"Nie mogę siedzieć cicho!". Koszykarka apeluje po głośnym reportażu

WP SportoweFakty / Grzesiek Jędrzejewski / Na zdjęciu: Anna Makurat
WP SportoweFakty / Grzesiek Jędrzejewski / Na zdjęciu: Anna Makurat

- To nie chęć pogrążenia jednego człowieka. To walka o dobro koszykówki i dzieci, które ją jeszcze kiedykolwiek pokochają! - deklaruje Anna Makurat. To kolejna koszykarka, która pod nazwiskiem komentuje wstrząsający reportaż o szkole z Łomianek.

W tym artykule dowiesz się o:

Czternaście koszykarek oskarża na łamach WP SportoweFakty trenera Romana Skrzecza o znęcanie się psychiczne. Według nich szkoleniowiec miał też dopuszczać się molestowania. Trzynaście rozmówczyń to byłe uczennice elitarnej Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Łomiankach. Nadzór nad placówką sprawuje Polski Związek Koszykówki. Sprawę opisali w czwartek nasi reporterzy: Dariusz Faron i Marek Wawrzynowski.

Na wstrząsające wyznania koszykarek ze szkoły w podwarszawskich Łomiankach natychmiast zareagowali Ministerstwo Edukacji i Nauki, Państwowa Komisja ds. Pedofilii czy wiceminister sprawiedliwości, który poprosił prokuraturę o zajęcie się sprawą.

ZOBACZ WIDEO: Mocne słowa po aferze w elitarnej szkole koszykarskiej. "Związki stosują zmowę milczenia. Chronią pracowników i trenerów"

Po reportażu - za pomocą mediów społecznościowych - głos na temat afery w SMS PZKosz Łomianki zaczęły zabierać kolejne koszykarki. Tym razem swoją opinię wyraziła Anna Makurat, która ma za sobą pobyt w elitarnej szkole. Koszykarka reprezentacji Polski jest byłą podopieczną trenera Romana Skrzecza.

"Do teraz nie do końca wiem, jak powinnam odnieść się do całej sprawy. Natomiast wiem jedno, nie mogę siedzieć cicho i nie mieć zdania. Szczególnie, gdy od wielu lat żyję w środowisku koszykarskim i doskonale zdaję sobie sprawę z tego co się w nim dzieje. Trener Roman Skrzecz różnie traktował swoje zawodniczki. Ja należałam do grupy tych, które nie doświadczyły z jego strony żadnych przykrości: stawiał na mnie, dostawałam dużo minut na parkiecie, jego uwagi dotyczyły tylko tego, co dzieje się na boisku, byłam liderem w jego zespołach. Można powiedzieć, że nie mam o czym pisać, ale prawda jest taka, że krzywda twoich bliskich boli bardziej niż twoja własna, a taką mogłam obserwować każdego dnia. Widok płaczącej w poduszkę koleżanki raczej był normalnością" - przyznała zawodniczka w swoich mediach społecznościowych.

"Czytając artykuł, towarzyszyło mi wiele uczuć. Jednym z nich było współczucie. Współczucie wszystkim 'ofiarom', które notorycznie były poniżane, wyzywane oraz molestowane. Ciężko jest mi o tym nawet myśleć, gdyż były to dziewczyny, z którymi dzieliłam szatnie, pokoje na zgrupowaniach kadr narodowych, pokoje w bursie, czas na: posiłkach, w szkole, a przede wszystkim na boisku, gdzie razem dążyłyśmy do wspólnie obranych celów sportowych. Są to dziewczyny, które traktuję jak siostry. Tym bardziej boli czytanie historii ich traum, które tworzyły się na moich oczach. Drugim uczuciem był żal. Jestem pewna, że nie jestem jedyną uczennicą SMS PZkosz Łomianki, której towarzyszyło to uczucie" - dodała Anna Makurat, która uznawana jest za największy polski talent.

Ostatnie dwa sezony Makurat spędziła na topowej amerykańskiej uczelni Connecticut, gdzie była częścią ekipy Huskies. Zdecydowała się jednak na powrót do Europy. W nowym sezonie zagra w PolskaStrefaInwestycji Enea Gorzów Wielkopolski.

Koszykarka określiła także swoje postrzeganie trenera Skrzecza: "Żal jest chyba najlepszym słowem opisującym wszystkie wydarzenia, które miały miejsce. Żal i wyrzuty sumienia, że traktowałam z szacunkiem kogoś, kto na ten szacunek zdecydowanie nie zasługuje".

I dalej zapewnia, że jej opinia, którą publicznie wyraża, "to nie jest zemsta! To nie jest chęć pogrążenia jednego człowieka. To jest walka o dobro koszykówki i wszystkich dzieci, które ją jeszcze kiedykolwiek pokochają! To jest walka o trenerów z pasją, autorytety, o ludzi, którzy będą inspirować młodzież do przekraczania swoich własnych granic, do bycia spełnionymi ludźmi, którzy wiedzą jak wyznaczać sobie cele i do nich dążyć. Bycie wymagającym nie oznacza bycia tyranem, a dyscyplina nie oznacza terroru. To jest cienka granica i bardzo łatwo jest ją przekroczyć" - zauważa koszykarka.

"Jeżeli zostałeś przez kogoś skrzywdzony, to pamiętaj jedno, to nie jest twoja wina" - zaapelowała na koniec.

***

TU SZUKAJ POMOCY: Jeśli chcesz porozmawiać z psychologiem albo znasz kogoś, kto potrzebuje pomocy, dzwoń pod bezpłatny i całodobowy numer Niebieskiej Linii (800 12 00 02) lub Telefonu zaufania dla Dzieci i Młodzieży (116 111). Możesz też napisać maila - adresy znajdziesz na powyższych stronach.


Czytaj także:

Komisja ds. pedofilii reaguje! Zajmie się sprawą trenera SMS
Interwencja po reportażu WP SportoweFakty. Posłanka wzywa do działania

Źródło artykułu: