie komentarze?

Kategorycznie zaprzeczam użyciu zacytowanych sformułowań. Nigdy nie spotkałem się z negatywnym komentarzem do moich słów zarówno ze strony podopiecznych, ani ich rodziców.

Komentował Pan na treningach wygląd pupy i / lub piersi koszykarek?

Nigdy nie komentowałem wyglądu moich zawodniczek.

Jedna z kobiet twierdzi, że raz na turnieju wieczorem wszedł Pan do jej pokoju w piżamie, usiadł na łóżku i ją dotykał, wkładając jej rękę pod koszulkę i ocierając się o jej piersi. Prosimy o odniesienie się.

Kategorycznie zaprzeczam takiemu oskarżeniu. Nigdy nie było takiej sytuacji, to kolejne obrzydliwe kłamstwo.

Czy kiedykolwiek zdarzyło się Panu szarpnąć lub popchnąć zawodniczkę?

Nigdy celowo, złośliwie czy z premedytacją w celu wyrządzenia krzywdy nie miałem kontaktu z zawodniczkami.

A obrazić? Koszykarki mówią, że regularnie je Pan wyzywał, poniżał i doprowadzał do płaczu.

Kategorycznie zaprzeczam takim oskarżeniom. Zdarza się, że powiedzenie zawodnikowi, nie robisz postępów, potrafi go w taki stan wprowadzić. Nikt nie jest w stanie przewidzieć, jakie stwierdzenia mogą wywołać w drugiej osobie przykrość, jednak mówienie o obrażaniu, czy wyzywaniu jest zwyczajnie nadużyciem. Nigdy w mojej pracy nie było moją intencją, by kogokolwiek obrażać, wyzywać, poniżać czy doprowadzać do łez. Zawsze też stałem na straży poszanowania obowiązujących zasad, regulaminów, reguł czy też dobrego wychowania.

Czy często zdarzało się, że koszykarki płakały na treningu?

Niektóre zawodniczki bardzo emocjonalnie przeżywały swoje niepowodzenia i brak możliwości realizacji postawionych zadań, a często to bardzo ambitne dziewczyny, więc z tego powodu łzy też się zdarzały.

Jak Pan reagował, gdy widział Pan, że zawodniczka płacze?

Różnie, wszystko w takiej sytuacji zależy od powodu tych łez. Nie było tych sytuacji za wiele. Czasami podszedłem i zapytałem co się dzieje, chwilę porozmawiałem. Czasami odwracałem głowę, by dać dziewczynie popłakać. I gdy emocje opadły podejmowałem próbę rozmowy.

Według zawodniczek zdarzało się Panu stracić nad sobą kontrolę i "wpadać w furię". Jak Pan się do tego odniesie?

Zdarzały mi się emocjonalne reakcje, a także spory z zawodniczkami, jednakże nigdy nie przekroczyłem zasad szacunku wobec zawodniczek.

Czy kiedykolwiek zachęcał Pan podopieczne, by w czasie meczu czy treningu zrobiły innym koszykarkom krzywdę?

Kategorycznie zaprzeczam takiej insynuacji. Z całą stanowczością stwierdzam, że zawsze byłem uczulony wręcz na tego typu zachowania moich podopiecznych, którym kilkakrotnie udzieliłem ostrej reprymendy w związku z ich takim zachowaniem. Nigdy nawet nie przyszło, by mi do głowy namawiać kogokolwiek do zrobienia komuś krzywdy.

To prawda, że mówił Pan koszykarkom, by nie rozmawiały o problemach drużyny z rodzicami, bo to wewnętrzne sprawy zespołu?

Nie. Nigdy. To absolutna nieprawda. Wręcz przeciwnie. Zawsze mówiłem zawodniczkom, by dzieliły się swoimi problemami przede wszystkim z rodzicami, do dyspozycji miały też trenerów, Panią dyrektor i nauczycieli. Zawsze tez rozmawiałem z rodzicami, by jeśli widzą jakiekolwiek problemy związane z funkcjonowaniem szkoły natychmiast zgłaszali, byśmy mogli je wspólnie rozwiązywać. Dzięki kilku sygnałom właśnie od rodziców rozwiązaliśmy klika problemów w historii naszej szkoły. Każda zawodniczka miała pełną dowolność mówienia tego co i o czym chce rozmawiać z rodzicami. Nie zabierano dziewczynom telefonów, korzystały z portali społecznościowych, wiec nie wiem w jaki sposób mielibyśmy tak liczne grono osób w szkole powstrzymać o przekazywania informacji i tym bardziej zabraniać im takiej praktyki.

Niektóre Pana byłe podopieczne twierdzą, że leczą się na depresję, miały myśli samobójcze, walczą z atakami paniki i spotykają się z psychologiem. Uważają, że to efekt Pana zachowania. Jak Pan to skomentuje?

Nie mam wiedzy odnośnie takich problemów moich byłych podopiecznych. Uważam, że próba łączenia takich problemów z moimi zachowaniami pozostaje całkowicie nieuprawniona.

Czy jeśli chodzi o zachowanie względem podopiecznych, ma Pan sobie coś do zarzucenia?

W poruszanych w Pana pytaniach płaszczyznach nie znajduję w swoim zachowaniu żadnych nieprawidłowości. Zarówno ze strony moich przełożonych, jak i wielu byłych podopiecznych spotykam się z podziękowaniami i docenieniem mojej pracy.

Dlaczego rok temu pożegnał się Pan z SMS-em?

Zakończenie mojej współpracy z SMS-em nie było związane z jakimkolwiek z insynuowanych w Pana pytaniach zdarzeniem. Przychodzi w życiu każdego trenera taki moment, że czuje brak motywacji do pracy co potocznie nazywa się "wypaleniem zawodowym". To ja złożyłem wymówienie i w końcu definitywnie tego dopiąłem!!! Rok i dwa lata wcześniej (w okolicach stycznia) także chciałem rozstać się z pracą w Polskim Związku Koszykówki, a tym samym i SMS PZKosz (składałem oficjalne wymówienia z pracy! na to są dokumenty w biurze PZKosz!). Ale za każdym razem dawałem się przekonać po namowach przełożonych, a także niektórych zawodniczek i ich rodziców. Przerwa w ostatnim roku mojej pracy spowodowana pandemią i czas jaki spędziłem w domu dał mi wiele nowych przemyśleń i moja decyzja o zakończeniu współpracy z PZKosz stała się w końcu faktem dokonanym. Cieszę się, że rozstałem się z władzami PZKosz za obopólną zgodą.

TU SZUKAJ POMOCY:
Jeśli chcesz porozmawiać z psychologiem albo znasz kogoś, kto potrzebuje pomocy, dzwoń pod bezpłatny i całodobowy numer Niebieskiej Linii (800 12 00 02) lub Telefonu zaufania dla Dzieci i Młodzieży (116 111). Możesz też napisać maila - adresy znajdziesz na powyższych stronach.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×