Mistrzowie Polski w ośmioosobowym składzie, bez kontuzjowanych podkoszowych Damiana Kuliga i Jakuba Wojciechowskiego, poradzili sobie z naszpikowanym byłymi zawodnikami NBA Hapoelem Bank Yahav Jerozolima. Arged BM Stal przy wsparciu 3 tys. kibiców zwyciężyła 76:65 i odniosła pierwsze zwycięstwo w sezonie 2021/2022 w Lidze Mistrzów.
65:43
Kto przewidziałby taki wynik po pierwszym akcie środowego spotkania? Stal zaczęła źle (11:22), ale rozkręcała się z minuty na minutę.
- To było następne trudne spotkanie. Wiedzieliśmy, kto jest naszym rywalem. Gracze egzekwowali to, co sobie założyliśmy. Dali z siebie wszystko, poświęcili własne ciała. Walczyli o zbiórki w ataku - mówił na konferencji prasowej trener ostrowian i selekcjoner reprezentacji Polski, Igor Milicić.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Oryginalna akcja zespołu Piotra Zielińskiego
Arged BM Stal po słabym początku, licząc trzy następne kwarty, była lepsza od zespołu z Izraela aż 65:43. Gospodarze wznieśli się na absolutne wyżyny na początku czwartej, decydującej odsłony. Mistrzowie Polski od stanu 52:52 zanotowali serię 18-0 i doprowadzili do wyniku 70:52.
Szalone rzuty. Hapoel próbował się przełamać
Kiedy ostrowianie przeprowadzali kluczowy zryw, Hapoel chciał szybko wrócić do meczu. Grał szybko i momentami lekkomyślnie. Goście oddawali wiele rzutów za trzy, ale żaden z nich nie dotarł wtedy do celu. Ich skuteczność w rzutach z dystansu wyniosła w środę niewiele ponad 16-proc.
- Co mogę powiedzieć po takim meczu? Był oczywiście dla nas bardzo trudny. Popełniliśmy wiele strat w drugiej połowie. Trafiliśmy tylko 7 na 43 oddane rzuty za trzy. Kiedy rozstrzygał się wynik meczu, nie możesz rzucać w ten sposób. To nasza wina. Musimy trafiać z dystansu. Bierzemy za to odpowiedzialność - komentował zawodnik Hapoelu, Willy Workman.
- Gratulacje dla trenera i jego drużyny. Złamali nas - mówił o drużynie z Ostrowa trener Hapoelu, Oren Amiel. - Kilka minut w czwartej kwarcie zadecydowało o wyniku spotkania. Cokolwiek powiem, uzna się to za wymówkę. Byli od nas lepsi przez większość meczu. Zasługiwali na zwycięstwo - dodawał na konferencji prasowej.
"Chodziło o to, żeby zbierać piłki"
"Stalówka" pomimo problemów z podkoszowymi, miała 47 zbiórek - o siedem więcej, niż Hapoel. Świetnie dysponowany Kobi Simmons zdobył 20 punktów i zebrał 10 piłek. Siedem zbiórek miał James Palmer Jr., sześć Jarosław Mokros, a po pięć James Florence, Trey Drechsel oraz Michael Young. To właśnie w tym aspekcie trener Milicić widział klucz do sukcesu.
- To było kluczowe dla tego meczu. Wiedzieliśmy, że wykonamy dobrą pracę w obronie, że zatrzymamy kilka ich akcji, ale kluczowe było to, żeby zebrać wtedy piłki. Wszyscy stanęli dziś na wysokości zadania. Mieliśmy 7-8 zawodników i oni dali radę - komentował 45-letni szkoleniowiec żółto-niebieskich.
Hapoel nie potrafił wykorzystać swoich atutów. Mierzący 213 centymetrów środkowy Thon Maker, który jeszcze w sezonie 2020/2021 występował w NBA w barwach Cleveland Cavaliers, spędził na parkiecie zaledwie 13 minut, a tym czasie nie zdobył ani punktu i zanotował tylko jedną zbiórkę.
Pięć minut jedynki draftu
Anthony Bennett miał w środę swoje pięć minut. Dosłownie, pierwszy numer draftu NBA z 2013 roku pojawił się na parkiecie w Ostrowie Wielkopolskim na zaledwie pięć minut i to dopiero przy stanie 52:70. Kanadyjczyk zakończył mecz bez punktu. Próbowaliśmy dopytać trenera Hapoelu o jego decyzję związaną z Bennettem. Odpowiedział nam krótko i zagadkowo: "Zawsze chodzi o koszykówkę".
Dla zespołu z Jerozolimy 19 punktów rzucił Jalen Adams, ale kompletnie nie szło innemu koszykarzowi z przeszłością w NBA. Sean Kilpatrick trafił tylko 2 na 12 oddanych rzutów z pola, w tym 1 na 9 zza łuku i miał siedem punktów, sześć zbiórek oraz sześć asyst w 34 minuty.
Próbowałem dopytać trenera Hapoelu, dlaczego Anthony Bennett pojawił się na parkiecie dopiero w drugiej połowie czwartej kwarty. Odpowiedział mi krótko i zagadkowo: "Zawsze chodzi o koszykówkę". #plkpl
— Patryk Pankowiak (@PPankowiak) October 27, 2021
To zwycięstwo może natchnąć "Stalówkę"
- Trzymaliśmy się planu meczowego. Robiliśmy to, co przekazał nam trener. Graliśmy bardzo solidnie w obronie. Dokonywaliśmy wielkich rzeczy i nie chodzi mi tylko o statystyki. Każdy dał coś od siebie. Jestem dumny ze swojego zespołu - mówił o meczu Kobi Simmons, który także ma na swoim koncie występy w NBA. Właśnie rozgrywający Stali wypadł w środę najlepiej. Mówił jednak nie o indywidualnych popisach, a o sile drużyny.
Arged BM Stal w środowym meczu Ligi Mistrzów wspierało 3 tys. kibiców, tworząc świetną atmosferę. Były momenty, w których na stojąco dopingowali swój zespół. - Jestem też szczęśliwy z powodu fanów. Była pełna hala. Dali nam niesamowitą energię - dziękował im na konferencji Igor Milicić.
"Stalówka" po trzech meczach w europejskich rozgrywkach legitymuje się bilansem 1-2 i jest na trzecim miejscu w tabeli grupy B. - Nie byłoby nie w porządku, gdybyśmy mieli teraz trzy zwycięstwa, ale mamy jedno i mamy zamiar dalej ciężko pracować - komentował trener ostrowian, nawiązując do dwóch minimalnych porażek jego zespołu w Hiszpanii i Turcji.
- Mam nadzieję, że zespół będzie miał tę samą wiarę w następnych meczach, a my będziemy grali z takim samym zaangażowaniem i pasją - dodawał Igor Milicić, którego Stal 30 października zmierzy się w Energa Basket Lidze z Twardymi Piernikami Toruń, a do rywalizacji w Lidze Mistrzów wróci 10 listopada.
Czytaj także:
Ostra wymiana zdań. Davis i Howard spięli się na meczu
Wyłoniono TOP 75 zawodników wszech czasów! To wyjątkowa lista