Ekspert krytycznie o kadrze Polski. "Nie widzę perspektyw"

PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: Mirosław Noculak
PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: Mirosław Noculak

- Nie podoba mi się idea tak radykalnego odmłodzenia kadry. To że młodzi gracze przegrywają i być może będzie się to opłacało za jakiś czas, nie jest dla kibica atrakcją - mówi Mirosław Noculak.

Odmieniona i odmłodzona reprezentacja Polski już na starcie eliminacji do MŚ 2023 ma ogromny problem. W czwartek podopieczni Igora Milicicia przegrali 61:69 w Tel Awiwie z Izraelem. Niedziela to z kolei porażka w Lublinie z Niemcami (69:72), którzy wcześniej przegrali z Estonią. Kolejne mecze Biało-Czerwoni rozegrają w lutym 2022 roku. Wtedy czeka nas dwumecz z Estończykami. I jeżeli chcemy myśleć o awansie z grupy, to oba te mecze trzeba będzie wygrać.

W środowisku pojawiło się sporo opinii po debiucie Igora Milicicia, który zdecydował się na radykalne odmłodzenie kadry. Nie ma już Cela, Hrycaniuka, Koszarka czy Waczyńskiego. W ich miejsce pojawili się nowi gracze, którzy nie mają zbyt wielkiego doświadczenia na arenie międzynarodowej. Taka idea nie podoba się Mirosławowi Noculakowi, który w rozmowie z WP SportoweFakty mówi o swoich wątpliwościach.

- Trener Milicić jest przyzwyczajony do tak radykalnych zmian, lubi ryzyko. Jeśli to on stoi za odmłodzeniem kadry, to spada to na jego barki. Jeżeli mocodawców z PZKosz, to już w ogóle tego nie rozumiem. Naszej koszykówce cały czas potrzebne są dobre wyniki na arenie międzynarodowej. To daje szanse rozwoju - podkreśla Mirosław Noculak.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ronaldo i jego stara miłość

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: W kadrze Polski nowe porządki. Zespół prowadzi Igor Milicić, który zastąpił Mike'a Taylora. Jak pan ocenia dwa mecze reprezentacji pod wodzą nowego trenera?

Mirosław Noculak, były trener klubów ekstraklasowych, zespołu 3x3 reprezentacji Polski i dyrektor sportowy Polskiego Związku Koszykówki: Te dwa mecze pokazały, że radykalne odmłodzenie reprezentacji ma swoje koszty w postaci przegranych meczów. Co prawda nieznaczną liczbą puntów, ale jednak porażek. Drużyna mogła wygrać oba spotkania, były dramatyczne końcówki, w których można było zachować się lepiej. Można też przypuszczać, choć to jest trudne do sprawdzenia, że gdyby byli tam bardziej doświadczeni gracze, to te końcówki przechyliliby na swoją korzyść. W meczu z Niemcami można było też dostrzec ważną kwestię.

Jaką?

Na początku czwartej kwarty rywale stracili kondycję, nie mieli już sił. Na dodatek duże problemy mieli podkoszowi. Dążę do tego, że wtedy wykorzystanie Olka Balcerowskiego w ataku powinno być permanentne. Zabrakło mi tego, uważam, że zespół podjął dużo złych decyzji.

To wynik braku doświadczenia?

Tak. To wynik braku doświadczenia na poziomie reprezentacyjnym i międzynarodowym. Choć trzeba dodać, że graliśmy z 3-4 składem kadry Niemiec. Brakowało tam co najmniej 10 podstawowych graczy: kilku z Euroligi i 7 z NBA. A w kolejnym meczu mogą już być. To też pokazuje, w jakim jesteśmy miejscu jako reprezentacja w tym składzie. Powiem więcej: nie widzę takiego spojrzenia optymistycznego. Niestety - jako trener - nie widzę perspektywy dla wielu z tych zawodników. To subiektywna ocena, mogę się mylić.

Odmłodzenie odmłodzeniem, ale czy trener Igor Milicić - w tym pierwszym rozdaniu - nie zagrał zbyt odważnie?

To jest ryzykant! Przeanalizowałem zmiany w składach Anwilu Włocławek. Po pierwszym mistrzostwie zostawił pięciu zawodników, trzech z pierwszej piątki, po drugim złotym medalu został... tylko jeden gracz z I piątki (Chase Simon) i Szymon Szewczyk. Trener Milicić jest przyzwyczajony do tak radykalnych zmian, lubi ryzyko. Jeśli to on stoi za odmłodzeniem kadry, to spada to na jego barki. Jeżeli mocodawców z PZKosz, to już w ogóle tego nie rozumiem.

To dobra droga?

Uważam, że nie. Takie decyzje powinny być podejmowane nieco bardziej racjonalnie i to z wielu względów. Naszej koszykówce cały czas potrzebne są dobre wyniki na arenie międzynarodowej. To daje szanse rozwoju. To że młodzi gracze przegrywają i być może będzie się to opłacało za jakiś czas, to nie jest dla kibica atrakcją. Kibice chce, by zespół wygrywał. I tyle. Wyniki męskiej reprezentacji są motorem napędowym dyscypliny. Nie rezultaty klubowe, a reprezentacyjne.

W tym wszystkim brakuje mi takiego wypośrodkowania, złotego środka. Bo Mike Taylor długo trzymał się tych samych nazwisk, z kolei Igor Milicić zagrał od razu va-banque, usuwając z listy doświadczonych zawodników - m.in. Aarona Cela. Jak pan do tego podchodzi?

Jeżeli to zostało zaakceptowane przez jego mocodawców z PZKosz, to po prostu mamy taki obraz a nie inny. Igor Milicić cały czas powtarza, że będzie grał tymi zawodnikami i będzie nimi wygrywał. Trudno, żeby mówił inaczej, ale nie oszukujmy się: rzeczywistość pokazuje inne oblicze.

Największy problem to rozegranie?

Tak. Największym problemem jest rozmiar tych graczy. Pokazały to mecze z Izraelem i Niemcami. W dzisiejszej koszykówce mało jest zawodników na tej pozycji o takich parametrach. Młodzi gracze na "jedynce" są najczęściej ludźmi powyżej 190 cm. Bardzo żałuję, że na tej pozycji nie mógł się sprawdzić Łukasz Kolenda. Wiem też, że poważnej kontuzji doznał Mateusz Szlachetka, bo to jest zawodnik, który bardzo ciekawie się rozwija. Tacy koszykarze powinni grać na tej pozycji.

Igor Milicić jest nowym trenerem kadry. Zaczął od 0:2
Igor Milicić jest nowym trenerem kadry. Zaczął od 0:2

Może rozwiązaniem będzie kolejna naturalizacja?

Sporo krajów w Europie decyduje się na takie rozwiązanie. Nasze szkolenie - mówiąc delikatnie - jest tak przeciętne, że my nie mamy kadr, z których możemy czerpać garściami i wybierać zawodników. Szwankują podstawy w tej piramidzie szkoleniowej. Znalezienie graczy na najwyższym poziomie albo jest przypadkiem, albo nie zdarza się zbyt często. Naturalizacja? Nie mam takiego konkretnego stanowiska. Były przypadki, gdzie zawodnicy mieli to kompletnie w nosie. To zawsze jest ryzyko. Choć nasuwa mi się jedno nazwisko gracza, który być może ma polskie korzenie i mógłby otrzymać nasze obywatelstwo.

Kto to?

Max Struss z Miami Heat. To dobry strzelec, który świetnie się rozwija w NBA. Powiem więcej: w USA jest mnóstwo Amerykanów z polskimi korzeniami. Moglibyśmy zbudować naprawdę ciekawą kadrę. Kiedyś był taki projekt "penetrowania amerykańskiego rynku" już na poziomie high-school. Nikt teraz tego nie robi, bo to generuje duże koszty. Poza tym, kogo to obchodzi?

Krytycznie się pan wypowiadał o Mike'u Taylorze. Jak pan patrzy na Igora Milicicia?

Milicić ma jedną przewagę nad Taylorem. Ma dużo większe doświadczenie w pracy klubowej na co dzień. Zdobył trzy tytuły mistrzowskie lidze polskiej. Co prawda stoi ona na przeciętnym poziomie, ale nie ma to znaczenia. Tytuł to tytuł. Ale powtórzę jeszcze raz: nie podoba mi się idea tak radykalnego odmłodzenia kadry.

Czy ma cechy, które uczynią go dobrym trenerem kadry?

Tego jeszcze nie wiem. Jest za wcześnie na konkretną ocenę. To jest człowiek bardzo ambitny, który dąży do realizacji swoich celów. Ma trzy tytuły mistrzowskie, teraz dostał posadę trenera reprezentacji. Bez konkursu, ale zostawiam ten temat. Bo zagadnienie oceny pracy Polskiego Związku Koszykówki to temat na grubą książkę i mocno... niecenzuralną. Nie wszystkie pomysły Milicicia mi się podobają. Nie jestem fanem jego obrony strefowej 1-3-1. Widziałem taki mecz w NBA w zeszłym sezonie, gdy zespół Denver Nuggets zdecydował się na taki pomysł. To było w starciu z Los Angeles Lakers. I co się stało. LeBron James momentalnie posłał piłkę do rogu, gdzie był ustawiony Kyle Kuzma. Ten trafił, a trener Michael Malone od razu zwinął tę strefę. W polskiej lidze był to pomysł skuteczny, ale na poziomie międzynarodowym może być z tym różnie. Czas pokaże.



CZYTAJ TAKŻE:
Był na zakręcie, teraz ma ważną rolę w rewelacji PLK. Prorocze słowa ojca!
Prezes lidera PLK nie ukrywa: Nadal szukamy pieniędzy [WYWIAD]
To nowa gwiazda ligi. W Polsce wyszedł z cienia, nam mówi, czy odejdzie ze Słupska
Najmłodszy trener w lidze mówi wprost: Nie ma głupich pytań

Źródło artykułu: