Wrócił Embiid, wrócili 76ers. Mavericks zepsuli urodziny Paula

Getty Images / Na zdjęciu: Joel Embiid
Getty Images / Na zdjęciu: Joel Embiid

Joel Embiid wrócił do składu i natchnął drużynę Philadelphia 76ers. Dzielący dystans do rywali w serii fazy play-off w piątek, psując urodziny Chrisa Paula, zniwelowali także Dallas Mavericks.

Joel Embiid, który opuścił dwa pierwsze mecze serii przez złamanie oczodołu i
wstrząśnienie mózgu, wrócił do składu 76ers na trzeci mecz rywalizacji, odbywający się w Filadelfii. To było coś, czego jego drużyna bardzo potrzebowała.

Kameruńczyk spędził na parkiecie 36 minut, zdobył w tym czasie 18 punktów oraz 11 zbiórek, Tyrese Maxey i Danny Green (7/9 za trzy) rzucili po 21 "oczek", a Sixers pokonali w piątek na własnym parkiecie Miami Heat 99:79 i w serii do czterech zwycięstw, jest już tylko 2-1 dla zespołu z Florydy.

- Próbowałem dać z siebie wszystko. Cieszę się, że udało mi się pojawić na parkiecie i wesprzeć kolegów - powiedział w rozmowie z reporterem ESPN Embiid, który wystąpił w czarnej, ochronnej masce.

ZOBACZ WIDEO: Myślisz, że masz zły dzień? To spróbuj przebić tego kolarza

- Każdy plan na mecz, w którym możesz mieć Joela, jest lepszym planem - dodawał trener Sixers Doc Rivers. Gospodarze trafili 16 na 33 oddane rzuty z dystansu i nie przeszkodził im nawet fakt, że popełnili sporo, bo 18 strat - siedem z nich miał James Harden.

Dla Heat 33 punkty wywalczył reprezentujący w przeszłości barwy 76ers skrzydłowy, Jimmy Butler. Barierę dziesięciu zdobytych punktów w ich drużynie przekroczył ponadto tylko Tyler Herro, autor 14 "oczek". Kyle Lowry, mający w ostatnim czasie problemy ze ścięgnem udowym, wrócił do składu Heat po czterech meczach przerwy, ale w 25 minut nie zdobył nawet punktu.

76ers nigdy wcześniej, na 19 przypadków, nie odwrócili losów rywalizacji, zaczynając serię fazy play-off od stanu 0-2. Czy teraz im się to uda? Czwarty mecz odbędzie się już w niedzielę, również w Filadelfii.

Dallas Mavericks zepsuli 37. urodziny Chrisa Paula. Drużyna z Teksasu obroniła własny parkiet i zniwelowała starty do Phoenix Suns, w półfinale Konferencji Zachodniej przegrywa już tylko 1-2.

Gospodarze świetnie rozpoczęli piątkowy mecz, prowadząc 29:20 po pierwszych 12 minutach. Zaliczkę powiększyli jeszcze w trzeciej kwarcie, bo przed rozpoczęciem czwartej, decydującej odsłony, mieli 15 punktów zapasu (82:67). Utrzymali go do końcowej syreny, zwyciężając ostatecznie 103:94.

Reggie Bullock celnym rzutem za trzy na 55,9 sekundy przed końcem meczu dobił Suns, doprowadził do wyniku 102:91. Jalen Brunson zaaplikował rywalom 28 punktów, a Luka Doncić otarł się o triple-double (26 punktów, 13 zbiórek, dziewięć asyst). Mavericks w całym spotkaniu popełnili tylko osiem strat.

Drużyna z Arizony spisała się poprawnie, ale zabrakło jej błysku, który prezentowała w dwóch wcześniejszych meczach rywalizacji. Jae Crowder zapisał przy swoim nazwisku 19 punktów, a Devin Booker miał 18 "oczek". Paul, jeden z najlepszych rozgrywających w historii NBA, w urodziny zdobył 12 punktów, siedem zbiórek oraz cztery asysty.

Wyniki:

Philadelphia 76ers - Miami Heat 99:79 (21:17, 20:17, 27:31, 31:14)
(Green 21, Maxey 21, Embiid 18, Harden 17 - Butler 33, Herro 14)

Stan serii: 2-1 dla Heat

Dallas Mavericks - Phoenix Suns 103:94 (29:20, 22:24, 31:23, 21:27)
(Brunson 28, Doncić 26, Bullock 15 - Crowder 19, Booker 18, Ayton 16)

Stan serii: 2-1 dla Suns

Czytaj także: Gracz Clippers przedłuża kontrakt. Zarobi 24 miliony dolarów

Komentarze (0)