Historyczny triumf MKS-u. Są jednak powody do zmartwień

Zastal kocha wyjazdowe dogrywki. Nenadić królem, Frazier statystą

Czwartek w Dąbrowie Górniczej nie zaczął się pozytywnie. Szczegółowe badania D.J. Fenner potwierdziły obawy o kontuzji tego gracza.

Amerykański zawodnik odpocznie od gry ok. dwa miesiące, a sztab szkoleniowy już rozpoczął poszukiwania nowego gracza, który mógłby wskoczyć w jego buty.

Już bez Fenenra MKS przystąpił do swojego pierwszego w historii meczu międzypaństwowego, regionalnej ligi Alpe Adria Cup. Końcowy wynik ze Spisski Rytieri zamazał nieco złe humory po sytuacji związanej z Fennerem.

ZOBACZ WIDEO: Szczere słowa Bartosza Kurka o Vitalu Heynenie

Spotkanie od początku było bardzo wyrównane. Gdy jednak w trzeciej kwarcie podopieczni Jacka Winnickiego zanotowali przestój w ofensywie, goście ze Słowacji odskoczyli na osiem "oczek" (59:51). Szybkie dwie "trójki" dały jednak nadzieję, że nie wszystko stracone.

I tak też się stało, bo w kluczowych minutach dąbrowianie poszli za ciosem. Czwarta kwarta była ich najlepszą w meczu. Bardzo dobry fragment zaliczył Adam Brenk (9 "oczek" w tej kwarcie), a dzieło wykończył Mike Lewis.

Ten drugi z dorobkiem 20 punktów okazał się najskuteczniejszym zawodnikiem spotkania. W ostatnim czasie notuje ewidentną zwyżkę formy. To on zapewnił też MKS-owi ostatnią ligową wygraną w Radomiu z HydroTruckiem.

- Chcemy wykorzystać nasze występy w Alpe Adria Cup również jako okazję na pokazanie się i promocję poza granicami kraju, a także dać maksimum frajdy naszym kibicom, którzy przez ostatnie półtora roku, byli odcięci od koszykówki i nie mogli oglądać naszej drużyny na żywo - mówi o grze MKS-u w Alpe Adria Cup prezes klubu Łukasz Żak.

MKS Dąbrowa Górnicza - Spisski Rytieri 93:85 (20:18, 21:25, 22:23, 30:19)

MKS: Michael Lewis 20, Adam Brenk 16, Nic Moore 13, Josip Sobin 10, Milivoje Mijović 10, Marcin Piechowicz 7, Alan Czujkowski 7, Michał Nowakowski 5, Wiktor Rajewicz 5, Jakub Motylewski 0.

Spisski: Ivan Gavrilović 17, Grant Dressler 16, Milan Luzaić 16, David Dennis 14, Marko Stevanović 10, Michal Batka 10, Dalibor Hlivak 2.

Zobacz także:
Słodka zemsta Yannicka Franke na Starcie. To jednak nie on bohaterem meczu
Adam Waczyński znów mocny! Polak bezcenny dla zespołu