Czy COVID-19 może zepsuć Suzuki Puchar Polski? Prezes PZKosz zdradził rozwiązanie

W dniach 17-20 luty w Lublinie odbędzie się Suzuki Puchar Polski w koszykówce mężczyzn. Udział w nim weźmie osiem zespołów. Co, jeżeli w którymś pojawi się COVID-19? Znamy odpowiedź.

Krzysztof Kaczmarczyk
Krzysztof Kaczmarczyk
Milicić i Piesiewicz Materiały prasowe / Andrzej Romański / Energa Basket Liga / Na zdjęciu: Milicić i Piesiewicz
To ma być święto koszykówki w Polsce. Osiem drużyn w połowie lutego powalczy o Suzuki Puchar Polski. Jest jednak coraz więcej obaw w temacie organizacji turnieju. Wszystko przez COVID-19.

W bieżącej kolejce Energa Basket Ligi przez koronawirusa odwołano 4 z 8 meczów. Tak źle jeszcze nie było. Co, jeżeli problem dotknie zainteresowane drużyny tuż przed turniejem w Lublinie?

- Będziemy reagowali na bieżąco. Mam nadzieję, że nasze drużyny już teraz się wychorują i wrócą do normalnej gry - przyznaje prezes PLK S.A. i PZKosz Radosław Piesiewicz.

ZOBACZ WIDEO: 17-latek stracił rękę. To, co zrobił, zszokowało cały świat

Ten przyznał, że już ponad 90 procent zawodników klubów EBL jest zaszczepionych, ale wirus niestety nadal zaraża. Co, jeżeli jakaś drużyna nie będzie w stanie dojechać na Suzuki Puchar Polski ze względów zdrowotnych?

- Jeżeli okaże się, że któraś drużyna nie będzie mogła wziąć udziału w turnieju, to w jej miejsce przyjeżdża kolejna w klasyfikacji. Będziemy testować drużyny dwa dni przed przyjazdem oraz w dniu przyjazdu - przyznał Piesiewicz.

Przypomnijmy, że awans do turnieju uzyskało siedem najlepszych zespołów po pierwszej rundzie Energa Basket Ligi (czyli po rozegraniu pełnych 15 kolejek). Zapewnione miejsce miał z kolei gospodarz. I tak o trofeum walczyć będą: Anwil Włocławek, Twarde Pierniki Toruń, Grupa Sierleccy Czarni Słupsk, King Szczecin, Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski, WKS Śląsk Wrocław, Enea Zastal BC Zielona Góra (obrońca tytułu) i Polski Cukier Pszczółka Start Lublin (gospodarz).

Tuż na finiszu prawo gry w Suzuki Pucharze Polski straciły Legia Warszawa i Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz. Piesiewicz przyznał otwarcie, że dopytują jak wyglądają sprawy. Dodał też, że nie ma ograniczeń - każdy zespół może zostać zastąpiony innym. Chętnych do gry nie brakuje.

- Nie słyszałem o tym żeby, któraś drużyna nie chciała zagrać. Do ostatniej kolejki walczyły o miejsce w turnieju. Dużo się zmieniło w ostatnich czterech latach. Walczą o to, żeby wystąpić w prestiżowym już Suzuki Pucharze Polski, bo nagroda jest wysoka - stwierdził. Dodajmy, że triumfator zgarnie 150 tys. zł.

- Naprawdę nie wyobrażam sobie, żeby jakaś drużyna nie chciała przyjechać na Suzuki Puchar Polski. Wręcz przeciwnie. Drużyny, które są zaraz za ósemką, dzwonią i dopytują jak jest - dodał.

Piesiewicz liczy też na to, że tym razem turniej odbędzie się przy udziale publiczności, ale sprzedaż biletów jeszcze nie ruszyła. Dlaczego? - Na bieżąco będziemy patrzyli na to, co dzieje się w kraju. Nie wdrożyliśmy jeszcze sprzedaży biletów, to jest związane z tym, jak się będzie rozwijała sytuacja - zakończył.

Zobacz także:
"Nemanja jakby z Marsa spadł". Enea Zastal BC wrócił do gry i... czeka go przerwa
Warriors pokonaliby Bulls Jordana? Stephen Curry nie ma wątpliwości

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×