W tym artykule dowiesz się o:
LaMarshall Corbett (Polski Cukier Toruń)
Dla mojej rodziny zawsze najważniejsze było to, by móc spotkać się razem w jednym miejscu, co jednak niestety nie zawsze się udaje. Wszystko zaczyna się wieczorem, 24 grudnia. Wówczas każdy z nas może otworzyć jeden, wybrany przez siebie prezent i zobaczyć, co akurat dostał. Zawsze robimy tak, że bierzemy prezenty w ręce, potem liczymy do trzech i otwieramy. Tego dnia zazwyczaj siedzimy wszyscy w domu, zajadamy się jakimiś przekąskami i oglądamy filmy bożonarodzeniowe w telewizji. Wielki dzień następuje jednak 25 grudnia, kiedy każdy może otworzyć resztę prezentów.
Tradycją mojej rodziny jest również to, że wszystkie kobiety przygotowują swoje ulubione ciasta i po obiedzie 25 grudnia następuje wielki konkurs. Każdy głosuje na ten deser, który mu najbardziej smakował, a zwyciężczyni otrzymuje specjalny prezent.
Niestety, tego konkursu nigdy jeszcze nie wygrała moja żona, bo... nie miała okazji. Od czterech lat nie byliśmy w domu na święta, więc nie było szans, by wzięła udział w konkursie. Jestem jednak przekonany, że gdy już w końcu kiedyś wystartuje w zawodach, na pewno je wygra (śmiech).
W ostatnich latach spędzaliśmy Boże Narodzenie w Paryżu i było super. W tym roku będziemy w Toruniu i myślę, że też spędzimy miło czas. Jest ze mną żona, są moje dzieci, a dzięki nim święta można przygotowywać i obchodzić wszędzie.
Vlad-Sorin Moldoveanu (PGE Turów Zgorzelec)
W tym roku święta w Rumunii! Po raz pierwszy od 11 lat, więc pewnie domyślasz się, co mogę czuć. Jak byłem w szkole średniej i na studiach, nigdy nie miałem wolnego, a w ostatnich trzech latach przeważnie bywało tak, że albo miałem treningi albo mecze w święta. W tym roku więc czuję się naprawdę wyjątkowo.
Podczas Świąt Bożego Narodzenia w Rumunii, najważniejszym dniem jest 24 grudnia, czyli tak samo jak w Polsce. Wówczas wszyscy obdarowujemy się nawzajem prezentami i oczywiście duuuużo jemy. Bardzo dużo, nikt nie odchodzi od stołu najedzony, ale przejedzony!
Nie pamiętam jakiegoś szczególnego prezentu z czasów dzieciństwa. One się powtarzały: zabawki, ubrania, owoce, słodycze.
Niemniej mam w pamięci inny obrazek: ubieranie choinki. To zawsze miało dla mnie największą wagę, uwielbiałem ten moment. Oczywiście, choinka tradycyjnie musi być ubrana dopiero 24 grudnia. Wówczas też przywieszamy lampki, drobiazgi i wszystkie inne świąteczne elementy dekoracyjne. A najważniejsze jest dla mnie to, że wszystkie te czynności rodzina wykonuje razem.
Patrik Auda (Polfarmex Kutno)
Myślę, że czeskie Święta Bożego Narodzenia są bardzo podobne do polskich. Najważniejszym dniem jest 24 grudnia, kiedy cała rodzina zbiera się w jednym miejscu. Moi rodzice, moja siostra, moi dziadkowie, a także wujek i jego rodzina.
Zazwyczaj gromadzimy się w domu moich rodziców i siadamy do stołu. Oczywiście jest na nim najważniejsza potrawa - karp z ziemniakami. Po kolacji odpoczywamy i wręczamy sobie prezenty. Czasami zdarzało się, że szedłem z moimi dziadkami na Pasterkę o północy.
Nie mamy zbyt wielu wyszukanych tradycji. Spędzamy święta tak, jak większość ludzi, czyli tradycyjnie. Dla mnie nadchodzące święta będą wyjątkowe, bo zasiądę do stołu z rodziną po raz pierwszy od czterech lat. Gdy byłem na studiach w Stanach Zjednoczonych, nie mogłem przylatywać do Czech, więc bardzo cieszę się, że otrzymaliśmy teraz trochę wolnego i będę mógł spotkać się z rodziną. We wtorek po porannym treningu ruszam w podróż!
Kamil Chanas (Stelmet Zielona Góra)
Moje rodzinne święta to typowy obrazek, jakich wiele w polskich domach. Spotkanie rodzinne, dużo osób, wiele pokoleń, wszyscy siadamy przy wspólnym stole, rozmawiamy i cieszymy się, że jesteśmy razem.
Nie mam w pamięci jakichś szczególnych prezentów czy konkretnych chwil, bo wszystkie święta są równie ważne. Dzielenie się opłatkiem, Pasterka, prezenty, spotkanie z rodziną, którą ja - jako sportowiec - nie zawsze mam czas odwiedzić w sezonie.
Teraz jak trochę patrzę wstecz to mam wrażenie tylko jednej zmiany - kiedyś Święta Bożego Narodzenia w Polsce były białe. Nie wiem, może to jest takie moje dziecięce wyobrażenie, ale tak mi się wydaje. Teraz, od kilku lat nie ma śniegu podczas świąt i szkoda.
W tym roku zostajemy z żoną na święta w Zielonej Górze i to do nas przyjedzie rodzina.
Craig Williams (Jezioro Tarnobrzeg)
Typowe Święta Bożego Narodzenia na wyspie Saint Croix (koszykarz urodził się na jednej z wysepek Wysp Dziewiczych - przyp. M.F.), na której mieszkam, to jednocześnie karnawał, festiwal, konkursy, parady i inne podobne rzeczy, które jednak dzieją się tylko raz w roku - właśnie z okazji świąt.
Ostatnim razem na przykład urządzono konkurs-przedstawienie na Królową Saint Croix. Tego typu imprezy obchodzone są wszędzie, nawet w szkołach wśród dzieci. Duża popularnością cieszy się również konkurs o nazwie "Monarchini Kalipso", podczas którego artyści wykonują swoje własne piosenki będąc na scenie przed publicznością. Nagrodą jest oczywiście tytuł wspomnianej "Monarchini Kalipso". Kalipso to taka muza artystów.
Stamtąd, skąd pochodzę, bardzo ważnym dniem jest 24 grudnia. Wówczas całe rodziny udają się do kościoła na mszę, a niektóre urządzają nawet wigilijne przyjęcia. Ważnym dniem jest również dla nas, mieszkańców wyspy, 31 grudnia, który nazywamy Nocą Starego Roku. Również i wtedy idziemy do kościoła i organizujemy imprezy, by powitać nowy rok.
W mojej rodzinie wszyscy spotkamy się w Christmas Day (25 grudnia - przyp. M.F.) w domu mojej babci. Tam wręczamy sobie prezenty i inne drobiazgi. Babcia gotuje obiad dla wszystkich i jest on naprawdę duży. Na kilkanaście osób.
Greg Surmacz (Anwil Włocławek)
Boże Narodzenie zawsze świętowałem na dwa sposoby: po polsku i po kanadyjsku. O ile w Polsce najważniejszym dniem jest oczywiście Wigilia Bożego Narodzenia, o tyle w Kanadzie najistotniejszym punktem świąt jest Christmas Day, który przypada 25 grudnia.
Moi rodzice, którzy do dzisiaj mieszkają w Kanadzie, zawsze starali się łączyć te dwie okazje, więc zawsze świętowaliśmy tradycyjną, polską Wigilię. Podczas kolacji zawsze na stole były polskie potrawy rybne, był opłatek, oczywiście choinka pełna bombek. Szliśmy oczywiście wszyscy na Pasterkę, ale muszę przyznać, że zdarzało mi się na niej trochę posypiać...
Na drugi dzień, wspomnianego 25 grudnia, było jednak zawsze to, co najbardziej cieszy dzieci, czyli prezenty. Wszystkie oczywiście zbierane pod choinką, jeden otwarty już dzień wcześniej, ale reszta grzecznie czekała... Po rozpakowaniu prezentów i wzajemnym obdarowaniu się następowały przygotowania do obiadu, podczas którego królował indyk.
Jak byłem mały to zawsze liczyły się przede wszystkim prezenty. Teraz cieszę się na wspólne łamanie opłatkiem, bo wówczas jest ten moment kiedy każdemu można powiedzieć dobre słowo.
Daniel Johnson (Stelmet Zielona Góra)
W Australii przede wszystkim świętujemy 25 grudnia. Każdy wówczas otwiera swoje prezenty wczesnym rankiem i razem, wspólnie jemy śniadanie. Wszystko oczywiście tradycyjnie, a więc na stole są: krewetki, homar i ostrygi, a także pieczeń z warzywami. O tej porze roku w Australii jest lato, więc zazwyczaj siedzimy na dworze i kąpiemy się w basenie.
Myślę, że tradycje w Polsce i tradycje w Australii są podobne. Wszędzie zapalamy lampki, składamy sobie życzenia, obdarowujemy się prezentami, wywieszamy wielkie skarpety na podarki i spędzamy czas z rodziną. Co? Nie macie skarpet? W porządku, ale reszta się zgadza?
W skarpetach czekają na nas różnego rodzaju drobiazgi. Pamiętam jak kiedyś, jak byłem mały, otrzymałem pierścień koszykarski. Miałem wówczas około 12 lat i byłem bardzo dumny, że noszę to, co wielcy mistrzowie. Mam w pamięci również pierwszy rower i gameboy'a. Wszystkie te rzeczy smakowały wyjątkowo...
Myles McKay (MKS Dąbrowa Górnicza)
Dla Amerykanów najważniejszym dniem jest 25 grudnia. Mam bardzo dużą rodzinę, więc wszyscy spotykamy się w czyimś domu, gramy w karty, gry, otwieramy prezenty i cieszymy się z tego, że możemy być tutaj razem.
Jak byłem mały, zawsze z bratem staraliśmy się iść spać już około 21 wieczorem 24 grudnia tylko po to, by być w stanie wstać o 5 rano dnia następnego. Zawsze myśleliśmy, że Święty Mikołaj zapomniał o nas, bo kiedy się kładliśmy spać, prezentów nie było pod choinką. Zawsze jednak czekały na nas rano, ale niestety, nigdy z bratem nie udało nam się złapać Świętego Mikołaja jak nam je podkładał...
Prezentem, z którego cieszyłem się najbardziej jako dziecko była konsola do gier Sega Genesis. Do dzisiaj ją gdzieś mam.
Kiedy ma się tak dużą rodzinę jak moja, ciężko jest się spotkać. Po to jednak właśnie są święta, by to marzenie się ziściło. Cała moja rodzina zbiera się w jednym miejscu i wygląda to trochę jak wielki zjazd rodzinny. Dlatego nie mogę się doczekać tych świąt. Nasz mecz z AZS Koszalin został przełożony na styczeń, więc już we wtorek lecę do USA by spędzić Święta Bożego Narodzenia z rodziną!
William Franklin (Polski Cukier Toruń)
Przede wszystkim święta kojarzą mi się z tym, że siedzimy wszyscy wspólnie z rodziną i jemy. Nie jest to jakaś wielka feta, ale najbardziej cieszy mnie chyba to, że wszyscy możemy się spotkać i pogadać. Wieczorem, 24 grudnia bardzo lubię przebrać siebie i moje dzieci w piżamy. Wówczas zostajemy do późna w nocy i gramy w różne gry. Pozwalam im również wtedy otworzyć jeden prezent.
Rankiem dnia następnego, czyli podczas Christmas Day, budzimy się wszyscy bardzo wcześnie i wówczas patrzę jak moje dzieci rozpakowują resztę prezentów, a buzie im się cały czas uśmiechają.
Generalnie, moje święta nie wyróżniają się jakoś specjalnie na tle innych. Pamiętam jednak, gdy byłem małym dzieckiem, że byłem często tak podekscytowany w nocy między 24 a 25 grudnia, że po prostu nie spałem. Pamiętam również jak odwiedzałem całą moją rodzinę i w każdym domu czekał na mnie prezent.
Dzisiaj staramy się kultywować te tradycje, a ja osobiście lubię również gdy razem z moimi dziećmi mamy pojedynek "dziewczyny na chłopaki" w różnych grach. Jak na razie chłopaki wygrywają (śmiech). Nie wiem jeszcze jak będą wyglądały tegoroczne święta. Na pewno zostanę w Toruniu i być może spotkamy się z innym koszykarzami z drużyny i ich rodzinami.
A.J. Walton (Asseco Gdynia)
Jak święta to tylko u mojej babci. Ona mieszka osiem godzin drogi od mojego domu, ale to nie ma żadnego znaczenia. Babcia zawsze przygotowuje 25 grudnia i zjeżdża się do niej cała rodzina. Zazwyczaj między 15 a 18 osób.
Moi rodzice są bardzo religijni i zawsze starali się mnie oraz moje rodzeństwo trzymać blisko kościoła. I ja chcę być tak, jak oni, więc na pewno wezmę udział w świątecznej mszy.
A tak poza tym, to święta dla mnie są przede wszystkim czasem spotkania z rodziną. Jako sportowiec, nie zawsze mogę w nich uczestniczyć, ale będąc koszykarzem, godzę się na to.
Dino Gregory (King Wilki Morskie Szczecin)
Z powodu gry w koszykówkę nie spędzałem świąt w domu od czterech lat. Wcześniej zwykle wszyscy zjeżdżali się do domu mojej mamy, otwieraliśmy prezenty i wspólnie oglądaliśmy mecze koszykówki - w NBA świąteczne spotkania są naprawdę wspaniałe. Oprócz tego jedliśmy rodzinny obiad, ale to już miało miejsce 25 grudnia, gdyż właśnie tego dnia świętujemy.
Nie mamy specjalnych tradycji. Pamiętam, że wszyscy przesiadywali w salonie, gdzie rozmawialiśmy, jedliśmy, bawiliśmy się i oglądaliśmy wspomniane już mecze koszykówki. To był naprawdę świetny czas.