Gwiazdor Lakers potrzebował zdobyć w sobotę 20 "oczek", żeby wyprzedzić drugiego na liście najlepszych strzelców wszech czasów Karla Malone'a. LeBron James w meczu przeciwko Washington Wizards rzucił 38 punktów i awansował przed legendę Utah Jazz, osiągając następny kamień milowy.
37-latek dostał od kibiców w stolicy Stanów Zjednoczonych owację na stojąco. Trafił 16 na 29 oddanych rzutów z pola, miał też 10 zbiórek oraz sześć asyst. James podkreślił jednak, że do pełni szczęścia zabrakło mu zwycięstwa.
Wizards odrobili bowiem 16 punktów straty do "Jeziorowców" i triumfowali 127:119. Kapitalny był Kristaps Porzingis, który 16 ze swoich 27 "oczek" rzucił w czwartej, decydującej kwarcie. Ta odsłona zakończyła się wynikiem 34:20 na korzyść stołecznych.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kobiety nie potrafią strzelać? Po tym filmie zmienisz zdanie
Łotewski środkowy trafił kluczowy rzut z dystansu na 38 sekund przed końcem. Lakers, u których wciąż kontuzjowany jest Anthony Davis, nie mieli odpowiedzi na mierzącego 221 centymetrów Porzingisa.
- Oczywiście, pewnego dnia będę mógł wrócić do tego momentu i go celebrować, ale teraz czegoś mi po prostu brakuje do pełni szczęścia - zaznaczał w rozmowie z mediami LeBron James. - Mieliśmy świetną okazję, żeby się rozpędzić - dodawał. Lakers w poprzednim meczu pokonali Toronto Raptors, ale teraz znów opuszczali parkiet na tarczy.
Jeśli zdrowie mu dopisze i LeBron James wciąż będzie mógł występować na parkietach NBA, niewykluczone, że uda mu się zostać najlepszy strzelcem w historii koszykówki. Do tego jednak jeszcze daleko. Kareem Abdul-Jabbar, pierwszy na liście wszech czasów, zdobył 38 387 punktów. James ma aktualnie na swoim koncie 36 911 "oczek".
Minnesota Timberwolves nie zwalnia tempa. Gracze z Minneapolis odnieśli czwarte z rzędu, a 42. zwycięstwo w sezonie 2021/2022. Tym razem pokonali osłabionych brakiem Giannisa Antetokounmpo Milwaukee Bucks 138:119.
Patrick Beverley i George Hill zostawili wyrzuceni z parkietu już w pierwszej kwarcie za swoją aktywność podczas spięcia na linii Serge Ibaka - Taurean Prince. Gospodarzy do sukcesu poprowadził duet Anthony Edwards - Karl-Anthony Towns, który zdobył wspólnie 50 punktów. Środkowy zebrał też 11 piłek. Co ciekawe, było to drugie i zarazem ostatnie spotkanie tych drużyn w sezonie zasadniczym i drugie zwycięstwo Timberwolves.
Luka Doncić dwoił się i troił, rzucił 37 punktów, trafiając świetne 8 na 12 oddanych rzutów za trzy, ale Charlotte Hornets rozbili na własnym parkiecie jego Dallas Mavericks 129:108. Drużyna z Teksasu odczuła brak dwóch podstawowych zawodników, z urazami zmagają się aktualnie Spencer Dinwiddie i Tim Hardaway Junior.
Wyniki:
Minnesota Timberwolves - Milwaukee Bucks 138:119 (34:28, 34:28, 38:26, 32:37)
(Edwards 25, Towns 25, Russell 16 - Middleton 15, Lopez 15, Connaughton 15, Holiday 14)
Charlotte Hornets - Dallas Mavericks 129:108 (35:24, 26:28, 41:28, 27:28)
(Bridges 23, Washington 21, Rozier 18 - Doncić 30, Ntilikina 12, Brunson 10, Chriss 10)
Cleveland Cavaliers - Detroit Pistons 113:109 (28:27, 27:33, 27:21, 31:28)
(Gerland 24, Osman 16, Stevens 15 - Grant 40, Bey 20, Cunningham 15)
Washington Wizards - Los Angeles Lakers 127:119 (26:36, 32:31, 35:32, 34:20)
(Porzingis 27, Calldwel-Pope 18, Avdija 17, Gaford 17 - James 38, Westbrook 22, Monk 17)
Czytaj także: Zwrot akcji ws. Mateusza Ponitki! Jego komentarz mówi wszystko