EuroBasket: Waleczni Niemcy

Osłabiona reprezentacja Niemiec, walczyła z całych sił. To jednak nie wystarczyło. Rywal okazał się silniejszy. Francja triumfowała bowiem w czwartej kwarcie, a parkiet należał do gwiazdy tej drużyny, Tony'ego Parkera. - Zawsze trudno się gra przeciwko Tonemu Parkerowi. On nas kompletnie rozbił - powiedział Dirk Bauermann, szkoleniowiec naszych zachodnich sąsiadów.

W tym artykule dowiesz się o:

Dirk Bauermann miał powody do radości, mimo porażki jego podopiecznych. Reprezentacja Niemiec przez bardzo długi czas walczyła bowiem z Francją jak równy, z równym. A warto podkreslić, że nasi zachodni sąsiedzi na Mistrzostwa Europy przyjechali bez kilku kluczowych koszykarzy. Mowa oczywiście o Dirku Nowitzkim, Chrisie Kamanie, ale nie można też zapomnieć, że silnym ogniwem tego zespołu był jeszcze dwa lata temu Ademola Okulaja. - Zawsze trudno się gra przeciwko Tonemu Parkerowi. On nas kompletnie rozbił. Mamy w drużynie wielu młodych niedoświadczonych jeszcze zawodników. Naszym największym problemem dzisiaj była obrona, ale jestem dumny z moich chłopców. Graliśmy twardo i jeśli zagramy tak w kolejnym meczu powinno być dobrze. Musimy być bardziej uważni i zdeterminowani w końcówce meczu. Ale będzie trudno awansować do kolejnej rundy, bo Łotwa jest mocnym zespołem, a Rosja bardzo mocnym. Ale zrobimy wszystko, co w naszej mocy - zapewnia Bauermann.

Przez bardzo długi czas trwała wyrównana walka. "Trójkolorowi" w początkowej fazie spotkania mogli liczyć na Ronny'ego Turiafa. 26-letni środkowy z łatwością przedzierał się przez szybki obronne rywala i dopisywał kolejne oczka. Ostatecznie uzbierał on ich aż 15. - To był bardzo ważny mecz. Niemcy grali bardzo dobrze, więc nie było łatwo ich pokonać. Tony Parker był kluczowym graczem w czwartej kwarcie. Pomagaliśmy mu znaleźć przestrzeń, a on po prostu robił swoją robotę. Naszym celem jest wygrać każdy mecz, więc na razie jesteśmy skupieni na kolejnym spotkaniu - powiedział po spotkaniu Turiaf.

Francja nie odniosłaby zwycięstwa, gdyby nie grał Tony Parker. 27-letni koszykarz San Antonio Spurs, długo nie potrafił się przełamać. Jego rzuty nie trafiały do celu, więc skupił się on jedynie na rozgrywaniu. Jednak jak na lidera przystało, przebudził się on w idealnym momencie. W ostatniej kwarcie Parker był nie do zatrzymania, a Bauermann, który słynie z tego, że jego zespoły grają twardo w obronie, nie znalazł sposobu na zatrzymanie francuskiej gwiazdy. Pierwszy mecz jest zawsze wyjątkowy. - Ten mecz był bardzo trudny, Niemcy grali bardzo dobrze, głównie w obronie. Starałem się grać bardzo agresywnie w końcówce i podjąłem ryzyko, które się opłaciło. Następny mecz, jednak musimy zagrać lepiej - komentował po zakończonych zawodach sam zainteresowany.

Prawie 34 minuty na placu gry przebywał Boris Diaw. Przez większość czasu zawodnik ten był niewidoczny, i nie prezentował się najlepiej. 27-letni skrzydłowy zgromadził na swoje konto 7 punktów, zebrał 4 piłki i miał 2 asysty. -Nie czujemy sie zmęczeni ostatnimi kwalifikacjami, bo nie graliśmy spotkań codziennie. A przecież dobrze jest rozgrywać ważne mecze przed zawodami, takimi, jak EuroBasket. Nie spodziewaliśmy się łatwego zwycięstwa. Wiemy, że każdy zespół gra tak dobrze, jak tylko może. Nikt nie chce wrócić do domu za wcześnie - przyznał Diaw.

Powodów do radości nie miał Vincent Collet, szkoleniowiec "Trójkolorowych". Jego drużyna wygrała, ale po wielkich męczarniach, i gdyby nie geniusz Parkera, kto wie jaki byłby wynik tego spotkania. - Pierwsza połowa była lepsza w wykonaniu Niemców, ale my pokazaliśmy charakter. Drugą odsłonę zagraliśmy bardziej agresywnie, ale też bardziej efektywnie w ataku. Musimy jednak wyciągnąć wnioski po tym meczu i następnym razem zagrać lepiej. Pierwszy krok zrobiliśmy, ale jesteśmy dopiero na początku drogi do następnej rundy - mówił Collet.

Bardzo ważnym ogniwem niemieckiej ofensywy był Patrick Femerling. To głównie za jego sprawą nasi zachodni sąsiedzi utrzymywali prowadzenie pod koniec pierwszej połowy. Po dwudziestu minutach starcia, zawodnicy Bauermanna prowadzili 37:33. - Byliśmy bliscy sprawienia wielkiej niespodzianki. Ale w ostatnich minutach nie byliśmy w stanie zatrzymać lidera ekipy Francji, Tony'ego Parkera. Wcześniej wydawało się że nie jest to jego dzień, ale w końcówce pokazał wspaniałe umiejętności. Staraliśmy się zatrzymać jego akcje faulami, ale nie przyniosło to pożądanego efektu - powiedział 30-letni center.

Nowy nabytek PGE Turowa Zgorzelec, Konrad Wysocki zagrał przeciętnie. Mierzący 202 cm wzrostu skrzydłowy grał blisko 21 minut, ale w tym czasie niczego nadzwyczajnego nie pokazał. - Przez 37 minut byliśmy zwycięzcami tego spotkania, ale ostatnie trzy minuty spowodowały, że ostatecznie je przegraliśmy. Pomijając jednak ostateczny wynik, nasza słaba obrona jest niespodzianką. Dziś graliśmy dobrze, ale liczy się rezultat. Musimy wygrać z Rosją - przyznał Wysocki. Na pochwałę zasłużył natomiast Sven Schultze, który choć statystyk nie miał najlepszych, do kosza trafiał w ważnym momencie, w dodatku z bardzo trudnych pozycji.

Niemcom nie można było w tym pojedynku woli walki. Tym razem nie dała ona wygranej, ale kto wie czy w starciu z Rosją i Łotwą nie będzie to wystarczający atut, by odnieść zwycięstwo. Oto będzie jednak niezwykle trudno.

Źródło artykułu: