Mistrzowie Polski prowadzili już nawet różnicą 16 punktów, ale przez własne błędy pozwolili rywalom zbliżyć się na niebezpieczny dystans w końcówce spotkania. Twarde Pierniki Toruń doprowadziły do stanu 74:67 i 82:78. Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski potrafiła jednak utrzymać korzystny wynik, wygrywając 84:78.
- To było dla nas bardzo trudne spotkanie - podkreślał na konferencji prasowej trener żółto-niebieskich, Igor Milicić. - Miesiąc temu taki mecz, jak ten dzisiejszy, byśmy przegrali - dodawał selekcjoner reprezentacji Polski, pracujący na co dzień w Ostrowie Wielkopolskim.
Jeszcze niedawno Arged BM Stal miała na swoim koncie trzy porażki z rzędu, a na zwycięstwo czekała ponad miesiąc. Mistrzowie Polski wrócili na właściwe tory, ich aktualna sytuacja to seria trzech ligowych sukcesów i udział w półfinale Pucharu Polski, który wywalczyli w piątek w Lublinie.
ZOBACZ WIDEO: Miliony obejrzały filmik "Ibry". Nic dziwnego!
- Nawet jak nam nie szło, zawodnicy robili te małe rzeczy, które pozwoliły nam wygrać. Dziś rywale rzucili nam 78 punktów przy dwudziestu naszych stratach i piętnastu zbiórkach w ataku drużyny z Torunia. W innych okolicznościach, inna drużyna przegrałaby ten mecz - mówił Igor Milicić.
To nie był wymarzony występ Stali, ale liczy się efekt końcowy - zwycięstwo. - Cieszę się, że zawodnicy pokazali pazur - mówił o postawie swoich podopiecznych trener ostrowian. Kobi Simmons rzucił 18 punktów, Jakub Garbacz miał 16 "oczek", a Damian Kulig i Michael Young otarli się o double-double - mieli dokładnie po dziewięć punktów i dziewięć zbiórek.
Igor Milicić w superlatywach wypowiadał się o rywalach. - Trzeba przyznać i ukłonić się w stronę trenera Skelina, który bardzo dobrze przygotował swój zespół na to spotkanie. Grali zupełnie inną obronę, niż w Ostrowie i atakowali innymi setami (zagrywkami przyp. red). Modyfikowali je, a my, dopóki się nie zaadaptowaliśmy, mieliśmy spore problemy. Cieszy to, że jesteśmy w półfinale - tłumaczył 45-letni Chorwat z polskim paszportem.
Arged BM Stal spotkała się z Twardymi Piernikami tuż przed Pucharem Polski, 8 lutego w Ostrowie Wielkopolskim. Wtedy żółto-niebiescy rozbili torunian na własnym parkiecie 96:74. Teraz mecz, choć znów ze wskazaniem na Stal, był bardziej wyrównany.
- Wyszliśmy na parkiet bardzo zmotywowani. Wiadomo, o co toczy się walka. Rozpoczęliśmy spotkanie z dużą energią. W ostatnich tygodniach nasz zespół rośnie w siłę. Było dużo błędów, ale mimo tego wygraliśmy, zatrzymaliśmy Twarde Pierniki i z tego się cieszymy - mówił na konferencji prasowej Jakub Garbacz.
MVP ostatnich Finałów, który rozpoczynał ten sezon w Niemczech, trafił w piątek 6 na 12 oddanych rzutów. Polak spędził na parkiecie niespełna 22 minuty. - Przyjechałem do Ostrowa w formie dalekiej od optymalnej, wręcz wakacyjnej. Duże ukłony w stronę trenera Artura Packa, dzięki któremu wróciłem do swojej formy fizycznej, a od strony koszykarskiej trener Igor bardzo dobrze wkomponował mnie w drużynę. Mam dużo swoich rzutów. Łącząc z tym fizykę, mogę rosnąć w siłę - tłumaczył Garbacz.
Arged BM Stal w sobotę w meczu o finał Pucharu Polski zmierzy się WKS Śląskiem Wrocław, który pokonał drużynę Grupa Sierleccy Czarni Słupsk 88:77. Początek drugiego półfinału dnia o godz. 19:00.
Czytaj także: Awansowali, ale robili dużo, żeby tego nie zrobić
Teatr jednego aktora. Travis Trice rozstrzygnął ostatni ćwierćfinał Pucharu Polski